Spis treści
Wrocławski smog i ciągłe infekcje nas wykończą… pomyślałam i zaczęłam planować podróż nad morze. Niestety, nawet poza sezonem, droga magicznie się nie skraca i trzeba liczyć co najmniej 5 godzin jazdy (jak nie 8, jak to było w naszym przypadku). Jednak czego się nie robi dla ŚWIEŻEGO POWIETRZA, jodu, szumu fal i skrzeczących mew nad głową? Hmm… ale czy warto?
10 godzin podróży, a realnie myśląc nawet 16 (o ile, tak jak my macie do pokonania drogę z Wrocławia do Świnoujścia, czyli 455 km) i 72 godziny nad morzem – czy to się opłaca? Trochę o tym myślałam i szukałam alternatywy. Jednak żadna miejscówka na weekend mnie nie przekonywała, ani góry, ani lubuskie lasy, marzyłam o morzu. Tym bardziej, że chciałam uciec przed smogiem.
<< Weekend w Świnoujściu? Czemu nie. Przeczytaj, dlaczego wybraliśmy to miasto (klik) >>
Z pewnością łatwiej było mi łatwiej podjąć decyzję o wyjeździe, bo nasza rodzina jest bardzo mobilna, a nasze dziecko od urodzenia jest przyzwyczajone do długich podróży autem, czy samolotem. Co prawda, im starsza, tym trudniej przekonać ją do tego by grzecznie przez kilka godzin siedziała w foteliku samochodowym, ale naprawdę jest bardzo dzielna! Wiedziałam, że historie o histerii malucha, przymusowych postojach co kilka kilometrów, to nie o nas… (choć pewnie wszystko jeszcze przed nami i nigdy nie mów „hop:, ale to juz historia na osobny wpis).
Wracając jednak do głównego powodu naszego wyjazdu. Podróże to nie zawsze hobby, forma spędzania wolnego czasu, chęć poznawania nowych miejsc, czy podziwiania interesujących krajobrazów. Czasem to też praca (a jeśli się tego bardzo chce, to bardzo fajna?), a czasem zdrowotna konieczność. Rozmawiając ze mną ostanio na żywo można poczuć, że jestem trochę monotematyczna, bo ciągle ten smog… oczyszczacz powietrza, maska, ucieczka z Wrocławia… Jednak w momencie kiedy mam problemy z oddychaniem w mieście, a od połowy listopada jestem non stop przeziębiona… to naprawdę czasem mam wrażenie, że nie myślę o niczym innym.
Ucieczka przed smogiem była jednym z powodów naszego projektu #52oddechynatury, który realizowaliśmy w ubiegłym roku. Jeśli go jeszcze nie znasz, to koniecznie zajrzyj, może któraś z naszych wypraw zainspiruje Cię do podróży ?.
UCIEC PRZED SMOGIEM
Patrząc na mapę smogu widać to jak na dłoni, nad morzem można oddychać pełną piersią. Kiedy południe Polski i wielkie miasta jak Warszawa świecą intensywnie na czerwono (poziom pyłów PM 10 i PM 2,5 znacząco przekracza dopuszczalne normy), północ pozostaje zielona.
Wszystko za sprawą silnych wiatrów, które zapewniają dobrą cyrkulację powietrza i rozpędzają szkodliwe dymy. Nie bez znaczenia pozostaje też większa wilgotność powietrza, bo to dzięki niej (i grawitacji) pył zamiast krążyć, czy raczej wisieć w powietrzu, spada na ziemię, bo wilgotny jest znacznie cięższy.
Wygląda na to, że jeśli ktoś ma takie problemy jak ja, powinien wyruszyć TYLKO na północ.
WEEKEND NAD MORZEM PO SEZONIE NIE ROZWIĄŻE PROBLEMU
Niestety rozwiązanie nie jest takie proste. Nie oszukujmy się, 3 dni nad morzem… ba, nawet 7 dni nie zdziała cudów. Owszem przez te kilkadziesiąt godzin będziemy oddychać świeżym powietrzem pozbawionym szkodliwych substancji i pyłów i wyjdziemy na tym lepiej niż gdybyśmy zostali w zasmodżonym Wrocławiu, ale jest to zdecydowanie niewystarczająco, żeby przewietrzyć płuca.
Jeśli na co dzień mieszkamy w miejscu narażonym na zanieczyszczenia, to nasze płuca naprawdę mają problem… i nie jest to tylko czcze gadanie panikarzy. Nasz wyjazd w miejsce gdzie nie ma smogu może oczyścić je tylko z dużych cząstek pyłów, a te drobne (czyli PM 2,5) pozostaną głęboko w obrębie błony śluzowej… Nie wyczyścimy ich szybko, ale oddychając choć przez kilka chwil naprawdę świeżym powietrzem, ich kondycja będzie lepsza, a my złapiemy łyk odporności.
NAD MORZE? – MINIMUM 3 TYGODNIE, NAJLEPIEJ 6
Wyjazd nad morze to także idealny pomysł na poprawę odporności i zastrzyk dobroczynnych substancji jak jod, magnez, wapń, potas i brom. Zmiana klimatu pobudza odporność do działania i radzenia sobie z trudnymi sytuacjami. Niestety przeglądając liczne artykuły na temat budowania odporności znalazłam informacje, że żeby wyjazd nad morze faktycznie przełożył się dobroczynnie na poprawę zdrowia, powinien trwać minimum 3 tygodnie… a najlepiej 6. Hmm.. któż z nas może sobie na to pozwolić?
Nam tym razem musiał wystarczyć przedłużony weekend, choć coraz poważniej rozważamy zmianę miejsca zamieszkania podczas przyszłej zimy.
Tymczasem wybraliśmy się na przedłużony weekend do Świnoujścia. Dlaczego tutaj? Koniecznie przeczytaj nasze 6 powodów!
A wy co myślicie o takich krótkich wypadach nad morze? I w ogóle wypadach nad morze zimą?
7 Responses
Agni
Przydałoby się – zwłaszcza moim chorującym od października dzieciakom – ale to zimowe może jakoś mnie nie kręci, no i kawał drogi.. Wiem, głupie wymówki, zwłaszcza jak się jest w czerwonej strefie smogowej, ale taka prawda :( Nawet w lato zdecydowanie wolę jeziora niż morze…
Magda Zbieraj
Kawał drogi to fakt. Ja już zapomniałam jak to daleko i przyznam, że ponad 8 godzin w tamtą stronę nieco mnie wymęczyło… na szczęście powrót był zdecydowanie szybszy. Ja latem też nie przepadam za polskim morzem, ale to głównie przez tłok i komercje.
Maja Allure
Kolejny argument przemawiający za tym, aby przeprowadzić się na północ!
Anna Kruczkowska
Przez 28 lat kursowaliśmy między Bałtykiem a Izerami. Długość trasy nam nie straszna. Bałtykpiękny jest zimą i zawsze warto go odwiedzić ( w sumie mogę nawet powiedzieć, zę zima jest ciekawszy, bo nie ma ludzi, a zamrożone fale pozostają długo w pamięci)
Magda Zbieraj
Taaaaak, też wolimy spokojniejsze miesiące, poza nawałem turystów :). Nie udało mi się niestety zobaczyć zamarzniętych fal, ale wszystko jeszcze przed nami!
Anna Kruczkowska
Polecam. Najbardziej niezwykła jest potrzaskana kra o wschodzie słońca, gdy mieni się wielobarwnymi iskierkami. Niestety widok rzadki ze względu na brak mroźnych zim w połączeniu ze sztormową pogodą oraz koniecnzości wczesnego wstawania! Mnie udało się raz- w pierwszym roku mojej pracy w Mrzeżynie.
Manieczka
Kocham nasze morze o każdej porze roku. Nawet kilka dni wdychania jodu i spacerów po plaży totalnie mnie odpręża :) Teraz w maju ruszamy z pieskami do Nadmorskiej Chaty w Unieściu, już nie mogę się doczekać. Jak mam w pracy urwanie głowy to sobie myślę, że niedługo wyjazd i od razu mi lepiej.