W bieganiu nie zawsze chodzi o sport, poprawę sylwetki, czy dbanie o kondycję fizyczną. Czasem chodzi o wiele więcej.
Dziś, tak jak 2000 innych biegaczek, wzięłam udział w „Biegu Kobiet Zawsze Pier(w)Si”. Dzisiejsza impreza biegowa i projekt „Kobieta w biegu” skupia uwagę na zdrowiu kobiet i stawia na profilaktykę antynowotworową.
Na wrocławskiej pergoli spotkało się 2000 ubranych na różowo kobiet by wspólnie przebiec 5 kilometrową trasę. Dla wielu z nich, w tym także dla mnie, start w Biegu Kobiet był pierwszym startem biegowym w życiu. Zawodniczki miały do pokonania dwie pętle po Parku Szczytnickim. Prócz sportowego wyzwania było to także wyzwanie i wezwanie do dzialania: kobiety badajcie swoje piersi, bo rak nie wybiera!
Trasa bardzo przyjemna. Pogoda… też:). Mimo, że tuż przed rozgrzewką kropił deszcz i mega wiało, na czas mojego startu o 12 wyszło słońce. Obawiam się, że startujące o 13 (bieg był podzielony na dwie tury, każda po 1000 zawodniczek!) nie miały już takiego szczęścia, bo kiedy siedziałam już w aucie o 13.20 zaczęło padać.
3, 2, 1… start
Nie powiem żeby nie było stresu przed dzisiejszym startem. Był, choć sądziłam, że będzie większy. Na początku, podczas odbioru pakietu w Centrum Kongresowym Hali Stulecia i oczekiwania na bieg, czułam się trochę nieswojo.
Nie lubię tłumów. Wolę samotne bieganie po lesie. Jednak kiedy już stałam na starcie biegu, kiedy ten różowy peleton złożony z naprawdę różnych kobiet ruszył, najpierw powoli, wręcz ślamazarnie, a później coraz szybciej i szybciej, poczułam, że w tym tłumie jest siła i moc. Nie zawsze można być samemu. Czasem warto przyłączyć się do innych, bo wtedy głośniej słychać to, co chcemy powiedzieć. A dziś mieliśmy do powiedzenia wiele.
Wrocławianki (i nie tylko) głośno powiedziały: jesteśmy razem i razem walczymy! Naprawdę serce rosło widząc pusty park po którym biegnie kolumna zmęczonych, sapiących, ale i uśmiechniętych kobiet. Biegły wszystkie, niezależnie od wieku, postury i kondycji fizycznej. Biegły, mając w głowie jedną myśl: oby dobiec! Biegły matki z córkami, biegły mamy niemowlaków, którymi w tym czasie opiekowali się ojcowie, biegły też babcie, ale… biegli też panowie.
Rak piersi to nie jest tylko sprawa kobiet
Powiedzmy sobie szczerze. Nawet jeśli rak piersi mają tylko kobiety, to nie jest tylko ich problem. Kobiety to matki, żony, siostry, przyjaciółki i potrzebują wsparcia. Dziś to wsparcie było widać. Panowie sprawdzili się fantastycznie w roli kibiców. Dzielnie krzyczeli na trasie, śpiewali, dopingowali: jeszcze tylko kilometr. Naprawdę super! A w Parku Szczytnickim mogliśmy zobaczyć nagromadzenie samotnych ojców z dziećmi, bo ich żony w tym czasie biegły :). Byli też tacy Panowie, którzy poszli o krok dalej i postanowili pobiec … w biegu kobiet. Brawo!
Bieg kobiet we Wrocławiu z przesłaniem
W Biegu Kobiet nie liczy się wynik, medal, ani nawet rywalizacja. Bieg to symbol walki ze słabościami, ale także z najgorszym możliwym przeciwnikiem: chorobą. Z innymi ścigać się nie musimy, ale przed rakiem musimy być „Zawsze Pier(w)Si”!
Organizatorka akcji, Marzena Michalec, od kilku lat prowadzi bloga www.kobietawbiegu.pl, na którym opisuje swoją historię przez co ten bieg jest tak bardzo autentyczny.
„Całkiem niedawno wzięłam rozwód z guzem w piersi. Postanowiłam się tym doświadczeniem podzielić z innymi kobietami, chwilę po tym jak dowiedziałam się, ze aż pięć tysięcy Polek umiera co roku na raka piersi. Stawiam temu czoła i otwarcie mówię: ZAWSZE PIER(w)SI!”
To niesamowite jaką ta dziewczyna ma energię. Co było dla mnie niezmiernie miłe to to, że stała przy mecie i dopingowała wszystkie biegnące zawodniczki. Super!
Bieg kobiet we Wrocławiu to jeden z czterech biegów organizowanych przez Marzenę w tym roku. Inne starty są możliwe w Świdnicy, Gdyni i Poznaniu.
Rak mnie nie dotyczy, ale czy na pewno?
Tak właśnie myśli wiele z nas. Mimo, że w mojej rodzinie nie było przypadków nowotworów, ten rak chyba jednak trochę wisi nad moją głową. Myślę, że każdy z nas ma w swoim bliższym lub dalszym gronie znajomych osobę, która boryka lub borykała się z tym problemem. Kiedy słyszę o przypadkach raka u koleżanki przyjaciółki, kolegi z dawnych lat, męża koleżanki, wujka męża to uzmysławiam sobie, że „rak mnie nie dotyczy… dopóki nie zacznie”.
Oby nigdy nie zaczął. Z taką myślą biegłam dziś w Parku Szczytnickim.
Tego nam wszystkim życzę. Bo do jego pokonania potrzeba zdecydowanie więcej siły niż do 5 kilometrowego biegu po parku.
10 Responses
Kamila Modrzejewska
Super! A my byliśmy na wyścigach wózków :)
Zbieraj się
Szkoda, że terminy się pokryły bo też bardzo chciałam. Planowałam nawet być i tu i tu, ale jednak było za zimno na takie długie eskapady. S. przemarzła podczas kibicowania.
Kamila Modrzejewska
Na szczęście potem wyszło słońce. Cóż to były zs emocje ;) Twój bieg miał szczytny cel. Pozdrowienia dla Was!
Estera Zoc-Firlik
Świetna inicjatywa! Tyle pieczeni na jednym ogniu! Nie dość, że ruch, że czyn wspólny, ale i przesłanie, misja, propagowanie ważnej wiedzy.
Gosia Porębska
Świetna inicjatywa, każda z nas powinna to przeczytać �
Anna Kryjom
Rok temu na pergoli też był ten bieg? Bo byłam z chłopakiem i kobiety biegały, ale nie wiedzieliśmy co to za bieg :) Pozdrowienia
Izabela Pycio
Inicjatywa, jak i postawa, jak najbardziej wartościowe, i godne poparcia, świetnie, że takie imprezy są organizowane, a i udział uczestników zawsze robi wrażenie, w słusznej sprawie. :)
Paulina Wanowska
Brawo! Świetna inicjatywa.
Marta Gawłowska
Super . Gratuluję
Wojciech Bielecki
Rak dotyczy każdego, bez względu na płeć. Każdego może on dotknac, dlatego każda akcja, która zwiększa świadomość społeczną jest ważna i potrzebna. ;)