Spis treści
- << Jeśli jeszcze nie czytaliście – 5 powodów, dla których ludzie lecą do Fujairah w Zjednoczonych Emiratach Arabskich >>
- FUJAIRAH AUTEM – GDZIE WYPOŻYCZYĆ SAMOCHÓD W EMIRATACH ARABSKICH?
- FUJAIRAH AUTEM – JAK SIĘ JEŹDZI
- NAJSTARSZY MECZET W EMIRATACH – AL BIDYA MOSQUE
- ABAJA I KHANDURA – DLACZEGO PRZEBRALIŚMY SIĘ ZA MIESZKAŃCÓW EMIRATÓW
- PIERWSZY PARK NARODOWY W EMIRATACH I WODOSPAD WADI WURRAYAH
- NA PUSTYNI EMIRATÓW UWAŻAJ NA… DRUTY, WIELBŁĄDY I WODĘ!
- JESTEŚMY W OMANIE
- FUJAIRAH AUTEM – CZY WARTO PODRÓŻOWAĆ?
- << Czy może być coś bardziej oszałamiającego niż Wielki Kanion? >>
Fujairah w Zjednoczonych Emiratach Arabskich to nie tylko słońce i ciepły ocean, to także góry Al Hajar. Niestety, nie możemy powiedzieć, że przeszliśmy je wzdłuż i wszerz. Surowe szczyty i zakaz wstępu do Parku Narodowego Wadi Wurayah stanęły nam na przeszkodzie. Mimo to, poczuliśmy ich klimat, organizując sobie górską przejażdżkę po okolicach. Trafiliśmy nawet do Omanu. Zobacz nasz Slow Driving w Emiratach. Faktycznie SLOW, bo według przepisów po Emiratach jeździ się… wolno. Dziś pierwsza część naszej objazdówki.
Fujairah autem – taki był nasz plan. Na każdych wakacjach, także na tych stacjonarnych, wypożyczamy samochód i zwiedzamy bliższą i dalszą okolicę. Tak też było i tym razem. Nie daliśmy się przestraszyć tym, którzy mówili o kiepskiej kulturze jazdy Emiratczyków, czy ich zamiłowania do prędkości i alkoholu (w kulturze muzułmańskiej, sic!), ani niebezpieczeństwie tego kraju.
<< Jeśli jeszcze nie czytaliście – 5 powodów, dla których ludzie lecą do Fujairah w Zjednoczonych Emiratach Arabskich >>
Pierwsza część naszej relacji ze Slow Driving w Emiratach to kilka słów o jeździe w kraju oraz niskich partiach gór Al Hajar. Góry ciągną się prostopadle do Zatoki Omańskiej przez 480 km, od terytorium Północnego Omanu ( Półwyspep Musandam) aż do Hatty. Ich nazwa to po prostu… skały lub kamienie :D. Kolejna część dotyczyć będzie Fujairah City, a trzecia okolicy Hatta.
FUJAIRAH AUTEM – GDZIE WYPOŻYCZYĆ SAMOCHÓD W EMIRATACH ARABSKICH?
Chcąc wypożyczyć auto nasze pierwsze kroki skierowaliśmy do hotelowego consierge, który zaproponował nam wypożyczalnię Budget. Koszt wynajęcia małego auta (z fotelikiem) na jeden dzień za ich pośrednictwem to 260 dirhamów (równowartość ok. 260 złotych). Postanowiliśmy poszukać czegoś taniej i na googlu znaleźliśmy wypożyczalnię Impala Rent a Car w Dibba, która zaoferowała nam Mistsubischi Outlandera za 300 zł. Obie wypożyczalnie podkreślały konieczność posiadania międzynarodowego prawo jazdy, ale polski dokument nie stanowił później żadnego problemu.
O 8.00 byliśmy już gotowi na wycieczkę, w przeciwieństwie do naszego samochodu, który przyjechał dopiero po 20 minutach. Okazało się, że owszem dostaliśmy całkiem nowe Mitsubishi, ale nie Outlandera, a Lancer’a. Cóż, według nas, jest pewna różnica ;P, według Pana już mniejsza i próbował nas przekonać, że cena, o której rozmawialiśmy przez telefon, oczywiście dotyczy Lancera, bo terenowy Outlander jest dwa razy droższy. Pan z wypożyczalni (okazało się, że Impala to pośrednik, bo umowę podpisywaliśmy z inną wypożyczalnią) powiedział, że możemy jeździć gdzie chcemy, tylko żeby nie przerysować auta, bo według prawa, taki samochód nie może później poruszać się po drogach. Mogliśmy za to Lancerem zrobić off-road i mimo że wcale nie planowaliśmy, były momenty, kiedy stało się to koniecznością.
Uwaga: wypożyczalnia (także Budget) blokuje na karcie równowartość 1500 dirhamów jako zabezpieczenie w razie mandatu. Emiraty są wręcz najeżone fotoradarami. Pieniądze odblokowane są po dwóch tygodniach (nam wróciły w całości:))Nie zwracajcie też uwagi na ceny w ulotkach wypożyczalni. Prawdziwa cena to ta, która usłyszycie od wypożyczającego, a raczej tam która znajdzie się na umowie. Hotelowa ua pokazywała dwa razy niższe ceny.
FUJAIRAH AUTEM – JAK SIĘ JEŹDZI
Zapakowaliśmy się do samochodu i wstukaliśmy w GPS nasz pierwszy przystanek. Wcześniej na mapie wyznaczyliśmy dwa najbardziej odległe miejsca, do których chcieliśmy dotrzeć: Hatta Dam i Jebel Jals. Niestety odległość między nimi była taka, że na pewno nie zdarzylibyśmy i tu i tu, tym bardziej, że trzeba zaplanować czas na zwiedzanie i jedzenie oraz fakt, że w Emiratach o 17.27 zachodzi słońce, a o 18 jest już ciemno. Zdecydowaliśmy, że pojedziemy na południe, bo jest tam więcej miejsc do zobaczenia (dziś trochę żałuję że zrezygnowaliśmy z Jebel Jais, góry znajdującej się na pograniczu ZEA i Omanu, bo widoki z niej są naprawdę przepiękne).
Drogi są ogólnie w bardzo dobry stanie, nawet w małych wioskach i na bezdrożach prowadzących do nikąd, chociaż zdarzają się dziwne sytuacje, gdzie trzeba przejechać z jednej dwupasmowej, dwujezdniowej drogi na równoległą bliźniaczą po… kamieniach, żwirze, wertepach i innych dziurach, by za chwilę znów cieszyć się pięknym asfaltem.
Nie mieliśmy okazji jeździć dubajskimi, siedmiopasmowymi autostradami, to może być wyzwanie. Drogi Fujairah i okolic były raczej leniwe i spokojne i nie spotkaliśmy na naszej drodze wariatów drogowych, o których słyszeliśmy. Na autostradzie ograniczenie do 80 km/h z krótkimi odcinkami do 100 km/h, ale w większej części naszej trasy nie mogliśmy przekroczyć 60 km/h. Przekroczenie prędkości o 20 km/h to manadat równowartości 600 zł. Miejscowi prócz mandatu mogą mieć skonfiskowany samochód, ale nie znamy szczegółów.
>>> Jeśli chcesz wybrać się do Dubaju, zobacz co poleca Agnieszka z bloga zależna w podrózy <<<
Znaki są takie same jak na całym świecie. Wszelkie nazwy miejscowości i tablice informacyjne pisane są zarówno po arabsku, jak i angielsku. Ograniczenie prędkości to … arabskie cyfry… i dodatkowo arabski napis. Biorąc pod uwagę, że wszyscy wokół nas jeździli szybciej, śmialiśmy się, że arabskie szlaczki znaczą: WAS TO NIE DOTYCZY.
Jedyny problem mieliśmy na trzypasmowych rondach, których jest tutaj bardzo dużo i przypominają Włochy (klakson, jazda na zderzaki, nie używanie kierunkowskazów), ale reszta była bezstresowa :).
NAJSTARSZY MECZET W EMIRATACH – AL BIDYA MOSQUE
Pierwszym przystankiem podczas naszej podróży był stojący tuż przy drodze szybkiego ruchu najstarszy meczet w Emiratach Arabskich. Ponoć pochodzi z XV wieku, ale został zbudowany tylko z kamienia i gliny, przez co trudno określić dokładnie datę jego powstania (brak drewna). To mały budynek, zaledwie 53 metrów kwadratowych, więc dach złożony z czterech spiralnych kopuł utrzymuje się na jednym filarze. Warto wdrapać się na wzgórze za meczetem żeby zobaczyć jego interesującą bryłę (te cztery piaskowe spirale na zdjęciu poniżej). Z góry widać także gaje oliwne, oraz panoramę okolicy.
Według legendy meczet zbudował miejscowy rybak, który dorobił się na sprzedaży pereł. Bowiem to właśnie perły były głównym źródłem zarobku Emiratczyków zanim odkryli złoża ropy.
Wstęp do meczetu jest co prawda bezpłatny i jak przeczytaliśmy wcześniej w Internecie dozwolony po 12, ale my zrobiliśmy to rano i nie było większego problemu. Początkowo chcieliśmy wejść do środka jak staliśmy – przed wejściem była tabliczka o odpowiednim ubiorze toteż założyłam na siebie dużą chustę żeby zakryć raniona i włosy. Zapytaliśmy jednego Emiratczyka, który stał obok, czy możemy tak wejść. Potwierdził głową, że tak. Jednak po chwili ktoś nas zawołał wymachując białą i czarną szatą.
ABAJA I KHANDURA – DLACZEGO PRZEBRALIŚMY SIĘ ZA MIESZKAŃCÓW EMIRATÓW
Nie broniliśmy się przed przybraniem tradycyjnych strojów. Trzeba przyznać, że Jacek prezentował się w khandurze niezwykle majestatycznie. No może następnym razem wybrałabym coś odrobinę dłuższego.
PIERWSZY PARK NARODOWY W EMIRATACH I WODOSPAD WADI WURRAYAH
Od momentu wyruszenia z hotelu jechaliśmy wzdłuż skalistych wierzchołków gór, a także wzdłuż oceanu. Góry gdzieniegdzie wchodziły wręcz do zatoki tworząc piękne krajobrazy. Chcieliśmy jednak czegoś więcej, postanowiliśmy odbić z głównej drogi i skręciliśmy do Wadi Wurrayah – pierwszego obszaru chronionego w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. To miejsce wyszperaliśmy w Internecie i zachwyciło nas swoim wyglądem, odmiennych od surowych i suchych gór i przestrzeni. Siatka strumieni, małych jeziorem i wodospadów umiejscowionych wśród skał, a do tego wiele znalezisk archeologicznych z 300 roku p.n.e. Nie przestraszył nas fakt, że mieszka tam lampart arabski, czy ryś karakal, zdarzają się też żmije i skorpiony– chcieliśmy spróbować.
Niestety kiedy przyjechaliśmy na miejsce, dowiedzieliśmy się że obszar jest zamknięty i trzeba uzyskać specjalne pozwolenie żeby wjechać na jego teren. Wszystko przez popularność. Wadi czyli kanion wyżłobiony przez wodę stała się bardzo popularnym miejscem wycieczek zarówno dla turystów jak i lokalsów. Teraz co prawda nie ma takiej możliwości, ale jeśli ponownie otworzą Park warto zawsze sprawdzić, czy w okresie, w którym podróżujemy nie ma intensywnych opadów, które powodują, że woda wzbiera i występuje zjawisko natychmiastowych powodzi.
A czemu Emiraci zamknęli to miejsce? Przez ludzi. Niestety najazd ludzi skutkował masą śmieci i graffiti, którymi ludzie postanowili przyozdobić skały nad wodą :/. (Zdjęcia Wadi w googlu).
NA PUSTYNI EMIRATÓW UWAŻAJ NA… DRUTY, WIELBŁĄDY I WODĘ!
Trochę się zawiedliśmy, że nie udało nam się zobaczyć Wadi. Byłam na siebie strasznie zła, że nie dotarłam do informacji o konieczności pozyskania pozwolenia, bo może udałoby się nam je jakoś otrzymać, albo choć spróbować. Choć z drugiej strony kontaktowaliśmy się przed wylotem z Fujairah Tourism, która o zamkniętym Wadi nie wspomniała ani słowa. Cóż. Wsiedliśmy zatem w samochód i postanowiliśmy bez celu pokluczyć po górskich miejscowościach.
Krajobraz był… ciekawy, choć brakowało nam jakiegoś WOW. Chociaż dzisiaj, jak patrzę na zdjęcia, to wcale nie było tak źle :P. Zresztą zobaczcie sami.
To, na co musisz przygotować zwiedzając teren Emiratów to druty.. wszędzie olbrzymie słupy energetyczne i druty.
Możesz spotkać też pasące się wielbłądy i kozy
Oraz być świadkiem pustynnej powodzi jeśli przyjedziesz tutaj w miesiącach zimowych. W górskich miejscowościach przy drodze ustawione są biało-czerwone słupki. Jeśli woda na drodze sięga czerwonego poziomu, to znak, że lepiej nie jechać dalej.
JESTEŚMY W OMANIE
W pewnym momencie okazało się, że mapa na naszym GPS nie działa! Nie było widać dróg i nazw miejscowości. Nie wpadliśmy w panikę, bo jeździliśmy sobie bez celu i zawsze mogliśmy przecież zawrócić. Kilka razy zatrzymaliśmy się by zapytać o drogę. Nikt nie mówił po angielsku, ale wszyscy chcieli uściskać rękę Jacka na przywitanie. Rozwiązanie zagadki z mapą przyszło dopiero po chwili kiedy nagle okazało się, że wjechaliśmy na terytorium Emiratów! No zaraz, zaraz, to gdzie byliśmy chwilę wcześniej??
W Omanie! A nasz GPS po prostu nie miał ściągniętej mapy na Oman.
Na terytorium Emiratu Fujairah mieści się bowiem eksklawa terytorium Omanu, w niej jest malutki, otoczony z czterech stron kawałem Emiratów – Nahwa. Proste, prawda? :)
W pewnym momencie, nieopodal Nahwy, ale na terytorium Omanu, naszym oczom ukazał się znak „Heritage Village” – „O jakiś skansen, pomyślałam!”
Podjechaliśmy bliżej, kilka budynków, parking, miejsce piknikowe, mała tamy Al Sadam, która sprawia, że kiedy jest tu woda musi tu być naprawdę uroczo.
Kobiety trzepały dywany, a do naszego samochodu podszedł młody chłopak i ręką wskazał na leżących pod daszkiem 5 starszych mężczyzn. Uznaliśmy, że oczekuje, że zapytamy ich, czy możemy się tutaj rozejrzeć. Sara kilka chwil wcześniej usnęła, więc zostałam z nią przy samochodzie, nie wiedząc, czy jest sens ją budzić, a Jacek poszedł przywitać się z Panami.
Kiedy podszedł bliżej okazało się, że mężczyźni wietrzą swoje przyrodzenia. Pod Khandurami nie mieli bielizny, a do przedpołudniowej drzemki podwinęli odzienie by się trochę ochłodzić… Leżąc i zupełnie nie krępując się intruza powiedzieli, że możemy sobie tu pooglądać wadi i że zimą w tamie jest woda, ale teraz wyschła. Wszystko to bez zupełnej krępacji. Kiedy dowiedziałam się, że oni leżą tam i się wietrzą odechciało mi się oglądać „Heritage Village” i postanowiłam uciekać stąd gdzie pieprz rośnie!
Zawróciliśmy i skierowaliśmy się na Fujairah city – stolicę emiratu.
Było około 14, a przed nami zaplanowane było jeszcze wiele atrakcji. Co jeszcze zobaczyliśmy? O tym w kolejnych częściach naszej relacji ze Slow drive po Emiratach.
FUJAIRAH AUTEM – CZY WARTO PODRÓŻOWAĆ?
My nie żałujemy. Potrzebowaliśmy chwili oddechu od kąpieli w oceanie i słońca. Niemniej jednak górska część Emiratów nas nie zachwyciła. Być może nie udało nam się dotrzeć do najpiękniejszych miejsc w okolicy, a może nasze oczekiwania były zbyt wielkie.
<< Czy może być coś bardziej oszałamiającego niż Wielki Kanion? >>
Mimo to, cieszymy się, że sami wynajęliśmy samochód i pojeździliśmy po okolicy. Chętnie wybralibyśmy się na jakiś górski trekking.
Jeśli ktoś boi się samodzielnie prowadzić w obcym kraju zawsze może skorzystać z opcji wynajęcia kierowcy. O taką usługę warto pytać bezpośrednio w hotelu lub… taksówkarzy. Nasi znajomi za 500 dirhamów pojechali do Dubaju z kierowcą, który dzień wcześniej wiózł ich na kolację do pobliskiej miejscowości.
A Wy? Jaką formę zwiedzania preferujecie? Samodzielnie wynajętym samochodem, a może miejscową komunikacją zbiorową? Czy wolicie bezpieczniejsze wycieczki organizowane przez biura?
8 Responses
Paulina
My zwiedzaliśmy Dubaj i Abu Dhabi na pokładzie Big Busa. Do Fudżajry nie dotarliśmy, bo pogoda nie rozpieszczała. Myślimy, żeby wrócić do Emiratów i wypożyczyć auto :)
Magda Zbieraj
Polecamy takie rozwiązanie ;) Można zwiedzać swoim tempem, co dla dla jest niezwykle ważne, bo podróżujemy z dzieckiem. My Dubaj i Abu Dhabi zostawiamy sobie na następny raz!
Paulina
Nasz kolejny wypad też będzie w powiększonym już składzie :) Więc auto jak najbardziej się sprawdzi lepiej niż komunikacja lokalna :)
Aleksandra Taskin
Tez wolałabym pojechać wynajętym samochodem niż zorganizowaną wycieczką :)
Czy te drogi rzeczywiście są takie puste, jak na Waszych zdjęciach?
Pozdrawiam
https://olazplecakiem.blogspot.com/
Jacek Zbieraj
Na głównych drogach ruch jest raczej spory (nie wyobrażam sobie jak to może wyglądać pod Dubajem :) ). Na bocznych drogach + w eksklawie Omanu ruch był bardzo sporadyczny.
Karolina | EthnoPassion
Trzypasmowe ronda, wielbłądy, kozy… No to mieliście dodatkowe atrakcje podczas Waszego road tripu :)
Uwielbiam niezależność, którą daje podróżowanie samochodem, w rytmie slow, chociaż korzystanie z komunikacji zbiorowej, też może być ciekawym kulturowym doświadczeniem :)
Ewa | Daleko niedaleko
Krajobrazy bardzo surowe, ale takie też mają to coś. Bardzo lubię zwiedzać samochodem bo daje on dużo swobody w wyborze celu i czasu :)
Szymon Król/Za miedzą i dalej
krajobrazy z tego wpisu są właśnie takie – ładne, ale nie ma WOW (chociaż mogłoby być gorzej, wiadomo ;) ) /tu zupełnie pomijam jakość zdjęć, które są fajne/. a odnośnie jeżdżenia samochodem, to to jest nasz główny środek transportu. Tyle że nie wynajmujemy, bo jedziemy z PL :)