Spis treści
Wiesz co to jest Slow Driving? To traktowanie jazdy samochodem nie tylko jako przemieszczanie się z punktu A do B. Slow Driving jest odkrywaniem nieprzetartych szlaków i rzadko uczęszczanych lokalnych dróg z perspektywy samochodu, a przy tym cieszenie się bliskością przyrody. W miniony weekend znów tego spróbowaliśmy! Tyle, że zamiast pustyni i Amerykańskich Parków Narodowych, wybraliśmy Góry Bystrzyckie, Orlickie i Stołowe. Było równie ciekawie, tym bardziej, że trafiliśmy na Autostradę Sudecką, najbardziej malowniczą drogę na Dolnym Śląsku i szosę, która kryje sobie wiele tajemnic z czasów II Wojny Światowej.
Mimo kiepskich prognoz pogody w ostatni weekend, z nadzieją na górską wędrówkę, pojechaliśmy w Góry Stołowe. Nie udało się. Padało, a gęste i ciemne chmury groziły ulewą. Pewnie gdybyśmy byli bez dziecka, wyszlibyśmy na szlak. Jednak idąc w góry z maluchem na plecach, trzeba myśleć przede wszystkim o jego bezpieczeństwie. W obawie przed upadkiem na śliskich kamieniach, korzeniach drzew i błocie ograniczyliśmy się do zwiedzania z okien samochodu, tzw. slow driving, bardzo popularny w Stanach Zjednoczonych. Po poranku, który spędziliśmy w basenie i sali zabaw w hotelu w Długopolu wyruszyliśmy w drogę. Akurat była pora drzemki Sary, więc mogliśmy jechać naprawdę slow:).
Za obiekt naszego zwiedzania obraliśmy niezwykle tajemniczą i jedną z TOP10 plebiscytu filmowego #pieknedrogi – Autostradę Sudecką.
NIE DAJ SIĘ ZWIEŹĆ NAZWIE, TO NIE JEST ZWYKŁA AUTOSTRADA
Niech Was nie zwiedzie nazwa. Bynajmniej, nie jest to autostrada, a wąska droga wojewódzka nr 389, a dokładnie jej 42 km odcinek pomiędzy Międzylesiem a Dusznikami. Nie dość, że nie ma dwóch pasów ruchu jak na autostradzie, to jeszcze asfalt pozostawia wiele do życzenia, o ile w ogóle na niej jest, bo miejscami łatwiej znaleźć było kępę trawy niż asfaltu. Uwierzcie na słowo, było naprawdę SLOW. Dlaczego zatem postanowiliśmy nadłożyć drogi i nadwyrężyć nasze auto na wertepach?
AUTOSTRADA SUDECKA – NAJBARDZIEJ MALOWNICZA DROGA W POLSCE
To jedna z najwyżej położonych dróg asfaltowych w Polsce (koło Zieleńca znajduje się 925 m n.p.m.). Biegnie przez Góry Bystrzyckie i Orlickie, a można z niej podziwiać Kotlinę Kłodzką, Masyw Śnieżnika i Dolinę Orlicy.
Zobaczcie projekt filmowy z #pieknedrogi. Dużą część filmu stanowi właśnie przejazd Autostradą Sudecką.
Nam trafiły się chmury i ograniczona widoczność, ale i tak w wielu miejscach było magicznie.
Nazwa „autostrada” została nadana jej po wojnie, aby podkreślić wyjątkowość tej drogi na tle innych dróg lokalnych. Autostrada Sudecka nie dość, że była przepięknie położona, to jeszcze była bardzo porządnie i solidnie wykonana (dziś w wielu miejscach nie ma po tym śladu, ale wierzymy na słowo, że właśnie tak było). Duża część trasy jest wyremontowana, ale część między Mostowicami a Różanką już nie. Nawierzchnia pamięta chyba jeszcze czasy wojny.
Droga w większości prowadzi przez przepiękne, gęste, pachnące lasy, połacie szerokich bezkresnych łąk a potem wspina się na szczyty Gór Bystrzyckich, skąd rozpościera się przepiękna panorama na góry i miejscowości Kotliny Kłodzkiej.
DROGA TURYSTYCZNA, CZY… MILITARNA?
Autostrada Sudecka została zbudowana tuż przed II Wojną Światową, a niemieckie organizacje turystyczne pisały o niej jako „górskiej drodze widokowej”. Jednak widoki widokami, ale droga została zbudowana niemal równolegle do czeskich fortyfikacji i trzeba o tym pamiętać będąc w tym miejscu. Co więcej, obok niej znajdują się bunkry, chodniki minerskie i komora minowa. Może to była droga militarna? A może po prostu Niemcy chcieli upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Dziś bez wątpienia czołg nadałby się zdecydowanie lepiej, ale my mamy atrakcję turystyczną w postaci pięknych krajobrazów, oraz nierozwikłanej zagadki samej drogi.
Ciekawie o Autostradzie i dokładnym rozlokowaniu schronów, o których wspominam, pisze Marek Gałowski na łamach turystaklodzki.pl.
AUTOSTRADA, AUTOSTRADĄ, ALE POBIEGAĆ TRZEBA
Jednak, żeby nie było, że my tylko tak o aktywności mówimy, a tak naprawdę to tylko jeździmy samochodem. Co to, to nie! Mieliśmy w planach zatrzymać się w Lasówce i pójść pobiegać. To mała miejscowość położona na Autostradzie Sudeckiej, skąd wyrusza wiele szlaków pieszych, rowerowych, narciarstwa biegowego, a także dla nartorolek i łyżworolek. Mieliśmy zatem w czym wybierać. Postawiliśmy auto na Wiejskiej Polanie, gdzie jest miejsce na ognisko, plac zabaw, wiata z kanapami i fotelami oraz… wypożyczalnia książek. Bardzo nam się spodobało.
Kiedy wyciągnęliśmy wózek biegowy z bagażnika, a Sara się obudziła, zaczęło padać, a właściwie lać. Czyli plany znów wzięły w łeb.
No trudno. Dobrze, że choć udał nam się slow driving :) :) :)
SLOW DRIVING, CZY TO DLA NAS?
Czym jest dla Was jazda samochodem? Środkiem lokomocji, czy przyjemnością. Ja nie lubię prowadzić. Chyba mi to obrzydło, bo przez kilka lat jeżdżąc do pracy musiałam przebijać się przez cały zakorkowany Wrocław (czasem zajmowało mi to ponad godzinę w jedną stronę). Uwielbiam za to podróże na fotelu pasażera, szczególnie kiedy jeździmy bocznymi drogami po górach i lasach. Możemy sami decydować gdzie się zatrzymać i na jak długo. Zatem slow driving jest dla mnie? No nie do końca. Ideą slow drivingu jest jeżdżenie bez celu i konkretnych planów, a tego akurat nie lubię :D. Wolę wiedzieć dokąd jadę, gdzie zjem i gdzie będę spać.
Szukając informacji o nowej modzie przeczytałam, że slow driving to powrót do korzeni. Kiedyś jazda automobilem była przyjemnością. Początkowo nie chodziło by jechać szybko, ale płynnie. Dobry samochód musiał sunąć dostojnie po drodze. A pośpiech… był tylko dla tych nisko urodzonych.
<<Slow driving nad Pacyfikiem. Udalo nam się przejechać część trasy Big Sur>>
Jacek z kolei wspomina nocne slow driving kiedy był nastolatkiem – tylko wtedy to się nazywało „zimny łokieć” :). Snuł się wtedy z kolegami po Wałbrzychu i okolicach w autach pożyczanych od ojców, a potem pierwszych własnych autach. To chyba były początki jego pasji do tego typu zwiedzania ;).