Spis treści
- CO TO JEST HOUSESITTING?
- GDZIE SZUKAĆ OFERT HOUSESITTING I PETSITTING?
- JAK SZUKAĆ OFERT HOUSITTING?
- CZEGO OCZEKUJĄ WŁAŚCICIELE DOMÓW?
- JAK ZOSTAĆ WYBRANYM?
- JAK WYBRAĆ? NA CO ZWRÓCIĆ UWAGĘ?
- HOUSESITTING – NIE TYLKO PSY I KOTY
- NAJFANIEJSZE OFERTY JAKIE WIDZIELIŚMY W HOUSESITTING
- CZY SIĘ NIE BOIMY? JAK TO JEST MIESZKAĆ W CUDZYM DOMU?
- HOUSESITTING – UCZY ŻYCIA
Mamy wielkie, wiejskie, włoskie wakacje. Odpoczywamy po azjatyckich wojażach w dużym domu z ogrodem i pięknym widokiem z okna.
Zajadamy się świeżutkimi pomidorami, mozzarellą prosto z mleczarni i aromatyczną prosciutto crudo. Wszystko to popijamy prosecco z pobliskiej winnicy.
Wenecja, Werona i wybrzeże Adriatyku mamy w zasięgu godzinnej wycieczki. Wszystko to bez płacenia za lokum! Dolce Vita! Viva Housesitting!
CO TO JEST HOUSESITTING?
Housesitting, albo petsitting to barterowa umowa pomiędzy właścicielem domu, a jego gośćmi. W czasie nieobecności właściciela (wakacji, odwiedzin u rodziny, delegacji itp.) goście znalezieni za pośrednictwem dedykowanego portalu, opiekują się jego dobytkiem. Podlewają kwiaty, wietrzą dom, koszą trawnik, opiekują się zwierzętami itp.
Inną tego typu propozycją jest houseswapping lub houseexchange, czyli po prostu wymiana domów. Dwie rodziny umawiają się na wymianę domów w tym samym terminie. Dzięki temu możemy pojechać na wakacje nie płącąc za nocleg, a równocześnie nasz dom nie stoi pusty.
GDZIE SZUKAĆ OFERT HOUSESITTING I PETSITTING?
Jak to było u nas?
Pomysł na to by skorzystać z housesittingu i zmniejszenie kosztów podróży zrodził się jakiś rok temu. Tym bardziej, że rok 2019 i urlop rodzicielski z Igą miał nam upłynąć pod hasłem życia w podróży. Już nie pamiętam gdzie przeczytałam o tej możliwości po raz pierwszy. Czy to był blog osiemstop.pl (byli w Stambule), czy może rodzinanomadów.pl (Chicago i Dubaj)?
Z zapałem śledziłam polecony przez Olę agregat do ofert housesittingu Trusted housesitters, ale ostatecznie zdecydowaliśmy się na zarejestrowanie swojej oferty w MindmyHouse, bo… było najtaniej. Korzystanie z ofert housesittingu wiąże się bowiem z opłatą za dostęp do bazy ofert.
Przykładowo: roczna opłata rejestracyjna w niektórych serwisach wynosi czasem 100 dolarów, w mindmyhouse zapłaciliśmy 20 dolarów.
JAK SZUKAĆ OFERT HOUSITTING?
Nasz pierwszy pomysł ponowna wyprawa do USA, więc szukaliśmy głównie w Stanach, gdzie housesitting jest dość popularny. Wysłaliśmy kilka zapytań, wymieniliśmy się mailami, ale bez sukcesów. Później zmieniliśmy plany i zamiast na zachód, pojechaliśmy na 100 dni do Azji. Tu też mieliśmy nadzieję, że uda nam się znaleźć coś w trakcie. Nie pasowały nam jednak ani terminy, ani lokalizacje (np. Korea Południowa). Musielibyśmy bardzo zbaczać z trasy.
100 dni z dziećmi w Azji! Tak! Zrobiliśmy to! Zobacz co pisaliśmy po powrocie. Czy mamy dość podróży? Jakie rzeczy zapamiętaliśmy najbardziej!
Najpierw szukaliśmy w Azji, podczas naszej 100 dniowej podróży, a później szukaliśmy już wszędzie, żeby jakoś zagospodarować nasz urlop rodzicielski i spędzić go w podróży nawet po powrocie z Azji. W trakcie naszego pobytu w Tajlandii, zobaczyliśmy ofertę domu na włoskiej wsi w zamian za opiekę nad 2 psami, 2 kurami i 3 kotami.
Idealnie! To coś dla nas! Termin nam pasował. Miejsce również. Mogliśmy dojechać tu samochodem, co było tym razem istotne, bo Sara przygotowała listę rzeczy, za którymi tęskni i bez których nie może się obyć w dalszej podróży: rower, hulajnoga, góra zabawek, puzzle.
Wysłaliśmy swoją aplikację i czekaliśmy na kontakt od właścicielki domu.
CZEGO OCZEKUJĄ WŁAŚCICIELE DOMÓW?
Właściciele domów i zwierząt w swojej ofercie przedstawiają swoje oczekiwania wobec housesitterów, czasem prócz opieki nad domem i zwierzętami są też np. drobne naprawy domu. Czasem oczekują, że gość pokryje część wydatków za zużyte media.
W ofercie zazwyczaj napisane jest to, czy można przyjechać z dziećmi, przyjaciółmi oraz czy do opieki nad domem potrzebne są jakieś szczególne umiejętności np. znajomość konkretnego języka, albo obsługa kosy :O!
Właściciel zwierzaków pisze też na jak długo możesz zostawić zwierzęta bez opieki. Może być tak, że psa trzeba wyprowadzić co 3 godziny, co sprawia, że będziesz mógł korzystać tylko z bliskich atrakcji. Co, jeśli ktoś tak jak my po mega aktywnym wyjeździe do Azji oczekuje głównie spokoju, nie jest takim złym pomysłem. Tym bardziej, że z okien roztacza się taki widok.
Do naszych obowiązków, prócz mieszkania w domu, karmienia i głaskania zwierząt (kury też musimy głaskać :D), jest też podlewanie trawnika i kwiatów oraz skoszenie go, gdy przyjdzie na to pora.
Bywa jednak tak, że lista oczekiwań jest znacznie dłuższa, dlatego niezwykle istotne jest to by dobrze przeczytać i poznać oczekiwania właściciela domu zanim podejmiecie decyzje o aplikowaniu.
JAK ZOSTAĆ WYBRANYM?
Housesitting to w dużej mierze kwestia zaufania. Ty musisz zaufać, że jadąc do obcego domu nie stanie Ci się nic złego, a ktoś, kto zostawia cały swój dobytek w Twoich rękach, musi mieć pewność, że go nie oszukasz.
Konkurencja jest duża, szczególnie w popularnych destynacjach. Dlatego niezwykle istotne jest by odpowiadać na oferty szybko, a swoją ofertą przekonać właściciela, że to właśnie Tobie powinien zaufać.
Stworzyliśmy swój profil. Dodaliśmy zdjęcie, opowiedzieliśmy o sobie, naszych pasjach, podróżach, ale też doświadczeniu ze zwierzętami. Jeśli ktoś zostawia pod naszą opieką swoich czworonożnych przyjaciół, chciałby wiedzieć, że wiemy jak się z nimi obchodzić. Tym bardziej, że podróżujemy z dziećmi i właściciel będzie czuł się pewniej jeśli nasze maluchy miały już kontakt z psami, czy kotami.
Niestety nie moglibyśmy pochwalić się referencjami, bo to był nasz pierwszy raz. Wiemy jednak, że bardziej nieufni właściciele domów ich oczekują, co stawia debiutantów na przegranej pozycji.
W naszym przypadku wygrały szczegóły. Miłość do Tajlandii właścicielki domu oraz fakt, że mamy dzieci. Dzięki temu zamieszkaliśmy w domu pełnym zabawek, bo Kelly ma 1,5 roczną córkę i mieszka z 7 letnim bratem.
JAK WYBRAĆ? NA CO ZWRÓCIĆ UWAGĘ?
Przyjechaliśmy do Włoch trochę w ciemno. Po prostu nie widzieliśmy zdjęć domu! Wiedzieliśmy tylko, że dom ma trzy sypialnie i mały ogród z basenem dla dzieci. Po tym jednak czego doświadczyliśmy w Azji, było nam wszystko jedno jakie będą warunki, ważne, że miał być spokój:). Poza tym uwierzyliśmy Kelly na słowo, że spędzimy tu piękny czas, bo miejsce jest urokliwe. Dziś jednak myślę, że poproszenie o dodatkowe zdjęcia nie jest w złym tonie.
Oczywiście, jesteśmy czyimiś gośćmi, ale to nie jest tak, że ktoś daje nam prezent. W zamian za „ten prezent” my oferujemy swój czas i zaangażowanie w opiekę nad domem i zwierzętami.
Nie widzieliśmy zdjęć domu, alendobrze zapoznaliśmy się z ofertą i oczekiwaniami. Tak aby mierzyć zamiary na siły. Zbyt dużo zadań przy naszej dwójce maluchów nie wchodziłoby w grę tym bardziej, że planowaliśmy pracę zdalną podczas pobytu.
Rozmawialiśmy z Kelly (właścicielką domu), a także dziewczyną, która była tu rok temu tak żeby upewnić się, że to będzie dobre miejsce na spędzenie miesiąca.
Po tym jak Kelly zdecydowała się nas zaprosić umówiliśmy się, że przyjedziemy dzień wcześniej żeby się poznać i zaaklimatyzować ze zwierzętami. Dla nas niezwykle istotne jest to, że zwierzęta mieszkają z małymi dziećmi, a dom jest na tyle duży, że nikt nikomu nie wchodzi w drogę. Chcieliśmy jednak zobaczyć, czy faktycznie psy są takie spokojne jak mówiła o nich ich właścicielka.
HOUSESITTING – NIE TYLKO PSY I KOTY
Czasami zdarzają się oferty opieki tylko nad domem, bez zwierząt. Z drugiej strony możecie znaleźć też oferty ze mniej standardowymi zwierzętami niż pies, kot, czy kurczaki ? Raz widzieliśmy ogłoszenie z opieką nad papugami i rybkami, wężem, pająkiem, krukiem (!), osiołkiem, albo… stadem krów na wielkim rancho w Texasie! Rozstrzał jest duży.
Widzieliśmy też ogłoszenia tylko dla emerytów (zazwyczaj długoterminowe ogłoszenia gdzieś na uboczu miast) lub tylko dla „złotych rączek”, bo akurat ktoś potrzebował wsparcia w swoim pensjonacie gdzieś na Karaibach.
Główną zasadą jest zatem barter wszelkiej maści usług i umiejętności, niekoniecznie związanych tylko ze zwierzętami.
NAJFANIEJSZE OFERTY JAKIE WIDZIELIŚMY W HOUSESITTING
Housesitting to możliwość zamieszkania w miejscach, o których nawet by się nam nie śniło. Czasem jest to kilka dni, czasem wiele miesięcy. Widzieliśmy świetną ofertę w Polinezji Francuskiej, czy Nowej Zelandii. To zupełnie inne doświadczenie niż to, które oferuje nam hotel znaleziony na booking, czy nawet apartament na airbnb.
Jakiś czas temu znalazłam świetną ofertę domu w Portugalii na miesiąc, ale wiązałoby się to z opieką nad 3 końmi, co w naszym przypadku nie wchodziło w grę. Bo ani nie mamy odpowiednich umiejętności, ani możliwości.
CZY SIĘ NIE BOIMY? JAK TO JEST MIESZKAĆ W CUDZYM DOMU?
Cóż. Jestem dość przywiązana do swojej przestrzeni, dlatego ze zdziwieniem patrzyłam na Kelly, która w rękach obcych ludzi zostawia cały swój dom i swoją prywatność. Leżące na komodzie pierścionki, pieniądze, zdjęcia, albumy. Nie wiem, czy bym tak umiała komuś zaufać. O tyle, ile nie mam problemu, by ktoś mieszkał w moim pustym mieszkaniu, to niekoniecznie chciałabym by oglądał mój codzienny rozgardiasz :).
Wracając jednak do pytania, czy się boję. Bałam się, a właściwie wstydziłam na początku, zanim poznaliśmy Kelly. Czy nas polubi? Czy Sara nie wpadnie w histerię i nie przestraszy psów? Czy się jednak nie rozmyśli? Okazała się być przemiłą osobą i nie było się czego bać! Myślę, że zrobiliśmy na niej dobre wrażenie, bo jednak nie odwołała swojego wyjazdu :) :) :)
Bać zaczęłam się kilka dni później… i przez kilka chwil przeklinałam pomysł zamieszkania w obcym domu na odludziu.
HOUSESITTING – UCZY ŻYCIA
Przyjechali do nas znajomi i postanowiliśmy razem zobaczyć Wenecję. Wyjechaliśmy wcześniej rano, żeby uniknąć tłumów w pociągu. Wróciliśmy po 10 godzinach usatysfakcjonowani wycieczką, bo Wenecja okazała się być przepiękna. W domu jednak okazało się, że kiedy my pływaliśmy po weneckich kanałach i zachwycaliśmy architekturą, nasza kura zniknęła!!!
Ktoś ukradł naszą kurę! W zasadzie 2 kury, bo nazajutrz rano, zniknęła też druga kura!!!
Szukaliśmy wszędzie. Po kurach ani śladu! Co więcej, nie było ani śladów włamania, ani mordu! Kur nie było.
Cały wieczór spędziliśmy na rozmyślaniu co się z nimi stało. Wypiliśmy litry prosecco myśląc jak powiedzieć Kelly o tym, że jej pupilki najwidoczniej zostały ofiarami przestępstwa zorganizowanego, albo porwania ufo! Zaczęliśmy analizować, że od naszego przyjazdu kury nie składają jajek. Może ktoś je wykrada, a kiedy zobaczył, że pojechaliśmy postanowił pójść o krok dalej…
Poszliśmy do jedynych sąsiadów, zapytać czy nie widzieli naszych podopiecznych. Kur nie było! I mimo że dziś ta sytuacja brzmi nieco śmiesznie, to się naprawdę wystraszyłam. Oczami wyobraźni widziałam przestępców, którzy wczoraj kradli jajka, dzisiaj kury, a jutro ukradną nasze dzieci.
Tego wieczoru nie ufałam już elektronicznej niani i co kilkanaście minut chodziłam lub wysyłałam Jacka by sprawdził, czy dziewczynki naprawdę śpią.
Następnego ranka brązowa kura wróciła. Chyba oddało ją ufo :D
Wieczorem wróciła też biała. Ot, poszły sobie na spacer, a Kelly zapomniała nam powiedzieć, że kury czasem przelatują nad ogrodzeniem i znikają na kilka godzin. A nie… zdziwiła się, że brązowa też zaczęła chodzić na spacer, bo do tej pory robiła tak biała.
Teraz już wiemy. Gdyby nie housesitting, nie mielibyśmy tej wiedzy!
No to kto wie… może następnym razem będą konie lub… osiołek? :)
A ty? Zdecydowałbyś się na housesitting i zamieszkał w obcym kraju i domu?
100 dni z dziećmi w Azji! Tak! Zrobiliśmy to! Zobacz co pisaliśmy po powrocie. Czy mamy dość podróży? Jakie rzeczy zapamiętaliśmy najbardziej!
A może po prostu chcesz nas poznać? Tu piszemy o sobie więcej :)
Będzie nam miło jeśli dołączysz do nas na facebooku.
Mieszkamy we Wrocławiu, na Dolnym Śląsku. Zobacz jakie miejsca odwiedziliśmy do tej pory!