Syców to 10-tysięczne miasto na północy województwa dolnośląskiego. Do tej pory znałam je za sprawą zjazdu z S8 oraz mieszczącego się na terenie gminy przepięknego Arboretum Leśnego w Stradomii Dolnej. Okazało się jednak, że kryje w sobie ciekawą historię, którą dziś chcę Wam opowiedzieć. Mam nadzieję, że dzięki niej będziecie chcieli zobaczyć to miejsce na własne oczy i wpiszecie Syców na listę „miejsc do zobaczenia” na Dolnym Śląsku.
Podczas podróży zawsze szukam pięknych krajobrazów, potężnej dawki zieleni i ciekawych historii. Tak też było i tym razem. Przyjechaliśmy zobaczyć jak wygląda Park Miejski w Sycowie, a wyjechaliśmy z głową pełną wyobrażeń o istniejącym tu jeszcze w 1945 roku pięknym Zamku Książęcym w Gross Wartenbergu i władającym nim rodzie Bironów.
Siedząc w cieniu potężnego ponad 300-letniego purpurowego buka pospolitego, pomnika przyrody i niemego świadka trudnej historii Sycowa, opowiedziałam moim córkom o tym, że kiedyś w tym miejscu znajdował się piękny zamek. Wspomniałam o przeczytanej w sycowskich wspomnieniach historii, o dzieciach pracowników zamku, które były zapraszane przez księżną na wieczerze wigilijne, podwieczorki, albo po prostu do zabawy w rozległym ogrodzie z książęcymi dziećmi i mieszkającym na zamku… małpkami. Podczas jednej z kolacji, na którą zaproszono do zamku dostojnych gości, na suto zastawiony stół rzuciły się małpki dostrzegając wśród dań soczyste banany rosnące w zamkowej palmiarni. Zwierzęta nie chciały dać się złapać obsłudze, strącając pyszne dania, cenne wazy i lampy naftowe. Wtedy na szczęście nie doszło do pożaru… (źródło: Zeszyty Historyczne nr 33, Były sobie zamki, Sycowskie zamki w źródłach i wspomnieniach, Dwie legendy o sycowskich zamkach)
Z kolei sama myślami byłam gdzieś indziej. Myślałam o Bironach. W głowie miałam obraz siedzącej na schodach spalonego zamku, płaczącej księżniczki Franciszki Biron w 1945 roku (Francoise de Jeaucourt) i przeczytany gdzieś fragment „Niezbadane są losy i wyroki! Także książąt i księżniczek.”. I bynajmniej nie chodziło tu o szalejące po książęcych stołach małpki. * (źródło: Zeszyty Historyczne nr 33, Były sobie zamki, Sycowskie zamki w źródłach i wspomnieniach, wspomnienie Walentyny Niechciał z marca 1945 r.)
SYCÓW – DAWNE MIASTO BIRONÓW
Choć historia miasta jest długa, bo ślady osadnictwa na tym terenie sięgają jeszcze Cesarstwa Rzymskiego, a w czasach kiedy tymi ziemiami władali Piastowie istniały tu dwa zamki i prowadziła jedna z odnóg szlaku bursztynowego, ciężko opowiadać o Sycowie inaczej, niż przez pryzmat rodziny Bironów.
Bironowie, książęca dynastia niemieckiego pochodzenia, którzy byli też książętami Kurlandii i Semigalii – części Łotwy – otrzymali we władanie Syców w 1734 roku. Wywarli ogromny wpływ na funkcjonowanie miasta oraz okolic. Ufundowali wiele budynków, w tym np. poczty, szpitala, szkoły dla pielęgniarek. Dbali o wybrukowanie ulic, oświetlenie gazowe, czy pierwszą karetkę w mieście. Określano ich jako dobrych gospodarzy, którzy po prostu lubią ludzi, niezależnie od ich wyznania i narodowości. Za to cenili ich mieszkańcy, niezależnie od wyznania, czy narodowości, bo trzeba wiedzieć, że Syców przez długi czas był miastem przygranicznym, a na jego obszarze prócz kościoła katolickiego i ewangelickiego znajdowała się także synagoga.
To właśnie dzięki nim w ówczesnym świecie Syców był znany daleko poza granicami Dolnego Śląska. Głównie za sprawą pięknego zamku, który postawili w samym mieście.
SYCÓW – HISTORIA ZAMKU, KTÓREGO NIE MA
No właśnie, Syców niegdyś słynął z pięknego zamku. Był on ponoć jedną z najpiękniejszych rezydencji na Śląsku. Odwiedził go m.in. Car Rosji Mikołaj z żoną Carycą Aleksandrą, król Prus Fryderyk Wilhelm IV oraz Izabela Czartoryska.
Był, bo zamku już nie ma. Nie ma nawet ruin, a na ich miejscu znajduje się skwer. Ogromna szkoda, bo patrząc na fotografie, ten monumentalny pałac w stylu neogotyku angielskiego wyglądał po prostu wspaniale! Gdyby przetrwał do dzisiejszych czasów nawet w formie ruiny, byłby jednym z bardziej znamienitych zabytków Dolnego Śląska.
Za jego powstaniem stał Kalikst Biron, który rozpoczął budowę w 1853 roku. Na potrzebę tej budowy rozebrano część murów miejskich i wkomponowano zamek w tkankę intensywnie rozwijającego się miasta. Było to dość niecodzienne, bo zazwyczaj rezydencje budowano na uboczu, często oddzielając od miasta wielkim ogrodem. Tu było inaczej. Zamek stał tuż przy ruchliwym miejskim trakcie.
ZAMEK W SYCOWIE BUDZIŁ ZACHWYT
W kolejnych latach zamek był wielokrotnie przebudowywany. Powierzchnia całkowita zamku Bironów łącznie z przybudówkami wynosiła aż 1687,53 m². Zamek budził zachwyt pełnym przepychu wyposażeniem. Była w nim m.in. miśnieńska porcelana na 120 osób, podarowana Bironom przez Augusta III Mocnego, porcelana pochodząca od cesarza Chin, azjatyckie wazy, czy szkło z Wenecji. Do tego kolekcja dzieł sztuki, 100 zabytkowych zegarów i książęca biblioteka licząca ok 5 tys. tytułów. Niektóre sale wyłożone były jedwabiem, korkiem, czy bogato zdobionymi tapetami.
Wiele z tych cennych pamiątek opuściło Syców w 1939, pozostałe nie doczekały dzisiejszych czasów… Po wkroczeniu Rosjan zamek, podobnie zresztą jak położony kilkadziesiąt metrów dalej budynek ratusza, został ograbiony, a następnie spalony. Owszem, jeszcze w 1949 roku był pomysł by go odbudować, ale ostatecznie w latach 1951-1959 zamek rozebrano. Cegła, podobnie jak w wielu innych przypadkach, trafiła do Warszawy.
Sycowianie wspominają, że w odbudowie chcieli pomóc sami Bironowie, ta sama księżniczka Franciszka, która na zgliszczach zamku opłakiwała stratę… niestety nie otrzymali zgody od ówczesnej władzy, choć pisali listy nawet do Bieruta.
Dziś o odbudowie nie ma nawet mowy. Byłoby to niezwykle trudne i kosztowne i mowa byłaby raczej o budowie od zera. Dlatego tym bardziej powinniśmy dbać o podtrzymanie historii tego miejsca. Historii utraconego, pięknego zabytku, świadka rozwoju miasta i Ziem Zachodnich, ale też czyjegoś domu… Historia Ziem Zachodnich oraz jego mieszkańców, tych dawnych, ale i tych obecnych jest trudna i wiąże się ze stratą, tęsknotą i oswajaniem miejsca na nowo. Wizyta w takim miejscu to idealny moment by o tym porozmawiać.
CO WARTO DZIŚ ZOBACZYĆ W SYCOWIE?
Podczas naszej wycieczki po Sycowie i okolicy wybraliśmy dla Was 12 miejsc, które warto odwiedzić.
Jeśli znasz już Arboretum w Stradomii, albo spędzasz czas latem nad tamtejszym zalewem, z pewnością nie trzeba Cię przekonywać, że warto tu przyjechać. Następnym razem jedź też do Sycowa. Przejdź się alejkami parku, usiądź na białej ławeczce z pięknym widokiem, poszukaj budynku Mauzoleum oraz zobacz rzeźby. Być może też, tak jak ja w głowie usłyszysz dawne historie. A dzieciaki? Zabierz je na plac zabaw, lody i poszukajcie kaczek nad stawem w parku.
Co zatem warto zobaczyć w Sycowie?
- Skwer, na którym kiedyś stał zamek, a do dziś zachowały się repliki rzeźb z samego Wersalu
- Kościół Ewangelicki w Sycowie
- Makietę Zamku w Sycowie w Muzeum Regionalnym – możecie też zobaczyć go w filmie
- Park Miejski w Sycowie
- Mauzoleum w Strefie Zadumy
- Dzwonnicę z tarasem widokowym na panoramę Sycowa
- Kościół św. Apostołów
- Kościół św. Marka i kamienna droga krzyżowa do tzw. sycowskiej Częstochowy
- Zalew w Stradomii
- Arboretum Leśne w Stradomii Wierzchniej
- Staw Kukułka
O wszystkich tych miejscach przeczytasz poniżej :)
ŚLADAMI RODZINY BIRONÓW – KOŚCIÓŁ EWANGELICKI W SYCOWIE
Szukając na skwerze śladów po dawnym bogactwie miasta można zobaczyć jedynie klasycystyczny kościół ewangelicko-augsburski p.w. Apostołów Jana i Pawła z końca XVIII wieku.
Niegdyś wchodził on w skład kompleksu zamkowego i był z nim połączony elegancką bramą wjazdową z gotycką wieżyczką oraz herbem książęcym. Kościół powstał wcześniej niż sam zamek i do 1945 roku kościół był prywatą kaplicą. Został zbudowany w stylu klasycystycznym wg projektu Carla Gottharda Langhansa, autora Bramy Brandenburskiej w Berlinie. Trzeba przyznać, że w swej prostocie i elegancji wygląda niezwykle i niespodziewanie.
Kawałek dalej stoi budynek poczty wybudowany w 1889 roku w podobnym stylu. W mieście są też zabytkowe czworaki, czyli dawne budynki gospodarcze należące do zamku, o czym wciąż przypominają herby Bironów na bramach do kompleksu. Dziś znajdują się tam mieszkania.
Herbu Bironów w formie rzeźby lwa można też poszukać na pozostałościach murów miejskich na ulicy Ogrodowej. Przyznam szczerze, że znalezienie go pośród bluszczu wcale nie było takie łatwe.
I choć po II Wojnie Światowej w mieście zabrakło zamku, ratusza i kilku budynków, miasto wciąż zachowuje rozplanowanie późnośredniowiecznego miasta z prostopadłą siecią ulic i śladami po murach miejskich. Układ urbanistyczny miasta jest wpisany na listę zabytków.
PAMIĘĆ WCIĄŻ ŻYWA – MUZEUM REGIONALNE W SYCOWIE
Makietę Zamku Książęcego wraz z reprodukcjami fotografii danego Sycowa, wieloma rycinami, grafikami, planami miasta oraz okolicy oraz marmurowym popiersiem księżniczki Franciszki Biron (ur. Francoise de Jeaucourt), ostatniej Pani na zamku, bardzo cenionej przez ówczesnych mieszkańców i pracowników zamku, można zobaczyć w Muzeum Regionalnym w Sycowie.
Niestety, muzeum otwarte jest tylko w tygodniu, ale oferuje ogromną dawkę wiedzy o historii regionu. I o tyle, ile dla weekendowych turystów odwiedzenie go może być utrudnione, to dla mieszkańców powinno stanowić obowiązkowy punkt wycieczek regionalnych podczas poznawania okolicy. Jeśli wybieracie się tutaj większą grupą, warto zadzwonić do muzeum i zapytać o możliwość zwiedzania go także w weekend (kontakt do muzeum).
ŚLADAMI RODZINY BIRONÓW – RZEŹBY Z WERSALU W SYCOWIE
Innymi świadkami historii jest 8 rzeźb, które są jedną z niewielu pamiątek, które pozostały w mieście po tym bogato wyposażonym zamku. Tylko 8, ale też aż 8…
Cztery neobarokowe figury z marmuru przedstawiające pory roku oraz cztery kopie wersalskich rzeźb z brązu: Garonna, Nimfa z perłami, Wyspa dzieci, Waza symbolizujące rzeki Francji (Loara, Rodan, Sekwana, i Garonna). Rzeźby powstały jako reprodukcje rzeźb z Wersalu z czasów Króla Słońce Ludwika XIV.
Znajdziecie je pod fasadą kościoła ewangelickiego i na pobliskim skwerze i tuż przy wejściu do parku. Wszystkie zostały przywiezione tu jako część posagu przez księżniczkę Franciszkę. Wychowana w Paryżu, w którym dzieła sztuki maiła na każdym kroku postanowiła przywieźć część tego piękna do Sycowa. I tak już zostało. Franciszka, o której wspominam to ta sama księżna, na której oczach kilkadziesiąt lat później plądrowano i podpalono zamek.
ŚLADAMI RODZINY BIRONÓW – PARK W SYCOWIE
Niewątpliwie jednym z większych i bardziej okazałych śladów jaki pozostał po Bironach mieszkańcom współczesnego Sycowa jest przepiękne założenie parkowe. Park został zrewitalizowany w 2012 roku i choć wielu rzeczy nie udało się odtworzyć spacer po nim to prawdziwa przyjemność.
Park powstał na początku XIX wieku i stanowił naturalne przedłużenie zamku. Składał się z parku przyzamkowego, sadu oraz ogrodu warzywnego z licznymi szklarniami. Ważnym punktem była też oranżeria, w której rosły pomarańcze i ponad 100 letnie palmy.
Z roku na rok park powiększano, aż uzyskał ponad 100 hektarów powierzchni. Obecnie jest odrobinę mniejszy, bo sięga do S8. To gdzie się kończył można zobaczyć na mapie wyszukując bramy południowej do parku. Bramy, bo park był własnością zamku i był ogrodzony. Do wielu miejsc, jak choćby do strefy zadumy, mieszkańcy miasta nie mieli wstępu.
GDZIE PÓJŚĆ W PARKU MIEJSKIM W SYCOWIE?
Obecnie park składa się z części reprezentacyjnej z odtworzonym układem ścieżek, pergolą i fontanną. Warto przystanąć przy białej ławeczce, która powstała na wzór tych obecnych tu ponad 100 lat temu.
Dalej znajduje się część centralna wokół stawu. W tym miejscu warto zwrócić uwagę na rzeźbę plenerową znajdującą się po wschodniej stronie. Po II Wojnie Światowej rzeźby nie było, a konserwatorzy mieli problem z ustaleniem kogo ona przedstawiała. Ostatecznie zdecydowano się na postać mitologicznej Artemidy z Luwru – rzymskiej kopii rzeźby Leocharesa, bogini łowów, zwierząt, lasów i roślinności. Po jakimś czasie dotarto do źródeł, że pierwotnie nad sycowskim stawem i parkiem czuwała postać Hamadriady, nimfy opiekująca się drzewami pochodząca z kolekcji Val d’Osnet.
W części rekreacyjnej znajdziemy ławeczki, miejsce na grilla i ognisko.
Im dalej od zamku, tym park przyjmuje bardziej naturalistyczny charakter wykorzystując walory terenu: łąki, strumienie, pagórki. Co ciekawe, park został zaprojektowany według wytycznych księcia Hermanna von Pucklera, twórcy Parku Mużakowskiego w Łęknicy, którym zachwycamy się już od kilku lat (zobacz link). Tak jak i w Łęknicy znajdziemy tu wiele osi widokowej i ogromną różnorodność pod względem budowania krajobrazu.
MAUZOLEUM BIRONÓW
Na końcu parku, w cieniu wysokich drzew, znajduje się strefa zadumy. Z jednej strony gęsty, tajemniczy las, z drugiej szerokie wygodne alejki, które umożliwiają spacery. W strefie zadumy znajduje się także Mauzoleum rodziny Biron. Jak można usłyszeć od mieszkańców, ponoć z mauzoleum prowadzi tajne przejście wprost o kościoła ewangelickiego oraz byłego zamku. To by była dopiero atrakcja, spacer tunelami pod pięknym parkiem.
Piękny, choć zaniedbany budynek na rzucie sześcioboku po raz kolejny skłania do refleksji. Kiedyś to właśnie tu spoczywali członkowie rodu Bironów, ale w czasie II WŚ kiedy Niemcy ponosili porażkę zostali przenieśli do kościoła katolickiego. Niestety obiekt nie jest udostępniany do zwiedzania.
W parku spędzamy dłuższą chwilę. Docieramy aż nad drugi staw, tuż przy S8. Tu swój raj mają wędkarze, choć spotykamy też wiele osób uprawiających jogging, czy nordic walking, bo w parku poprowadzona jest też ścieżka zdrowia.
Kiedyś park prowadził jeszcze dalej, aż za tory kolejowe. Chwilę później jedziemy jeszcze zobaczyć pozostałości po wejściu do parku. Brama jak do tajemniczego ogrodu.
Po dłuższym spacerze w parku lądujemy na pobliskim placu zabaw (od strony ulicy Ogrodowej, tu najlepiej zostawiać auto). Nasze dziewczynki zgodnie uznają, że plac zabaw jest fajniejszy niż ten, który mamy pod domem, a i park bardzo im się podobał.
DZWONNICA KOŚCIELNA I KOŚCIÓŁ ŚW. APOSTOŁÓW PIOTRA I PAWŁA
Rzut beretem od wejścia od parku znajduje się dawna wieża bramy miejskiej. Wieża powstała w XV wieku i ma wysokość 56,2 m. Obecnie trwają rozmowy, aby określić konkretne godziny otwarcia, bo wieża stanowi piękny punkt widokowy na miasto i okolicę. Klucz ma proboszcz tutejszej parafii, bo wieża pełni także funkcję dzwonnicy. Nie powiem, spacer po drewnianych schodach, zapach historii oraz dźwięk rozbrzmiewających dzwonów po każdym kwadransie był dla nas ciekawym doświadczeniem.
Z wieży można podziwiać panoramę miasta, piękny i intensywnie zielony o tej porze roku Park Miejski, w oddali dostrzec Kościół św. Marka, wieżę ciśnień, oraz zachwycić się położeniem miasteczka w dolinie otoczonej na pograniczu Wzgórz Trzebnickich i Wzgórz Ostrzeszowskich
Tuż obok znajduje się kościół św. Apostołów Piotra i Pawła zbudowany w stylu gotyckim w XV wieku. Kościół został przebudowany w 1908 roku. Na zewnętrznych ścianach znajduje się kilka płyt nagrobnych, w tym niezwykle cenne epitafium pochodzące z 1502 roku. W podziemiach kościoła znajdują się groby Bironów przeniesione tu z mauzoleum. Warto też przystanąć i wejść do środka. W kościele można zobaczyć m.in. chrzcielnicę pochodzącą z XVI wieku, czy neogotyckie ołtarze Bruno Tschoetschela, zwanego śląskim Witem Stwoszem. Wiele z dzieł sztuki znajdujących się w kościele zostało ufundowane przez Bironów, bowiem część rodziny m.in. księżna Franciszka była wyznania katolickiego.
W kościele odbywały się koncerty w ramach Międzynarodowego Festiwalu Wratislavia Cantans oraz Ogólnopolski Koncert Charytatywny na rzecz Pomocy Rodakom na Wschodzie. Opowiadając o Sycowie warto wspomnieć, że leży on na Szlaku św. Jakuba.
KOŚCIOŁ ŚW. MARKA W SYCOWIE
Kiedy wyjeżdżaliśmy z Sycowa zerwał się mocny wiatr, a z wiszących nad nami od rana chmur zaczął padać rzęsisty deszcz. W oddali słychać było grzmoty, ale postanowiliśmy się nie poddawać, bo byliśmy bardzo ciekawi położonego kilka kilometrów od miasta drewnianego kościółka na wzgórzu, który niegdyś nazywany był sycowską Częstochową.
Kościół św. Marka położony jest w miejscowości… Święty Marek. Powstał w XVII wieku na miejscu świątyni z XIV wieku. Tą pierwszą wybudowano w akcie wdzięczności opatrzności, że epidemia czarnej ospy, która trawiła Europę ominęła Syców. W ramach podziękowania postanowiono zbudować świątynię, kaplicę ku czci św. Marka, do której odbywano pielgrzymki odpustowe.
Jednak jak wynika z badań archeologów, zanim stanął tu kościół, to 213 metrowe wzgórze było miejscem kultu dla miejscowej ludności.
Kościół przez lata był w rękach ewangelików, a od 1600 roku katolików. Choć ma w sobie też epizod pełnienia funkcji… magazynu soli! Trudny też moment miał w czasie, kiedy tuż po wojnie stacjonowali w nim Sowieci – aż cud, że się uchował i nie podzielił losu Zamku Książęcego w Sycowie.
Warto się tu zatrzymać, a nuż będziecie mieli okazję spotkać przemiłą panią, która tak jak mnie zaprosi do środka. W dniu odpustu Św. Marka (niedziela w okolicy 25 kwietnia) do kościoła już od 1626 pielgrzymowali ludzie z okolicznych parafii, stąd porównanie do Częstochowy. Jak się dowiedziałam na mszach o 9., a także mszach z okazji różnych uroczystości (śluby, chrzciny, rocznice) pojawia się tu także wielu turystów.
KAMIENNA DROGA KRZYŻOWA Z SYCOWA DO ŚW. MARKA
My dojechaliśmy tu samochodem, ale można zrobić to pieszo, po drodze odwiedzając kamienną Drogę Krzyżową, która powstała tu po I Wojnie światowej, aby upamiętnić poległych. Z ciekawostek warto dodać, że stacje rozłożone są nierównomiernie. Tutejsze pola stanowiły mozaikę własności katolików i ewangelików, a Drogę Krzyżową chcieli postawić Ci pierwsi. Rzeźby w piaskowcu wykuł wrocławski Bruno Tschoetschel, ten sam, który stworzył ołtarze w kościele w centrum Sycowa.
Obok niektórych stacji znajdują się też studnie pątnicze – czyli miejsca, w których znajdowały się cztery źródełka, z których mogli czerpać wodę pątnicy, a także ich konie.
ZALEW W STRADOMI
Na terenie gminy Syców po drugiej stronie od Św. Marka, w miejscowości Stradomia Wierzchnia, na terenie rzeki Widawa znajduje się zbiornik retencyjny. Pełni on też funkcję rekreacyjno-wypoczynkową.
Szeroka piaszczysta plaża, domki z drewna dla plażowiczów, plac zabaw dla dzieci, kompleks boisk, wc i natryski oraz w sezonie wypożyczalnia sprzętu wodnego i punkty gastronomiczne czynią z niego idealne miejsce na odpoczynek nad wodą.
I choć my sprawdziliśmy to miejsce tuż po i przed deszczem (ah ten) maj, nie przeszkodziło to naszym dziewczętom w testowaniu placu zabaw, czy moczeniu rąk w wodzie i deklaracji, że musimy tu wrócić ze strojami kąpielowymi.
Wrócimy! Podobnie jak do pobliskiego Arboretum Leśnego w Stradomii, które zachwyciło nas już 3 lata temu. Tym razem kiedy dojechaliśmy na parking solidnie lunęło… :)
AREBORETUM LEŚNE W STRADOMI DOLNEJ im. prof. Stefana Białoboka
3 km od zalewu pośrodku gęstego lasu znajduje się jedno z dwóch arboretów na terenie Dolnego Śląska! Zachwyciło nas dzikością, a jednocześnie zadbaniem tego miejsca. Piękne kwitnące rododendrony idealnie komponowały się z brzozowym zagajnikiem. Spacer wśród tataraków po drewnianych pomostach i mostkach na stawach wspominamy do dziś. Nawet ucieczkę przed goniącym nas łabędziem.
Na terenie parku znajduje się 150 odmian rododendronów i 80 azalii. Koniec maja i początek czerwca to idealny moment na wycieczkę. Zabierzcie ze sobą prowiant i kocyk i zróbcie piknik w otoczeniu przyrody. Na miejscu jest wiele ławek, wiat i huśtawek.
Ogromną zaletą tego miejsca, że nawet jeśli parking pęka w szwach to w środku tego zupełnie nie widać.
Arboretum Leśne w Stradomi ma powierzchnię 650 hektarów i znajduje się na terenie Wzgórz Trzebnickich. To jeden z największych ogrodów botanicznych w Polsce.
Zobacz! Więcej zdjęć i naszą relację z Arboretum w Stradomi
STAW KUKUŁKA
To jednak nie wszystko. Jeśli zapragniecie bliższego kontaktu z przyrodą, a Arboretum jest już wam dobrze znane, warto wybrać się nad staw rybny Rybata, zwany tez Jeziorem Kukułka. Cudowne, ciche miejsce położone w gęstym lesie zachwyca obecnością setek ptaków – łabędzi niemych, łabędzi krzykliwych, czapli siwych oraz łysek zwyczajnych. Wokół stawu można znaleźć wiele ścieżek i uroczych zakątków.
W tym stawie położone kilka kilometrów dalej, ale już na terenie woj.wielkopolskiego, Gospodarstwo Rybackie Królewskie-Rypin prowadzi hodowlę karpia. Z Kukułki poławia się rocznie aż 15 ton ryb – karpi, amurów, tołpyg, szczupaków i sumów.
SYCÓW – DOCENIONY PRZEZ GARMIN IRON TRIATHLON
Na koniec warto jeszcze dodać, że 11 lipca 2021 w Sycowie odbędzie się tu Garmin Iron Triatlon! Syców dołączył do jednego z najpopularniejszych i najstarszych zawodów triathlonowych.
Organizatorzy docenili fantastyczne położenie miasta oraz dobre warunki do organizacji tego typu imprezy. Zawodnicy zmierzą się na trzech dystansach indywidualnie i w sztafetach. Etap biegowych zostanie poprowadzony uliczkami i ścieżkami nad Zalewem Stradomia Wierzchnia. Pływanie odbędzie się na zalewie Stradomia Wierzchnia, a trasa kolarska zostanie poprowadzona szerokim asfaltem w kierunku Wrocławia. A po zmaganiach? Koniecznie relaks w Parku Miejskim, Arboretum w Stradomi albo w pobliskich lasach!
Ps. I koniecznie zobaczcie kościółek św. Marka.
Zdjęcia archiwalne Miasta Syców pochodzą ze zbiorów Muzeum Regionalnego w Sycowie.
Tekst powstał we współpracy z Urzędem Miasta i Gminy w Sycowie.