Spis treści
Wiecie, że Lasy Państwowe wydają rocznie na sprzątanie lasów ponad 17 milionów złotych! To koszt wywozu 120 tys. m3 śmieci. Za taką kwotę można by posadzić ponad 2,5 tys. hektarów lasów. Jednak po co komu las, skoro i tak z niego nie korzystamy. Dobra. Przepraszam. Korzystamy, musimy mieć przecież gdzie wyrzucać śmieci. Bo śmietniki to przecież za mało, chętniej wyrzucamy właśnie w lesie, ale i w parkach i na trawnikach. Dlaczego?
Uwielbiamy chodzić po lesie. Zarówno biegając, jak i spacerując. Niestety podziwiamy przy tym nie tylko kwiatki, ale też papierki po chipsach, butelki, kanapy, dywany, stare garnki, elementy garderoby etc. Wciąż nas to dziwi. Może jesteśmy ograniczeni i nie potrafimy szerzej spojrzeć na ten problem? Może to w ogóle nie jest problem. Być może ktoś wywożąc starą kanapę albo sedes do lasu traktuje to jako sztukę, instalację artystyczną – chce szokować i zmuszać do refleksji. Albo to kolejna zagadka z cyklu: co nie pasuje do tego obrazka, znajdź!
Niestety. Taki obrazek nas szokuje, zmusza do refleksji i doskonale potrafimy rozwiązać zagadkę, ale do sztuki i dobrej zabawy to temu daleko. Powiem dosadnie. Nie jest to nawet odrobinę zabawne, a wkurzające. Nie wiem jakim idiotom i ograniczonym człowiek trzeba być, żeby jechać do lasu i zostawiać siaty pełne śmieci. Jak bardzo trzeba być obłudnym, żeby po miłym czasie spędzonym na Wyspie Słodowej, czy Bulwarach nad Wisłą zostawić na trawniku butelki po piwie, czy paczki po ciastkach, a kiedy następnym razem tam się pojawi nie omieszka zrobić zdjęcia, wrzucić na insta, albo fb zdjęcia z adnotacją: „ale syf”.
No tak. Syf się sam robi. Porządek też powinien
Pójdźmy zatem tym tropem i zastanówmy się, co może siedzieć w głowie osoby, która nie wyrzuca śmieci tam gdzie ich miejsce, czyli do kosza. Nie będę tutaj rozwodzić się nad śmieciami wielkogabarytowymi, typu wspomniany mebel, lodówka, czy sedes. Nie wiem jak to jest, że komuś chce się jechać daleko w las żeby je zostawić, podczas gdy opłata za wywóz śmieci dotyczy każdego zameldowanego.
Trzy powody śmiecenia w lesie:
-
Przecież to tylko jeden śmieć
Zaczyna się niewinnie. Od gumy do żucia wyplutej na chodnik – „przecież to tylko guma”. Później jest chusteczka higieniczna wyrzucona w krzaki – „rozłoży się”. Niedopałek papierosa wyrzucony przez okno samochodu – „jest taki malutki, to sama natura”.
To nic, że guma do żucia rozkłada się 2-3 lata, a jeśli każdy mieszkaniec Wrocławia wypluwałby codziennie jedną gumę, po roku mielibyśmy ponad 230 milionów gum na chodniku! Hmm.. w sumie to nie takie głupie, gumy na chodniku tworzą bardzo interesujące kształty. Może o to chodzi gumiarzom?
Chusteczka, czy niedopałek papierosa może rozłoży się szybciej niż guma (po 3 miesiącach), ale wcześniej będzie po prostu nieestetycznie wyglądać i pałętać się po parku, czy lesie. Niedopałek papierosa, może i malutki, ale podobnie jak w przypadku gumy, ziarno do ziarna… Poza tym może wpaść komuś przez okno do samochodu, do oka przechodnia i wtedy jest już tragedia.
Jak wytłumaczyć butelki pozostawione na trawie, przecież każdy głupi wie, że butelki PET ani szklane się same nie rozłożą? Czy naprawdę to takie trudne poszukać śmietnika?
-
Kosz jest za daleko a śmieci za ciężkie
Nie wiem jak to jest, że kupujemy drogie karnety na siłownie, basen, czy fitness. Wychodzimy skoro świt by uprawiać jogging, podnosimy ciężkie sztangi na siłowni. Jednak kiedy trzeba podejść kilka metrów do kosza, to okazuje się, że jest za daleko i nie będziemy nadkładać drogi. Poza tym śmieci sporo ważą, a my akurat jesteśmy zmęczeni. Lepiej zostawić je tam, gdzie skończyły być potrzebne.
Czy rozwiązaniem byłoby zatem dołożenie dodatkowych śmietników wszędzie tam, gdzie pojawiają się ludzie? Nie sądzę, bo problem leży gdzieś indziej.
-
Ktoś posprząta za nas
Małe dziecko rzuca wszystko gdzie popadnie. Jeśli coś przestaje być mu potrzebne , po prostu wypuszcza to z rączki i idzie dalej. Mama posprząta i poukłada. Wynika to z faktu, że po prostu jeszcze nie wie, że powinno odkładać rzeczy na miejsce, a śmieć to śmieć. Proste.
Mam jednak wrażenie, że wielu z nas w dalszym ciągu zachowuje się tak, jak roczne dziecko. Czy zatem rodzice nie pokazują dzieciom, że po sobie trzeba sprzątać? Bo jak inaczej wytłumaczyć zachowanie śmiecących nastolatków, czy dorosłych. Może w domu mama wszystko robiła za nich i wynieśli przekonanie, że tak samo będzie w parku, czy lesie? Na nic zda się edukacja ekologiczna w szkołach, czy akcje społeczne, jeśli rodzice nie nauczą dziecka jednej podstawowej zasady: nabrudziłeś, posprzątaj. Tyczy się to zarówno zabawek, jak i opakowań po jedzeniu. Wszędzie, w domu, w szkole, na ulicy, w lesie… bo czym różni się wyrzucenie papierka po lodzie na środku pokoju, od wyrzucenia go na leśnej polanie. Dobrze wychowany człowiek nie zrobi tego ani w domu, ani na ulicy, ani tym bardziej w naturze.
Mam też takie przekonanie, że akcje typu „Wielkie sprzątanie lasu” nie do końca uczą tego co powinny. Bo jasne, w rezultacie las jest czysty. Pokazujemy dzieciom do czego prowadzi śmiecenie itp. Jednak pielęgnujemy też przekonanie, możesz śmiecić na co dzień, raz w roku jest akcja sprzątania, ktoś za Ciebie posprząta.
Może być też tak, że wiele osób myśli, że skoro miasto, albo Lasy Państwowe zatrudniają ludzi, to trzeba dostarczyć im pracy. A co się będą nudzić! Zostawmy śmieci na łące, w lesie, niech sobie zarobią.
Na koniec pytanie: Jak reagujesz kiedy ktoś wokół ciebie śmieci?
Przeglądając Internet w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, dlaczego śmiecimy, natrafiłam się na opinię, że robimy to żeby zaimponować swoim towarzyszom. Trochę mnie to dziwi, ale znów czuję, że jestem najwidoczniej z innej bajki, bo nigdy nie imponowali mi Ci, którzy nie wyrzucali śmieci do śmietnika. Niestety jednak tak jest. Młodzież czuje się bardziej dorosła robiąc rzeczy zakazane: pijąc, paląc i … wyrzucając lub właśnie wyrzucając śmieci.
Takim zbuntowanym nastolatkom trochę strach zwrócić uwagę. Bo niby jak? Dlaczego ja mam prawo mówić im co mają robić, a oni mi już niekoniecznie. Nie chciałabym usłyszeć przecież od napotkanej na spacerze pani, że moje dziecko powinno mieć czapeczkę, bo przecież jest zimno, albo wręcz przeciwnie.
Jest jednak coś co mogę zrobić: zawsze wyrzucam śmieci do kosza. Tego samego zamierzam nauczyć córkę.
Bo śmieć to śmieć, a jego miejsce jest w koszu.
Kosz nigdy nie jest za daleko, a ruch to zdrowie.
Naśmieciłeś, posprzątaj. Nikt za Ciebie tego nie zrobi.
21 Responses
Klaudia Manel
Zgadzam się, śmieć to śmieć. Mnie nauczono, że kosz istnieje, a dodatkowo trzeba z niego korzystać. Uczę tego samego moje dziecko i… nauczyłam męża! Myślę, że to wszystko, to kwestia wychowania. Mam nadzieję, że kiedys się coś zmieni.
Iwona Siekierska
Też się nad tym zastanawiałam. Może odpowiedzią jest fakt, że mamy coraz mniej koszy na śmieci a większość śmietników jest teraz zamykana na kłókę, żeby nikt nie podrzucał swoich śmieci? Chociaż, z drugiej strony większość spółdzielni organizuje co jakiś czas wywózkę rzeczy wielkogabarytowych, co sprawia, że ludzie nie porzucają na terenach zielonych żadnych rupieci. Tak czy inaczej fajny tekst :) Osobiście niegdy nie wpadłabym na to,żeby wyrzucić nawet chusteczkę do lasu….
Domi Pawelec
W liceum do którego chodziłam co roku w Dzień Ziemi chodziliśmy z księdzem na religii (�) sprzątać wszystko dookoła.Niestety nie widuję takich inicjatyw a mieszkam obok dwóch szkół �ale rozumiem ten ból,zawsze z lasu wychodzę właśnie z siatką pełną czyichś śmieci.
Abakercja
straszny widok. a najgorsze jest to, że sami sobie jesteśmy winni. co jak co, ale donieść papierek do najbliższego kosza to nie jest jakiś wielki wysiłek czy poświęcenie. a wywożenie śmieci do lasu to w ogóle skandal. ja wiem, że w wielu przypadkach za odbiór takich wysokogabarytowych przedmiotów trzeba zaplacić, no ale przecież to jest nasz planeta. gdzie później z dzieckiem na weekend pojedziemy? na wysypisko śmieci?
Zołza z kitką.
Faktycznie, Polacy są albo leniwi, albo niechlujni. Podczas pobytu w Norwegii nie zauważyłam ani na ulicach, ani w lasach pozostałości po imprezach plenerowych czy grillach. Tam naprawę każdy dba o środowisko. Myślę, że bierze się to z tego, że Norwegowie mają przeświadczenie, że to jest to ich dobro wspólne – czyli też każdego z osobna. Podchodzą to tematu tak, że to jakby zaśmiecać swój własny ogródek…
Zbieraj się
myślę, że Ci ludzie nie stawiają sobie takich pytań. Chociaż ja się zawsze zastanawiam, że im się chce.. już by mogli porzucić te śmieci gdzieś na przystanku, koło śmietnika, a nie…. eh :/
Zbieraj się
fakt, tam jest czyściej, ale jak byłam tam w 2009 to sama znajdywałam w krzakach plastikowe butelki. Bardzo mnie to dziwiło, bo w Norwegii na plastik jest kaucja i można było na tym zarobić :p
Bożena Jędral
Mieszkam na wsi, często jeździmy na wycieczki do lasu. Dostaję kurwicy, jak widzę tony śmieci :(
Justyna Sikora
To jest straszne jak ludzie zaśmiecają przyrodę. Mam dowody na to obok mojej posesii. Mieszkam na rogu niedaleko sklep, co tydzień mam siatkę śmieci posprzątanych koło domu. Nie rozumiem dlaczego ludzie nie szanują ziemi. Szkoda przecież chcemy tu żyć jak najdłużej i jeszcze następne pokolenia mogły by mieć przyjemnie
Zbieraj się
my też :( w mieście nie jest lepiej. ostatnio niedaleko naszego domu zrobili nowy skwerek. Ekipa wyczyściła teren. Był czysty przez… tydzień. Później pojawiły się butelki :/
Seaside Stories
Również uważam, że to zadaniem rodzica jest nauczyć dziecko dbania o środowisko. Trafia mnie szlag, gdy widzę te wszystkie butelki, puszki czy inne na poboczu. Aż dziw, że ludzie nadal nie potrafią zrozumieć, jak wiele szkód powoduje zaśmiecanie…
Magdalena Bur
Tego się nie da skomentować bo brak na to słów… nie rozumiem i nigdy nie zrozumie dlaczego ludzie potrafią się tak zachowywać? Jak można coś wyrzucić na ulice, trawnik czy pod drzewo? Śmieć jest za ciężki? A pełna puszka piwa nie była? Boże jacy my, ludzie jesteśmy okropni i egoistyczni?
Co do śmieci to najbardziej podobało mi się rozwiązanie na Sri Lance. Wchodzisz do parku narodowego i Teojs torba jest przedkładana przez strażnika. Nie wolno wnieść żadnego jedzenia, picia ani papierosów. Nic co ma takie opakowanie, które moglibyśmy chcieć wyrzucić. Genialne rozwiązanie.
Dawid Lasociński
Nie wiem dlaczego ludzie wywożą śmieci do lasu, dlaczego je tam porzucają, bo to jednak wymaga trochę fatygi! Wiem, że różne firmy tak pozbywają się śmieci. Ale też zauważam, że tam gdzie gmina dba o czystość jest zdecydowanie lepiej, niż w miejscowościach, gdzie nie zobaczy się żadnego kosza na śmieci (a takich jest wiele)
Magdalena Hurko
Czasem niestety można ludziom zwracać milion razy uwagę i nic to nie da. Najładniejsza historyjka związana ze śmieceniem – akurat nie w lesie, tylko przy ulicy – to historyjka mojej cioci, która wiele lat temu szła sobie za jakąś damulką, która baaaardzo dyskretnie upuściła na chodnik zużyty bilet z komunikacji miejskiej. Ciocia podeszła i bardzo grzecznie podała damulce bilet, mówiąc „przepraszam bardzo, chyba coś pani upadło.” :)
Olka Zagórska-Chabros
Obecnie, kiedy firmy zajmujące się wywozem śmieci są zobowiązane do zabrania każdej ich ilości, dziwi, że część ludzi nadal wywozi odpady do lasu. Mnie kwestia śmieci zawsze wkurzała w górach. Jak ktoś wniósł gdzieś pełną puszkę piwa, to dlaczego po jego wypiciu, nie mógł puszki zabrać ze sobą? Nie, lepiej przecież wywalić ją w kosodrzewinę czy do potoku. Logiki w tym absolutnie brak, a mnie często zdarzało się wracać z trekkingu ze sporą ilością zebranych przy szlaku śmieci.
Szymon Gajewski
Myślę, że ludzie którzy śmiecą są nieświadomi tego, co robią. Przekonywanie na niewiele tu się zda. Jedyne, co mogę zrobić, to zadbać, bym ja nie śmiecił i zarażał w ten sposób innych wokół mnie pozytywną energią :)
Karolina Tomaszewska
Też tego nie rozumiem. Jak można specjalnie pojechać do lasu i wyrzucić telewizor, lodówkę albo nie wiem co jeszcze. Pomijając piknikujących, którym nie chce się wyrzucić puszki po piwie do śmietnika, który stoi metr od nich. Nigdy nie wyrzuciłam nic w lesie, ale wiem zdarzają się tacy, którzy twierdzą: „przecież to tylko chusteczka, szybko się rozłoży!” – smutne :(
Agata Kretschmer
W Karkonoszach Park Narodowy „zatrudnia” w sezonie letnim wolontariuszy do zbierania śmieci ;) i całkiem sporo ludzi się zgłasza. Ja za to z moimi znajomymi sami umawiamy się na zbieranie śmieci raz w miesiacu w pobliskim lesie. W ciagu 2 h mozna uzbieraz prawie 50 wielkich worków. Wystarczy takie Śmieci złożyc w dostępnym miejscu i zgłoscić do dopowiedniej instytucji ktora odpowiada za wywoz odpadow w danym miejscu lub gminie i gotowe. Wystarczy tylko chciec
buy trusted tablets pharmacy
If some one wishes expert view about blogging and site-building then i
propose him/her to visit this weblog, Keep up the pleasant work.
pills
Great article. I’m dealing with some of these issues as
well..
Alicja Brud
Dokładnie, nikt za nas tego nie zrobi. Ludzie dbajcie o naszą planetę! Chyba każdy chciałby spacerować po czystych i zadbanych lasach.