Spis treści
- JEST FLAGA = JEST RATOWNIK
- WCHODZIMY DO WODY TYLKO PRZY BIAŁEJ FLADZE
- FLAGA BIAŁA = MOŻNA PŁYWAĆ
- FLAGA CZARNA = UWAGA PIRACI, ALBO UWAGA REKINY!
- FLAGA CZERWONA = NIE MOŻNA WCHODZIĆ DO WODY.
- KIEDY MOŻE POJAWIĆ SIĘ CZERWONA FLAGA?
- CIĘŻKA PRACA ZA MISKĘ ZUPY, CZYLI JAK PRACUJĄ RATOWNICY
- A JAK WYGLĄDA TA PRACA?
- SZOK TERMICZNY – NIE DLA NAS
- RATOWNICTWO TO MOJE WSPOMNIENIE
Wiesz, że kolor flagi na plaży nie zależy od widzimisię ratowników, ale jest dla Ciebie ważnym komunikatem? Wiesz? To fantastycznie, bo wciąż wiele osób nie ma o tym zielonego pojęcia. Nawet jeśli wie, to świadomie łamie zakazy, np. mimo czerwonej flagi na plaży strzeżonej wypływając w morze tuż obok, tak asekuracyjnie, by w razie czego ratownik zobaczył. A ratownik przecież poprzez kolor flagi na plaży komunikował: NIE MOŻNA WCHODZIĆ DO WODY.
Przez wiele lat pracowałem jako ratownik nad Bałtykiem. Wiele widziałem. Wielu rzeczy do dziś nie rozumiem. Bo jeśli już ktoś ma gdzieś ostrzeżenia Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratowniczego, albo tak bardzo ufa w swoje możliwości, to czemu wchodzi do wody tuż przy granicy strzeżonego kąpieliska? Chyba jednak nie ufa, ani wodzie, ani sobie. Gorzej jeśli robi to razem z dzieckiem, ucząc je tego, że zasady można łamać, a przy tym zapomina, że za kilka(naście) lat, a może nawet sekund, może tego bardzo pożałować.
Każdego sezonu podchodziła do mnie niejedna rodzina. Czasem z dwójką, trójką małych dzieci z pytaniem, czy mogą pływać. Wskazałem na czerwoną flagę i mówiłem: niestety, nie dziś, warunki nie są odpowiednie do pływanie i wtedy ojciec (zazwyczaj to był ojciec) mówił do dzieci: no trudno, tutaj pan nie pozwala, pójdziemy dalej na niestrzeżoną plażę, tam popluskacie się w wodzie.
Hmm.. no tak… warunki 100 metrów dalej z pewnością są inne :/ (ok, czasem to możliwe w przypadku temperatury wody i widoczności ;P, no, ale bez przesady)
Statystyki utonięć nie kłamią. Tak samo, jak nie kłamią flagi na budce ratowniczej. To nie jest tak, że ratownicy wywieszają flagę o zakazie kąpieli, bo im się nie chce pracować… lata doświadczeń i praktyki sprawiają, że wiedzą kiedy woda jest bezpieczna. Nawet jeśli wyglądają młodo – to prawdopodobnie są doświadczonymi pływakami, którzy znają wodę.
W lipcu 2017 w Polsce utonęło 75 osób, w sierpniu (na 14.08) już 43! Ponad 100 osób, a to jeszcze nie koniec sezonu.
JEST FLAGA = JEST RATOWNIK
Kolor flagi na plaży, to żadna czarna magia, tylko prosta wizualizacja. Przede wszystkim, jest flaga = jest ratownik. A jak jest ratownik, to znaczy, że kąpielisko jest strzeżone i panuje na nim seria zasad i obowiązków, których łamanie może grozić mandatem. Warto, szczególnie jeśli idziemy na plażę z dziećmi przeczytać regulamin i powiedzieć dziecku co wolno, a czego niekoniecznie i kim jest ten pan w żółto-czerwonym ubraniu. W ten sposób uczymy dziecko podstawowych zasad bezpieczeństwa i mamy pewność, że za kilka lat, kiedy samo, już jako nastolatek pojedzie nad wodę, przestrzeganie tych zasad będzie dla niego oczywiste!
Po co ratownik na kąpielisku? Wiele osób uważa, że ratownik jest tylko po to, żeby powiedzieć, która godzina, jaka jest temperatura powietrza, czy… od smarowania pleców kremem ;)
<< Polskie morze, gdzie jechać? Polecamy Świnoujście! >>
WCHODZIMY DO WODY TYLKO PRZY BIAŁEJ FLADZE
My Polacy, sam często się na tym łapię, prawie nie czytamy instrukcji, czy regulaminów – po co? Instrukcje są dla mięczaków, przecież każdy głupi wie, jak podłączyć kuchenkę.. PUF… nie ma prądu, gdzie ta instrukcja?
Podobnie jest z regulaminem kąpieliska – wiele osób przechodzi koło niego obojętnie, a znajdziecie tam sporo informacji, m.in. godziny pracy kąpieliska, informacje co oznacza kolor flagi na plaży, czy oznaczenie stref pływania.
FLAGA BIAŁA = MOŻNA PŁYWAĆ
Biała – niewinna, nic się nie dzieje, jest bezpiecznie, bawcie się! Wiadomo, że z wodą nie ma żartów. Kiedyś na basenie ratowałem kobietę, która zakrztusiła się… kroplami wody spływającymi z jej czepka. Po prostu chciała wziąć głęboki oddech po skończonej długości basenu, a zakrztusiła się tak, że się wywróciła i wylądowała pod wodą. Dlatego nawet na płytkiej wodzie w idealnych warunkach trzeba uważać. Szczególnie na dzieci.
FLAGA CZARNA = UWAGA PIRACI, ALBO UWAGA REKINY!
W Bałtyki piratów, ani rekinów (jeszcze) nie ma, zatem tej flagi nie znajdziecie! A tak na poważnie, to CZARNY KOLOR FLAGI NA PLAŻY NIE ISTNIEJE (przynajmniej nie dla ratowników WOPR pod kątem bezpiecznej kąpieli na akwenie strzeżonym). Czarna flaga przestała obowiązywać kilkadziesiąt lat temu, dziwi mnie zatem, dlaczego dziś wielu ludzi, którzy nie mają prawa pamiętać takiej flagi, ciągle o nią pytają i są przekonani, że to ona zakazuje wchodzenia do wody, a nie ta czerwona.
FLAGA CZERWONA = NIE MOŻNA WCHODZIĆ DO WODY.
Przecież na czerwonym świetle nie można przejeżdżać. Często w filmach mówi się „tylko nie naciskaj czerwonego przycisku” – zawsze kusi, ale prawie zawsze jest po nim wielkie BUUUUM. To właśnie z tym kolorem flagi są nieporozumienia, bo wiele osób wciąż myśli, że to tylko ostrzeżenie i skoro ratownik siedzi na posterunku (a musi, nawet gdy jest czerwona flaga), to spokojnie mogą się pluskać. Otóż nie. Nie mogą pływać, stać, czy nawet brodzić po kostki
KIEDY MOŻE POJAWIĆ SIĘ CZERWONA FLAGA?
- temperatura wody jest mniejsza niż 14 st C – w takiej wodzie można dostać hipotermii, czyli wyziębienia organizmu, albo szoku termicznego, o co nad Bałtykiem nie trudno. Sami wiecie jak zimne może być nasze morze, nawet pomimo ciepłego dnia.
- widoczność jest ograniczona do 50m – ratownik po prostu musi widzieć cały swój akwen, a jeśli coś ten widok ogranicza, to nie może brać za to odpowiedzialności. Głównym zadaniem ratownika jest nie dopuścić do zagrożenia!
- prędkość wiatru przekracza 5 stopni w skali Beauforta – chociaż w praktyce ten punkt jest pomijany, bo prawie na żadnej plaży nie ma przyrządu do pomiaru prędkości wiatru, ale w związku z tym, że wiatr ma już niemal bezpośredni wpływ na wysokość fal, a to można zmierzyć dużo łatwiej, to nie jest to problemem
- Wysokość fali powyżej 70cm (pojawiają się białe grzywy na falach, w skali Beauforta jest to 3 stopień fal). Takie fale co prawda pięknie wyglądają, ale mogą zwalić z nóg dorosłą, silną osobę, a co dopiero dziecko. Przede wszystkim jednak utrudniają płynięcie (czy nawet uniemożliwiają), zmieniają kierunek płynięcia, czy znacznie utrudniają lokalizację osoby potrzebującej pomocy.. W takich warunkach podjęcie skutecznej akcji ratowniczej jest bardzo trudne.
- Występują silne prądy wsteczne – coś, czego nie widać gołym okiem, a jest bardzo niebezpieczne. Nawet przy małej fali, wracająca woda może przewrócić dorosłą osobę i porwać ją w głąb. Przy takim zdarzeniu znalezienie topielca może być niemożliwe, ponieważ prąd przemieszcza go pod taflą wody.
- Trwa akcja ratownicza – ratownicy są skupieni na akcji i nie mogą obserwować wody i zapewniać bezpieczeństwa innym.
- Niebezpieczeństwo chemiczne lub biologiczne (choćby sinice, zanieczyszczenie ropą po wypadku statku, czy inne niebezpieczeństwa). – Celowo użyłem słowa „nie można wchodzić”, a nie „nie można pływać”.
Nie muszę chyba tłumaczyć, że poza plażą strzeżona na 99% będą panować podobne warunku, zatem kąpiel poza granicami plaży strzeżonej jest równie niebezpieczna podczas czerwonej flagi!
Pamiętam jeden przypadek, gdy ojciec nie zorientował się, że jego dziecko zeszło pod wodę. Nasz ratownik obserwował obydwu z wieży, wyczuł zagrożenie i wyruszył na czas. Ostatecznie także ojciec potrzebował pomocy, woda była dla niego zbyt silna. Tonięcie w rzeczywistości wygląda inaczej niż w filmach. Nie ma krzyku o pomoc, woda wlewa się do ust, a na powierzchni utrzymasz się tylko kilka chwil. Często ludzie obok myślą, że to zwykłą zabawa w nurkowanie i kiedy zaczynają reagować, często jest już za późno….
CIĘŻKA PRACA ZA MISKĘ ZUPY, CZYLI JAK PRACUJĄ RATOWNICY
Będąc na plaży miejcie świadomość, że ludzie, którzy czuwają, żeby wypoczynek nad wodą był bezpieczny, to często zapaleńcy z misją. Ratownictwo wodne to nie tylko ich praca, ale przede wszystkim pasja. Ratownicy szkolą się za własne pieniądze, a praca nad morzem, to często praca za przysłowiowy „wikt i opierunek”. Wszystko zmierza w dobrą stronę i ratownictwo wodne idzie w stronę zawodowstwa, ale to ciągle niedoceniany i niedopłacany zawód.
A JAK WYGLĄDA TA PRACA?
Polskie ratownictwo to nie „Słoneczny Patrol”. To praca w każdych warunkach pogodowych, bo na plaży strzeżonej zawsze ktoś musi trzymać wartę. To nie 8h opalania się na plaży (czasami przecież wchodzą do wody się ochłodzić :) ). To dodatkowe godziny na rozstawienie i złożenie kąpieliska, treningi w deszczu i zimnej wodzie, żeby być gotowym na akcję. To także praca w wietrze i deszczu, bo nawet kiedy warunki nie są spełnione ktoś musi być na posterunku, bez względu na kolor flagi na plaży.
Ratownictwo to na pewno świetna przygoda, ale też ogromna odpowiedzialność i służba.
SZOK TERMICZNY – NIE DLA NAS
Ratownik w każdej chwili musi być gotowy do akcji, dlatego treningi odbywają się często w ekstremalnych warunkach. Fakt, czasami sami łamiemy zasady i wchodzimy do wody pomimo czerwonej flagi, ale żeby potrafić sobie radzić w takich warunkach trzeba ćwiczyć.
Do dziś pamiętam „manewry” w Pobierowie i Łukęcinie, gdy pogoda była naprawdę paskudna, plaża niemal pusta, woda lodowata, fala duża. W takie dni ratownicy zazwyczaj się hartują i wykonują akcje pozorowane. Nawet nam zdarzały się krytyczne momenty, kiedy akcja pozorowana niemal zmieniała się w prawdziwą akcję, bo któryś z nas był zmęczony i wyziębiony po kolejnej turze w wodzie. To uczyło niedoświadczonych „chojraków” szacunku do wody.
Czasami trening trzeba było zrobić w upalny dzień, szczególnie, gdy woda była zimna. Organizm musi być przyzwyczajony do nagłych zmian temperatury, podczas akcji nie ma czasu na pochlapanie się wodą, a na szok termiczny nie ma miejsca.
RATOWNICTWO TO MOJE WSPOMNIENIE
Przez wiele sezonów pracowałem na morskiej plaży w Łukęcinie, który do dziś darzę olbrzymim sentymentem. Baza ratownicza znajdowała się tuż nad klifem, dzięki czemu z jednej strony zawsze byliśmy na posterunku, a z drugiej mogliśmy pozwolić sobie na luksus budzenia się od szumu fal (to nic, że nie było tam ciepłej wody, a nasze „dziuple” czasy świetności miały już dawno za sobą).
To było naprawdę szczególne miejsce, gdzie co sezon przyjeżdżali ludzie z ratowniczą duszą. „Banda” przyjaciół, którzy kilkadziesiąt lat temu tworzyli WOPR i nie widzieli innej możliwości spędzenia czasu w wakacje, niż służba na plaży. Pewnie chodziło też o wieczorne ogniska pod szubienicą (tak, mieliśmy na bazie szubienicę, co ma wisieć – nie utonie ;) ) i o opowiadanie tych samych historii, które co roku brzmiały równie niesamowicie!
Dla nich nie liczył się zarobek. Brali urlop w normalnej pracy i pracowali za darmo nad morzem. Nastoletnie dziewczyny i chłopcy, dorośli mężczyźni, ale też już panowie w słusznym wieku :) Dzięki temu, tam w Łukęcinie, mieliśmy „wariatów” i pasjonatów, od których mogliśmy czerpać wiedzę i doświadczenie. Mieliśmy ekspertów od pływania, od wiosłowania, od akcji ratowniczych i… kulturystyki – każdy szkolił nas jak mógł i kiedy tylko mógł. Dziś niestety nie ma już „naszego” Łukęcina, ale wiem, że podobnie szkolenia wyglądają na wszystkich plażach, bo ratownicy, to ludzie z pasją i misją, a każda baza ma swój niepowtarzalny klimat.
Dziś już nie jestem aktywnym ratownikiem, pływam dużo gorzej i nie wziąłbym na siebie tej odpowiedzialności , ale nadal nie jestem w stanie stanąć plecami do wody… taki nawyk :)
A teraz szczerze – kto z Was myślał, że istnieje czarny kolor flagi na plaży? :)
2 Responses
Aleksandra /Thief of the world
Od lat boję się wody i jakoś niechętnie do niej wchodzę jeśli nie jest spokojna i czysta. To po prostu nie mój żywioł, ale zawsze podziwiałam ratowników za ich poświęcenie i umiejętności. Dziwię się ludziom, którzy od tak po prostu nie przestrzegają zasad i wchodzą w niebezpieczną wodę. Dla mnie to już skrajna głupota i naprawdę powinni dostawać duże mandaty.
Bartek z rodzinawpraktyce.pl
I trochę mi wstyd. Twój wpis przeczytałem niemal tuż po tym, jak wróciłem z nad morza. Ostatni dzień naszych wakacji był ciepły, ale bardzo wietrzny. my wybraliśmy się na spacer plażą do miejscowości obok. Gdy wyszło słońce, ludzie wyszli również na plażę. Dosłownie 30m za znakiem „Plaża strzeżona” kąpały się dzieci – jak dla mnie dość daleko od brzegu. Na pewno obserwował je ojciec, ale były to jedyne dzieci (na oko 9-11 lat) w wodzie… jest mi wstyd, bo wiedziałem, że zakaz jest przez wysokie fale, ale nic z tym nie zrobiłem. Nie zwróciłem uwagi. Przeszedłem tylko myśląc w duchu oby nic się nie stało.