Spis treści
Kochany święty Mikołaju, na swoich saniach co roku przemierzasz cały świat, więc pewnie wiesz, ile radości sprawia podróżowanie. Znasz to uczucie: wiatr we włosach, ciekawość tego, co nieznane i wielki zachwyt tym, co odkrywasz każdego dnia.
Nie zdziwi Cię zatem, że moim wymarzonym prezentem jest podróż… a w zasadzie bilety lotnicze. Skarpetki przecież kupię sobie sama, czekoladek nie jem, a biżuterię już dawno schowałam przed dziećmi. Pomóż mi, proszę, spełnić to marzenie! Podpowiem Ci nawet jak!
LOTY TO AZJI! TO JEST MÓJ WYMARZONY PREZENT
Odmienny klimat to główny czynnik, który sprawia, że Azja zimą jest tak atrakcyjnym kierunkiem. W wielu zakątkach tego kontynentu panuje właśnie pora sucha – czas, kiedy mamy doskonałe warunki do zwiedzania, czy nawet plażowania!
Ty również marzysz już o wakacjach? Może wcale nie musisz czekać… Do Azji możesz dolecieć dzięki lotom bezpośrednio z Warszawy dzięki PLL LOT.
Po ostatniej podróży na ten kontynent, mam olbrzymi niedosyt. Jest tyle miejsc, które chciałabym jeszcze zobaczyć i drugie tyle, do których po prostu muszę wrócić!
Przygotowałam dla Was listę rzeczy, o których marzę i miejsc, w których chciałabym być w te szare, zimowe wieczory. Może staną się one dla Was inspiracją, aby zaplanować kolejną podróż i sprawią, że w wyszukiwarkę wpiszecie „loty do Azji”.
SPACER WŚRÓD SUPERDRZEW W SINGAPURZE
Chciałabym znów poczuć w płucach tropikalne powietrze Singapuru, który leży zaledwie 140 km od równika. Wiesz, że w lutym jest tam około 30 stopni Celsjusza?
Poza tym, według mnie Singapur to jedno z trzech najpiękniejszych miast świata, a już na pewno jedno z najbardziej zielonych. Nazywany jest miastem-ogrodem. Można tu zobaczyć jedyne na świecie 50-metrowe Superdrzewa. Wysokie, stalowe konstrukcje pokryte bujną roślinnością, które za zadanie mają magazynować i filtrować wodę oraz powietrze. Nie dość, że wyglądają oszałamiająco, to jeszcze są ekologiczne.
Przy okazji pobytu w Gardens by the Bay odwiedziłabym Cloud Forest… czyli las deszczowy pod dachem. Inaczej niż w polskich palmiarniach, temperatura w nim jest niższa niż na zewnątrz. Prócz pięknej i bujnej roślinności można ochłodzić się tam bryzą 35-metrowego wodospadu.
Poszłabym na długi spacer wokół Marina Bay, zwiedziłabym Muzeum Sztuki i Nauki (Art Science Museum), które nazywane jest „Powitalną ręką Singapuru”. A na deser zostawiłabym sobie drugi na świecie co do wielkości Diabelski Młyn – Singapore Flyer. Z wysokości 165 metrów podziwiałabym zarówno strzeliste wieżowce singapurskiego city, zieleń Gardens by the Bay, jak i turkusowe wody Cieśniny Singapurskiej.
Singapur to także doskonały hub przesiadkowy do dalszych podróży po Azji, a także do Australii i Nowej Zelandii. W Kalendarzu Adwentowym LOT znajdziecie bilety Azji – warto na bieżąco sprawdzać, które kierunki pojawiają się w ofercie. Bezpośrednie loty z Warszawy do Singapuru na pokładzie PLL LOT operowane są 4 razy w tygodniu.
RAMEN I SUSHI NA ULICACH TOKIO
Podczas ostatniego pobytu w Azji nie udało mi się jeszcze wejść na Fuji – aktywny wulkan i świętą górę Japończyków. Bawiłam się jednak z nim w chowanego, poszukując najpiękniejszych widoków na ten charakterystyczny i kultowy, stożkowaty kształt. Widziałam, jak odbija się w tafli wody w Krainie Pięciu Jezior Fuji i jak pięknie komponuje się z kolorowymi floksami na Shibazakura Festiwal.
Niestety nie udało mi się zobaczyć go z punktu widokowego na jednym z rządowych budynków w Tokio. Może następnym razem się uda. Tokijskie ulice wciągają, ale najbardziej wciąga japońska kuchnia. Każdego dnia wspominam pyszny ramen, setki nowych kompozycji sushi czy onigiri kupowane w sklepie na rogu.
I mimo że cenię spokój i naturę, wiele bym dała, by znaleźć się w kolorowym tłumie na jednym z najbardziej niesamowitych skrzyżowań świata – Shibuya.
Wiecie, że podczas jednej zmiany świateł przechodzi tamtędy nawet 2,5 tysiąca osób? Sprawdźcie świąteczną ofertę PLL LOT, w której pojawiają się loty po Europe, ale również do Azji czy Ameryki Północnej. Przewoźnik oferuje loty do Tokio aż 7 razy w tygodniu.
FILIŻANKA HERBATY W KOLOMBO
Chciałabym wsiąść do pociągu w Kandy, aby wyruszyć w podróż do Nanu Oya, wśród herbacianych wzgórz i intensywnie zielonych lasów. Może wybrałabym się na trekking w poszukiwaniu najpiękniejszych wodospadów Sri Lanki i zapierających dech w piersiach widoków.
Z pewnością dotarłabym na punkt widokowy na plantacji Lipton’s Seat i podziwiałabym intensywną zieleń plantacji herbaty otoczonej dżunglą. Ponoć to jedno z najpiękniejszych tego typu miejsc na świecie. W znajdującej się tutaj herbaciarni można wypić mieszanki herbaty z chili uprawianym na Sri Lance, czy kawałkami czekolady prosto z Belgii. Moim faworytem od niemal 30 lat jest czarna herbata z cytryną, ale kto wie, czy nie zmieniłabym preferencji po wypiciu aromatycznej filiżanki z chili z widokiem na plantację.
Mimo że na herbacianych polach wcale nie czuć zapachu i aromatu tego złotego napoju, chciałabym przejść się po zboczach pomiędzy równo zasadzonymi krzaczkami… Podpatrywać ręczne zbiory, a później odwiedzić fabrykę herbaty. Tam zdecydowanie poczułabym ten zapach!
Będąc na Sri Lance, na pewno wyruszyłabym na safari. Uzbrojona w aparat fotograficzny szukałabym pływających słoni, lampartów, krokodyli, niedźwiedzi wargaczy i kolorowych ptaków. Fotograficzne polowanie zakończyłabym… oczywiście filiżanką herbaty. Połączenie lotnicze do Kolombo na pokładzie PLL LOT dostępne jest 3 razy w tygodniu.
KONNA PRZEJAŻDŻKA PO STEPACH KAZACHSTANU
Nigdy nie sądziłam, że będę chciała polecieć do Kazachstanu, ale od kiedy zobaczyłam zdjęcia na jednym z podróżniczych blogów, nie mogę przestać myśleć o tym kierunku. To prawdziwy raj dla miłośników natury! Coś zupełnie innego niż Polska czy Azja Środkowo-Wschodnia, którą miałam okazję zobaczyć.
Wylądowałabym na lotnisku w Nur Sułtan albo na jednym bilecie dzięki code-share z Air Astaną poleciałabym do Ałmatów. Stąd już rzut beretem do gór i absolutnie fenomenalnego Wielkiego Jeziora Ałmackiego. Ukryte pośród lodowców i gór, na wysokości ponad 2 500 tys. m n.p.m, zachwyca barwą wody.
Pojechałabym jednak dalej. Wyruszyłabym wśród bezkresnych łąk pełnych owiec i koni aż do Kanionu Szaryńskiego. Kto wie, może zdecydowałabym się na nocleg w jurcie i tradycyjną kazachską kuchnię. Ponoć to miejsce robi większe wrażenie niż amerykański Wielki Kanion.
Potem jeszcze wpadłabym do Saty, skąd wyruszyłabym nad jeziora Kajingdy i Kolsay. To pierwsze powstało w wyniku trzęsienia ziemi 100 lat temu, a z turkusowej wody po dziś dzień wystają pnie drzew. Pojechałabym też do Parku Narodowego Altyn Emel, gdzie podziwiałabym śpiewające wydmy i góry Aktau. Tylko ja i natura.
Loty PLL LOT do Nur Sułtan operowane są 3 razy w tygodniu.
TADŻ MAHAL W NEW DELHI
Hinduskie świątynie, które mogłam zobaczyć w Singapurze, Malezji czy Tajlandii to jedne z najbardziej tajemniczych i egzotycznych miejsc podczas naszej podróży. Jeśli tak wyglądają całe Indie, to nie mogę się doczekać, by tam pojechać.
Doleciałabym do New Delhi, stolicy Indii i jednego z największych miast na świecie. To skarbnica indyjskiej kultury i sztuki, a także Indie w pigułce. Wiele osób nie może odnaleźć się w tej rzeczywistości – hałas, zgiełk, chaos i złe powietrze… Dlatego ja po zjedzeniu najbardziej łagodnej potrawy, jaką mają w karcie (na ostrą się nie odważę), chciałabym pojechać do Agry, a dokładniej do Tadż Mahal – indyjskiej świątyni miłości. Przepiękna bryła z białego marmuru to mauzoleum oraz hołd, jaki złożył Szahdżahana swojej zmarłej żonie. Ponoć rozkazał on swoim poddanym, by zbudowali najpiękniejszy grobowiec, jakiego świat do tej pory nie widział. Przy jego budowie pracowało ponad 20 tysięcy robotników przez 22 lata. We wnętrzu można znaleźć złoto, szafiry, diamenty i perły. To jeden z siedmiu nowych cudów świata. Chyba każdy chciałby zobaczyć go na własny oczy?
Będąc tak „blisko” pewnie mocno kusiłoby mnie, by pojechać do Katmandu i poczuć wielkość Himalajów! Nowy kierunek na mapie połączeń PLL LOT to kusząca propozycja dla osób szukających nowych doświadczeń podróżniczych. Loty do Delhi trwają niecałe 9 godzin i operowane są aż 5 razy w tygodniu.
ZOBACZYĆ PANDĘ Z CHIN
Nie ukrywam, że miejscem, o którym marzę, nie jest ani Plac Tian’anmen, ani nawet Zakazane Miasto czy liczne chińskie świątynie przyozdobione czerwonymi lampionami. Owszem, klimat chińskich dzielnic w Singapurze, Bangkoku czy Tokio zrobił na mnie duże wrażenie, jednak w Chinach kusi mnie coś innego.
Chciałabym zobaczyć Mur Chiński. Oczywiście, że nie da się przejść go w całości, bo ani nie pozwoliłaby mi na to kondycja, ani po prostu nie ma takiej możliwości. Mimo tego spacer, choć po wycinku największej budowli wzniesionej przez człowieka, która została uznana za jeden z siedmiu nowych cudów świata, to by było coś! Pierwsze fragmenty muru pochodzą z III wieku przed naszą erą. To niemy świadek historii ludzkości.
Jest jeszcze coś! A właściwie to ktoś… chciałabym pokazać dziecku pandę wielką! Nie jest to takie proste, ponieważ na świecie żyje tylko około 2 tysięcy przedstawicieli tego gatunku. Pandy można zobaczyć jedynie w 19 ogrodach zoologicznych w 14 krajach świata. W Polsce nie ma takiej możliwości. Najlepiej zatem zrobić to w miejscu ich pochodzenia, czyli w Chinach np. w pekińskim ZOO, Chengdu Research Base of Giant Panda Breeding, lub Dujiangyan Panda Base. Warto skorzystać z okazji i zaplanować podróż do Chin w atrakcyjnej cenie! Zwłaszcza, że bezpośrednie loty z Warszawy do Pekinu operowane są aż 7 razy w tygodniu.
KĄPIEL W MORZU MARTWYM I ODPOCZYNEK W TEL AVIVIE
Kusi mnie podróż do równie pięknego a trochę bliższego Izraela. Jeszcze nigdy tam nie byłam i naprawdę nie wiem, jak to się mogło stać! Kiedyś przeczytałam, że Tel Aviv to mocna konkurencja dla Los Angeles – piękna pogoda, lazurowa woda, bajeczne plaże. Mimo że lubię takie klimaty, to jednak nie dlatego bym tam pojechała.
Chciałabym zobaczyć Jerozolimę. Przejść się wąskimi kamiennymi uliczkami w towarzystwie pobożnych chrześcijan, tańczących chasydów czy zmierzających na modlitwę do meczetu muzułmanów. Mogłabym w końcu na własne oczy zobaczyć jak wygląda miasto, w którym na małej przestrzeni współistnieją trzy wielkie religie świata. Ba! Miasto, w którym tworzyła się historia i kultura współczesnego świata.
Z pewnością poszłabym do Bazyliki Grobu Pańskiego, zadumała się pod Ścianą Płaczu. Wieczorem z jednego z dachów oglądałabym miasto, Złotą Kopułę na Skale i Wzgórze Świątynne tonące w promieniach zachodzącego słońca.
Będąc w Izraelu, nie mogłabym nie sprawdzić czy woda w Morzu Martwym jest faktycznie tak słona, jak mówią? Tej podróży nie warto odkładać, bo na skutek zmian klimatycznych morze wysycha! Pobyt tutaj połączyłabym z wizytą na pustyni i kto wie – może z wizytą w Betlejem?
Naprawdę nie wiem, jak to się stało, że jeszcze tam nigdy nie byłam. Zdecydowanie muszę to nadrobić.
BEZPOŚREDNIE LOTY DO AZJI
Jeśli choć troszkę Was zainspirowałam i rozmarzyliście się jak ja, to może właśnie jest ten moment, by zrobić coś spontanicznego! Tym bardziej, że do Singapuru, Delhi czy Nur-Sułtan można dolecieć bezpośrednio z Warszawy.
Tekst powstał we współpracy z Polskimi Liniami Lotniczymi LOT, które w swojej ofercie mają bezpośrednie loty do Azji z Warszawy.