Spis treści
Biegi górskie to zupełnie inny wymiar biegania. Bieg to bieg – pomyślisz. Jednak gdy pierwszy raz staniesz na starcie biegu górskiego zrozumiesz co mam na myśli. Bieg w górach to nie zawody, to przygoda! Olbrzymia dawka relaksu w naturze okupiona potem i łzami. Ciężkie podbiegi, trudne zbiegi i zmienne podłoże. Właśnie leczę zakwasy z Letniego Biegu Piastów w Jakuszycach, gdzie przebiegłem swój pierwszy górski półmaraton.
Muszę się Wam przyznać, że w tym roku nie biegałem zbyt regularnie. Mimo to, kiedy kolega w maju zaproponował mi start w Letnim Biegu Piastów w Izerach – nie zastanawiałem się ani chwili.
Biegi górskie, to jest to! Izery pokochałem podczas jazdy na biegówkach. Chce tam być! Jak pomyślałem, tak zrobiłem.
W myślach już układałem sobie plan treningów, podbiegi, interwały. Gdy stanąłem już na linii startu serce zaczęło walić mi szybciej. Przede wszystkim dlatego, że treningi zaczęły i skończyły się tylko w mojej głowie :o. Codzienność mnie pokonała… znacie to? Przegrywa w bieganiu tylko ten, kto nie biega. Rozejrzałem się wokół. Wszyscy wyglądali na takich, którzy trenują regularnie, a ja?… no cóż. Oby Izery mnie nie pokonały..
Letni Bieg Piastów
Trasa w większości pokrywała się z trasami narciarskimi, które znamy z naszych zimowych wypadów na biegówki .
Jednak w większości daleko było mu do super utrzymanej trasy narciarskiej – haha :). Jeden z cięższych podbiegów prowadzący wąską ścieżką przeoraną wystającymi korzeniami drzew i kamieni zdecydowanie nie był trasą narciarską. Chociaż zimą trasę pokrywa gruba warstwa śniegu, więc może dlatego nie spodziewałem się aż takich wybojów?.
Moim błędnym założeniem było porównanie biegówek do zwykłego biegania na tej samej trasie. Podbiegi na nartach, nawet z przyczepką, wydawały mi się dość łatwe. W bieganiu to już zupełnie inna bajka. Tętno skacze natychmiast, uda i łydki są dużo bardziej obciążone – ale to wszystko znałem przecież z półmaratonu w Sobótce. Tutaj dochodziła jeszcze nawierzchnia, która zdecydowanie różniła się od asfaltu w biegach miejskich i przygotowanych tras biegowych. Biegi górskie, to górskie nawierzchnie – skały, kamienie, żwir i korzenie. Dla mięśni nie ma zmiłuj się! Pracują na najwyższych obrotach.
Biegi górskie, czyli… spacer pod górę, a potem z górki na pazurki
Bieg to bieg, co by się nie działo trzeba biec – tak myślałem zanim dotarłem do 12. km trasy. Ostry podbieg, duży skok tętna, mocno obciążone uda i nierówna nawierzchnia. Skapitulowałem… zacząłem iść, tak jak i wszyscy w zasięgu mojego wzroku. Oczywiście, czołówka biegu na podbiegach po prostu biegnie, ale do tego trzeba być naprawdę dobrze wytrenowanym.
Wzniesienia mają jednak to do siebie, że jak się już skończą, to jest z górki! Można trochę nadrobić czas stracony na podbiegu, obniżyć tętno albo… skręcić kostkę. Na szczęście to mi się nie przydarzyło, ale miałem kilka momentów, kiedy było blisko.
Kiedy rozpędzałem się na w okolicy Działu Izerskiego pojechałem na luźnych kamieniach jak na wrotkach, w ostatniej chwili złapałem równowagę i pobiegłem dalej. Ten odcinek trasy pełen był luźnych kamyków. Podobnie było w okolicach 16. km zbiegając z Samolotu, tuż przed Polaną Jakuszycką, wrotki po raz drugi, ale znów się udało, ufff… Z kolei pierwszy etap Dolnego Duktu to typowa górska ścieżka gęsto usiana wystającymi kamieniami. Źle stąpnąłem przy jednym kamieniu i przeszył mnie ból kostki, ale tylko chwilowy.
Bieg górski wymaga od Ciebie pełnej koncentracji. Musisz myśleć nie tylko o tym by dobiec, ale także o tym JAK dobiec.
Biegi górskie są szybkie
Podbiegi zdecydowanie obniżają tempo, ale zbiegi całkowicie zmieniają dynamikę. Myślę nawet, że to zbiegi są najbardziej zdradliwe i mogą zdecydować o sukcesie biegu. Nie chodzi już nawet o kontuzję, ale o zmęczenie organizmu. Na podbiegu tempo reguluje się niemal samoistnie. Automatycznie zwalniasz, żeby nie stracić sił. Dobrze wykorzystany zbieg może pomóc nadrobić podbieg, ale przede wszystkim trochę się zregenerować i zmniejszyć tętno. Zbieganie jednak bardzo kusi, żeby rozpędzić się bardziej i bardziej. Z górki przecież jest łatwiej… a tętno zamiast spadać, albo przynajmniej zostać na tym samym poziomie, rośnie. Największym problemem są jednak obciążone uda, muszą zamortyzować dużo większą siłę nacisku, a przy większym tempie, również większą częstotliwość uderzeń.
Myślę, że zbiegi wykorzystałem dobrze, ale kiepska forma w tym sezonie została zweryfikowana już na pierwszych podbiegach. Pierwsze 10km biegłem naprawdę dobrym tempem, szczególnie na tak kiepskie przygotowanie, ale pierwsza „dycha” była płasko-zbiegowa.
Natura wynagradza zmęczenie
Różnorodność terenu męczy znacznie szybciej, ale otoczenie daje pozytywnej energii. Nigdy nie biegałem po lesie, przynajmniej nie jakieś znaczące odcinki. Tym bardziej czułem te „pozytywne wibracje” płynące z otoczenia. Przez dużą część trasy po prostu chłonąłem naturę! To było niesamowite. W mieście nie udawało mi się wyłączać podczas biegania, a tutaj to się udało.
Co prawda liczyłem na więcej górskich widoków na trasie. Jestem pewien, że na biegówkach zawsze widzieliśmy dużo więcej gór, jak choćby Szrenicę podczas Górnego Duktu. A tutaj gór było mało, może właśnie przez to wyłączenie, albo większe zmęczenie niż na biegówkach. Niemniej jednak, las i drzewa na trasie były znacznie lepsze niż uliczne latarnie! Różnicę robiło też czyste powietrze… górska bryza przepleciona zapachem lasu – to było zdecydowanie to, co tygryski (i biegacze!) lubią najbardziej!
Biegi górskie – czy warto?
Podczas „spaceru” w okolicy 14. km zastanawialiśmy się z kumplem, czy biegi górskie są dla nas… Łukasz co prawda stwierdził, że jestem człowiekiem gór, bo pochodzę z Wałbrzycha (Magda!!! Słyszysz!!! Nie tylko ja tak uważam xDxDxD), więc ja mogę sobie biegać po górach, on woli biegi miejskie. A ja się ciągle zastanawiam… zdecydowanie biegi górskie wymagają kompletnie innego treningu. Siłę biegową pewnie da się wyćwiczyć w mieście, ale na razie nie czuję, żebym był stanie dobrze się do nich przygotować. Nie znaczy to, że nie będę w nich brał udziału! Co to, to nie. Letni Bieg Piastów dał mi mega kopa i zmotywował mnie do biegania! Mobilizuję się i na nowo zaczynam trenować na biegi płaskie, w których czuję się zdecydowanie lepiej. Niemniej jednak Jakuszyce zagoszczą w moim kalendarzu biegowym w przyszłym roku.
Nie wiem, czy to las, czy to górskie powietrze, ale bieg w Jakuszycach był niesamowity pod jeszcze jednym względem. Nogi miałem ciężkie, ale tętno było porównywalne do startu po płaskim. Za to po przekroczeniu mety, poza bolącymi nogami, nie czułem tego dystansu, nie wałczyłem o oddech. Po prostu czułem się świetnie.
Następnego dnia było już zupełnie inaczej, ale kto by o tym myślał, mając w głowie takie widoki i taką motywację :).
Biegliście kiedyś w górach? Mieliście podobnie?
20 Responses
Aneta
podziwiam :) dla mnie chodzenie po górach jest już dużym wyczynem
Katarzyna Żuk
Taki półmaraton przejść byłoby ciężko a co dopiero biegać te 21 km…Gratulacje :)
pbialek
Od półmaratonu nie jest już tak daleko do ultramaratonu ;)
Edyta moj-kawalek-podlogi
Nie wyobrażam sobie biec „zwykłego” półmaratonu, a co dopiero w górach. Gratulacje! :)
Iwona Gogulska
Podziwiam! Ja się męczę już samym chodzeniem po górach… a co dopiero bieganie ;)
Klaudyna Maciąg
Świetne te motywatory na końcu. Z pewnością dobrze działają na ludzi :D
Piękne okoliczności przyrody – w takim miejscu sama miałabym ochotę pobiegać, chociaż z pewnością nie porwałabym się na taki dystans, dlatego podziwiam i szczerze gratuluję.
Fajnie, że nie poddałeś się na starcie i że nie zjadła Cię ta myśl o słabym przygotowaniu. Tak naprawdę ograniczenia najczęściej siedzą w naszych umysłach i wystarczy tylko zepchnąć je na dalszy plan, by cieszyć się tym, co potrafi osiągnąć nasze ciało.
Powodzenia podczas kolejnych biegowych wyzwań!
Bookworm
Uwielbiam bieganie górskie, choć jeszcze nie przekraczałem w górach dystansu półmaratonu. Może przyjdzie jeszcze na to czas w przyszłym roku. Tu jest o tyle fajniej, że minuty i sekundy nie mają aż takiego znaczenia, jak przy bieganiu po płaskim. Doświadcza się niesamowicie mocno przyrody, zmian pogody a zmęczenie smakuje jakoś tak inaczej ;)
Paulina R-w
zdecydowanie nie dla mięczaków :P
Herbartium
Ja niestety w ogóle nie biegam (chyba że okazjonalny trucht tu i ówdzie), głównie ze względu na kłopoty z kolanami. O biegach górskich ostatnio usłyszałam pierwszy raz, kiedy znajomi mojego taty pojechali na taką imprezę. Jedna z tras miała… 80 km. Jak ja to usłyszałam, to mnie po prostu zatkało. Nawet na płaskim terenie to jest (dla mnie) wręcz niewyobrażalne. Ale jeżeli chodzi o widoki i bliskość natury, to jest coś po prostu wspaniałego, aż się dusza wyrywa, żeby tam być :) Może niekoniecznie biegnąc, ale zdecydowanie być.
Jacek Zbieraj
Nie dla mięczaków, ale można wymięknąć :D
Jacek Zbieraj
Natura, widoki i świeże powietrze, to niepodważalne plusy tych biegów. Co do kolan, to spotkałem się z wieloma przypadkami, gdzie bieganie wręcz pomogło i ból mijał! Ale coś jest nie tak, to oczywiście lepiej nie ryzykować. Jeśli jednak będziesz chciała spróbować, to znajdź lekarza sportowego – on Ci powie najlepiej, czy to będzie dobra decyzja :)
Jacek Zbieraj
Jeśli dużo chodzisz, to spokojnie możesz spróbować jakiegoś krótszego biegu. To naprawdę świetna sprawa!
Jacek Zbieraj
Dziękuję:) choć poszło dużo łatwiej niż myślałem, to jednak łatwo nie było ;)
Jacek Zbieraj
Na razie chyba poprzestanę na ultra-pólmaratonie :)
Jacek Zbieraj
Dziękuję! Ja też kiedyś nie wyobrażałem sobie „połówki”, ba! 10-15km mnie przerażało, ale jak już się zacznie, to jakoś tak szybko idzie :)
Jacek Zbieraj
Hehe, nie martw się, ja dostaję zadyszki jak idę po schodach na 5. piętro :D
Jacek Zbieraj
Tabliczki były świetne! Szczególnie ta ze zmęczeniem dla słabych… bo była umieszczona tuż po pierwszym podbiegu, gdzie spora część z nas zwalniała do truchtu… Taki żart sytuacyjny, ale skuteczny.
Psychika jest równie ważna co przygotowanie fizyczne, to prawda, że ograniczenia są w głowie. Miałem takie momenty, że nogi spokojnie by dały radę, oddech też, ale wmówiłem sobie, że muszę kawałek pójść… no i kawałek szedłem :/
Jacek Zbieraj
To był mój pierwszy górski bieg i był świetny. Chociaż tak myślę, że połówka, to na razie jednak za dużo. Za rok pewnie znów tam wystartuję, ale może jednak lepszym pomysłem będzie 10-11km – szybki start, a potem jeszcze siły na wolną wędrówkę!
Karolina Jarosz Bąbel
Grunt to dobra motywacja, świetne tabliczki ;)
Herbartium
Ja ogólnie biegać/truchtać bardzo lubię, niezwykle mnie to odpręża. Oczywiście na krótkie dystanse, ale przeważnie i tego sobie odmawiam. Także masz rację, może rzeczywiście lepiej zadbać o stawy i pozwolić sobie na coś więcej niż spacer :)