Co tu kryć. Jadąc na weekend czy wakacje szukamy komfortu: lubimy hotele z basenem i innymi atrakcjami. Jednak czasem marzy nam się totalna głusza: mały domek z kominkiem, smaczne wiejskie śniadanie i mało ludzi! Tylko jak znaleźć takie miejsce? By było jednak na poziomie i komfortowe. Z pomocą przychodzi książka „Odetchnij od miasta”, którą od kilku tygodni mam na swojej półce.
Kilka tygodni temu wpadła mi w ręce piękna książka Aleksandry Bogusławskiej (która od 10 lat prowadzi bloga duże-podroze.pl) „Odetchnij od miasta”. Ola przez ostatnich kilka miesięcy przemierzała Polskę by znaleźć najfajniejsze agroturystyki, pensjonaty i domy gościnne w Polsce. Powstał z tego przepiękny (okraszony licznymi zdjęciami) przewodnik po Polsce, ale nie tylko… bo jak pisze we wstępie sama autorka to „opowieść o ludziach – odważnych, zdeterminowanych, ale też otwartych na innych”. Ludziach, którzy często zrezygnowali z wygodnego życia w wielkich miastach i dobrych stanowisk i po prostu wyjechali na wieś. Po co? By być szczęśliwym!
Kto wie? Może dla niejednego z czytelników stanie się ona inspiracją do wybrania akurat takiej drogi. Mnie wciąż kusi ucieczka z wielkiego miasta i powrót… do wolnego życia gdzieś u podnóży Karkonoszy (pisałam o tym tutaj). Na razie jednak korzystamy z uroków Wrocławia i odkrywamy zielone zakątki miasta tworząc przewodnik „Wrocław na zielono”.
<< Promenada Staromiejska – planty Wrocławia. Zieleń w centrum miasta. Lubisz? >>
ODETCHNIJ OD MIASTA NA 62 SPOSOBY
Jeśli szukacie miejsc, w których można odpocząć od zgiełku miasta i turystycznych miejscowości to wybory Oli na pewno do Was trafią. Tym bardziej, że nie są to zwykłe agroturystyki, ale wyjątkowe domy z klimatem, które wyróżniają się smacznym jedzeniem, oryginalnym i niebanalnym wystrojem, przepiękną okolicą i indywidualnym podejściem do gościa.
W książce „Odetchnij od miasta” znajdziecie 62 polecenia, które Ola sprawdziła osobiście. Podzieliła je na kategorie: świetna kuchnia, dla dzieciaków, święty spokój, inspiracja i wiejskie życie. Do tego każdy obiekt, prócz prezentacji i historii właścicieli ma także podpowiedzi co warto zobaczyć w okolicy: to prawdziwe turystyczne perełki, które zachwyciły autorkę. Ich umiejscowienie oraz kategoria została zaznaczona na mapie.
Książkę możecie kupić tutaj. My polecamy! Nawet jej oglądanie sprawia mega przyjemność – przepiękne zdjęcia, które choć na chwilę, nawet siedząc na ławce przy placu zabaw pod wrocławskim blokiem mogę odetchnąć od miasta i poczuć się jak w uroczym domu w lesie nad jeziorem! Dziękuję Ola!
Przyznajemy bez bicia, że nie byliśmy jeszcze w żadnym z poleconych miejsc, więc nie mogę powiedzieć, czy zgadzam się z opiniami autorki, ale kilka z nich mamy już na oku i zamierzamy je sprawdzić. Nie będę Wam tu zdradzać o czym pisała Ola, jeśli jesteście ciekawi koniecznie kupcie książkę.
Trochę żałuje, że nie ma tu nic z zachodniopomorskiego, bo marzymy o tym by spędzić tam kilka dni/ tygodni jesieni. No, ale trudno by było, żeby w 300 stronnicowej książce pokazać wszystko piękne miejsca w Polsce. Może Wy coś podpowiecie? Gdzie jechać jesienią z dziećmi? Tak by było spokojnie, na łonie przyrody, najlepiej blisko morza, ale z dala od turystycznych miejscowości i koniecznie z wyżywieniem albo dostępem do restauracji.
DOM GOŚCINNY, CO TO JEST? I CZY TO MIEJSCE DLA KAŻDEGO?
Miejsca polecane w książce „Odetchnij do miasta” to „domy gościnne”, a więc domy, w których gospodarze mieszkają na miejscu i często to oni w 100% odpowiadają za podejmowanie gości. Ola pisze o plusach takiego rozwiązania, które bez wątpienia są olbrzymie. Tu możecie poczuć się jak w odwiedzinach u „idealnej rodziny”, z dala od rodzinnych waśni, trosk i problemów. Zjedzie jajko prosto od kury, czy twaróg kupiony od sąsiadów. Będziecie mogli przy blasku kominka porozmawiać z gospodarzami o tym, czy dobrze żyje im się na wsi oraz co ładnego możecie zobaczyć w okolicy.
Jednak z drugiej strony, jeśli macie introwertyczną naturę (jak ja) lub po prostu podczas wyjazdu potrzebujecie anonimowości i spokoju, ta stała obecność gospodarza może być dla was nieco kłopotliwa. Nie mówię absolutnie o tym, że w takich miejscach gospodarz będzie Was nagabywał, czy zmuszał do rozmowy. Absolutnie nie! Jeśli tylko poczuje, że potrzebujecie ciszy i samotności, to Wam ją da. Chodzi bardziej o to, że sami w sobie być może poczujecie „obowiązek” rozmowy i zagadywania. Wybór zatem należy do Was. Ja przyznam, że po po przejrzeniu książki mam upatrzonych kilka miejscówek, w których zamierzam dać kolejną szansę domom gościnnym.
A’propos takich miejsc właśnie to z naszej strony możemy polecić Wam Gościniec pod Zielonym Jajem na Pogórzu Kaczawskim. Przemiły właściciel (w tym przypadku absolutnie nie czułam obowiązku i nagabywania z jego strony!), piękny dom szachulcowy i wspaniała okolica, a także interesujące historie od kogoś kto z Warszawy przez Afrykę trafił do Płuczek Dolnych.
Ps. W ramach anegdoty to trafiliśmy kiedyś do uroczego miejsca – domu gościnnego w zamku, którego właścicielka (pani profesor) marzyła o tym, żeby stać się „Panią na Zamku”. Obiekt piękny, zabytkowy, z ciekawą historią! Jedzenie smaczne! Był tylko jeden problem – pieniądze. Znaliśmy cenę za nocleg, ale za jedzenie już nie… nie mogliśmy przed, ani w trakcie doprosić się o podanie nam jakiegoś cennika. A że podczas naszych weekendów, czy dłuższych wyjazdów lubimy smakować lokalnych specjałów i bardzo rzadko jedzenie przygotowujemy sami (nawet śniadania) to jedliśmy :)… byliśmy częstowani różnymi daniami, by dopiero przy wyjeździe dowiedzieć się ile to wszystko kosztuje! Co ciekawe nasi przyjaciele dostali rachunek na inną kwotę niż my… za to samo. Gospodyni chyba też nie do końca orientowała się w cenach ;).
Wracając jednak do wątku, jeszcze raz polecam książkę Oli (no i Gościniec pod Zielonym Jajem jeśli szukacie czegoś na Dolnym Śląsku).
Lubicie domy gościnne? A może macie do polecenia jakieś piękne miejsce w okolicy Wrocławia (szukamy właściwie na już) i w zachodniopomorskim, najlepiej nad morzem?
<< A może coś trochę z innej bajki? Butikowy hotel z basenem w Szklarskiej Porębie >>