Spis treści
Nie da się ukryć, że wyjazd nad Bałtyk ma wiele plusów. Cudowne piaszczyste plaże, przepiękne wschody i zachody słońca oraz przede wszystkim zdrowe, morskie powietrze. Skuszeni tymi zaletami byliśmy nad morzem w lutym, we wrześniu i myślimy jeszcze nad listopadem. Hmm… zaraz, zaraz, przecież to jest po sezonie!
Myśląc sezon nad Bałtykiem, do głowy przychodzi nam lipiec i sierpień. Wtedy też morskie miejscowości przeżywają prawdziwe oblężenie turystów. Idąc tym tropem, moglibyśmy dojść do wniosku, że to właśnie wakacje są idealnym momentem na taki wypad. Są jednak tacy, którzy nie lubią jeździć nad polskie wybrzeże latem i zdecydowanie lepiej czują się tam wiosną lub jesienią. Należymy do takich osób i zazwyczaj nad Bałtyk jeździmy właśnie wtedy. Robiliśmy tak zarówno we dwoje, ale też z dziećmi.
Trzy lata temu pojechaliśmy do Międzyzdrojów w długi weekend listopadowy. Co prawda, Sary jeszcze nie było wtedy na świecie, ale pojechaliśmy w trójkę: Jacek, ja i kot. Przepiękny bukowy las w Międzyzdrojach, słońce, około 15 stopni. My byliśmy zachwyceni. Kot nieco mniej.
Morzem po sezonie zachwycona była Sara kiedy pojechaliśmy z nią na przedłużony weekendu zimowy w Świnoujściu. Wietrzyliśmy płuca od wrocławskiego smogu.
<< Weeked w Świnoujściu po sezonie? Zobacz na co możesz liczyć >>
Jednak nie zawsze jest tak idealnie.
Dlaczego zatem nie jechać nad morze po sezonie?
Niepewna pogoda nad Bałtykiem
Wrzesień to jednak wrzesień. Raczej nie doświadczysz już upałów. Nie poleżysz plackiem na plaży i nie opalisz się na czekoladkę. Nawet jeśli w kalendarzu jeszcze lato, to już poranki i wieczory są już zdecydowanie chłodniejsze. Może się tak zdarzyć, że przez wiatr i deszcz, cały pobyt spędzimy w hotelu lub na kwaterze.
Mniejszy wybór atrakcji i restauracji
Fakt, po sezonie jest „odrobinę” taniej, ale czy to wynagradza mniejszy wybór. Pozamykane dyskoteki, bary, restauracje sezonowe oraz stragany z kiczowatymi pamiątkami „made in PRC” (sic!). Jeśli zamierzasz kupić tonę pamiątek z nad morza, tańczyć do białego rana lub jeść rybę w smażalniach pod chmurką to możesz mieć problem. Im później i w im mniejszej miejscowości zamierzasz nocować tym problem będzie większy.
Samotność nad Bałtykiem
Puste plaże sprawiają, że możesz czuć się nieco osamotniony. A to jakaś wściekła mewa usiądzie Ci na ramieniu, albo wyrwie z ręki banana, albo spotkasz na plaży fokę i … nikt Cię nie uratuje. Bo na plaży będziesz sam, zupełnie sam! No dobra.. Sezon ratowniczy trwa zazwyczaj do 15. września, może ktoś będzie czuwał… i ochroni nas przed fokami i morświnami.
Ponadto nie możesz uprawiać tak lubianego przez nas, Polaków, parawaningu. Bo po co ogradzać swoją przestrzeń skoro cała plaża i tak jest tylko Twoja :P! Parawan pewnie przyda się do osłony przed wiatrem, ale to nie to samo, co wyrywanie swoich 20m2 na plaży…
Koniec urlopu i brak wakacji
Ci co mają dzieci w wieku szkolnym zdecydowanie częściej biorą urlopy w czasie kiedy szkoły i przedszkola nie pracują, a więc właśnie latem. I tak zazwyczaj brakuje im wolnych dni, bo szybko rachując dzieci mają od 50 do 70 dni wolnego (wakacje, ferie, długie weekendy), a rodzice… 26. Cóż. Od razu widać dysproporcję.
Znasz inne powodu? A może tak jak my nie jesteś przekonany?
Zaraz, zaraz… ale czy pogoda nad Bałtykiem jest kiedykolwiek pewna? Może się przecież okazać, że jadąc nad morze we wrześniu pogoda będzie o niebo lepsza niż w deszczowym lipcu, czy burzowym sierpniu. Trzy lata temu podjęliśmy to ryzyko i kąpałam się w morzu we wrześniu (a to, że wejdę do zimnego Bałtyku to się naprawdę rzadko zdarza), ale wtedy to był jakiś ewenement, 25 stopni w powietrzu, 20 wody, aż żal było nie skorzystać. Podobnie było zresztą w tym roku kiedy w Bałtyku pluskał się Jacek i Sara… no, ale 2018 pod względem temperatury to jakiś ewenement,
Mniejszy wybór restauracji też nas nie przekonuje, bo jedziemy w sprawdzone miejsce i mamy swoje ulubione, takie które są czynne cały sezon i do których przyjeżdżają okoliczni mieszkańcy. Pamiątek nie zamierzamy kupować. Wystarczą nam zdjęcia, ewentualnie pozbieramy muszelki, w końcu plaże są puste, to i muszelki się znajdą. A ludzie? Będziemy my, a czego nam więcej potrzeba do szczęścia… no i kilkoro znajomych. Brak urlopu? A kto powiedział, że na nie można pojechać nad morze na przedłużony weekend? Co prawda, do Łukęcina mamy 460 km, ale co to dla nas :P, nie takie odległości pokonywaliśmy dziennie podczas naszego tripu po USA :P.
Jadąc nad morze po sezonie mamy ten plus, że jest większa szansa na uniknięcie korków, a potem już spacery w takim otoczeniu :)
One Response
Monika Mo
Zanim doczytałam do końca, pomyślałam sobie właśnie to samo o pogodzie… Że ona nigdy nad Bałtykiem nie jest pewna, bo sorry, taki mamy klimat :) (choć ja zawsze mam szczęście i trafiam na piękne słoneczne dni!).
Wybrałam się nad polskie morze poza sezonem raz. W marcu. Z 9-miesięcznym brzdącem. Było chłodno, pusto, mgliście… Idealnie na długie spacery po lasach, opustoszałych promenadach, na zabawę w piasku (w kurtkach zimowych i czapkach, oczywiście). Było idealnie. I jakie piękne zdjęcia wyszły! W życiu takich bym nie zrobiła w sezonie, kiedy praży i pełno ludzi dookoła :) Zazdroszczę trochę tego wyjazdu jesienią i szczerze to kombinuję już w myślach jakby się tu wyrwać nad Bałtyk wiosną (ale nie w Polsce, tylko gdzieś z drugiej strony, ostatnio na jakimś blogu podróżniczym widziałam niesamowite fotorelacje z różnych bałtyckich wysepek i totalnie mnie to oczarowało do tego stopnia, że całym sercem zapragnęlam się tam wybrać!).
Miłego wyjazdu!