Spis treści
- OCEANARIUM STRALSUND
- Dobrze, to teraz przejdźmy do faktów.
- 1 – W NASZYM MAŁYM BAŁTYKU SPOTKASZ GIGANTY MÓRZ
- NIC STRACONEGO – OKO W OKO Z GIGANTAMI W OCEANARIUM W STRALSUNDZIE
- 2 – BAŁTYK TO PŁYTKA KAŁUŻA
- 3 – BAŁTYK TO „NAJSŁODSZE MORZE ŚWIATA”
- 4 – POŻYWNA WODA Z BAŁTYKU
- 5 – MAMY SWOJE WALENIE
- 6 – BAŁTYK RYBĄ NIE STOI, A JEGO SREBRO SIĘ KURCZY
- OCEANARIUM STRALSUND PRAKTYCZNIE
- Ile kosztują bilety do Oceanarium Stralsund?
- Jak dojechać do Oceanarium Stralsund?
- Czy warto jechać do Oceanarium Stralsund?
- Zaskoczył was któryś z faktów o Bałtyku?
Nasz swojski Bałtyk. Piękny, ale zimny. Temperatura wody nie sprzyja długim kąpielom ani nurkowaniu (brr). Jednak dzięki takim miejscom jak Oceanarium OZEANEUM Stralsund można zanurzyć się kilkaset metrów pod wodę i zobaczyć, że Morze Bałtyckie kryje równie interesujący świat, co baseny mórz tropikalnych! Trzeba jednak przyznać, że nasze morze ma duże problemy.
Jeśli zastanawiasz się, czy będąc na zachodnim wybrzeżu Polski warto odwiedzić Oceanarium Stralsund położone zaledwie 2 godziny jazdy od Świnoujścia to wpis dla Ciebie. Jeśli zaś nie planujesz wypadu do Świnoujścia, ani w okolice, ale kochasz polskie morze lub interesujesz się przyrodą to też wpis dla Ciebie.
Poniżej 6 faktów, których dowiedzieliśmy się o Bałtyku podczas naszej wizyty. We wpisie znajdziesz także informacje praktyczne i naszą opinię, czy warto jechać do Stralsund. Nie sugeruj się zdjęciami, na żywo wszystko wygląda o niebo (albo o ocean) lepiej, ale nasz sprzęt i umiejętności fotografowania takich obiektów niestety wymagają poprawy :D.
OCEANARIUM STRALSUND
Już sam ogromny, nieco futurystyczny, gmach oceanarium wkomponowany w starą zabudowę portową tego zabytkowego miasteczka robi wrażenie. Z kolei wszystko to co w środku, to już w ogóle wielkie WOW, mimo, że trzeba przyznać nie jest to nowy obiekt.
Oceanarium składa się z czterech kompleksów akwariów poświęconych kolejno: Morzu Bałtyckiemu, Morzu Północnego, Otwartemu Atlantykowi (niestety obecnie w przebudowie) oraz basenowi na dachu budynku, w którym mieszkają pingwiny peruwiańskie (tak dla odmiany ?).
Prócz akwariów czekają na nas także wystawy z eksponatami m.in. jedyne na świecie modele wielorybów w naturalnych rozmiarach, czy mega realistyczne scenki z życia nadmorskich zwierząt.
Jest też wystawa poświęcona eksploracji i badaniom mórz, choć przyznam, że ta interesowała mnie jakby najmniej.
Dobrze, to teraz przejdźmy do faktów.
1 – W NASZYM MAŁYM BAŁTYKU SPOTKASZ GIGANTY MÓRZ
Nie, to nie żart. Możesz przekonać się o tym już w holu Oceanarium Stralsund podnosząc wysoko głowę. Nad sobą zobaczysz oryginalne szkielety finwala, kaszalota i płetwala karłowatego, które znaleziono na wybrzeżu Bałtyku. Co ciekawe, ruchome schody, którymi wjeżdżasz na wystawę mają 34 metry, czyli dokładnie tyle, ile może osiągnąć płetwal błękitny. Jest to największe zwierzę jakie kiedykolwiek żyło na naszej planecie. Płetwala błękitnego widziano w Bałtyku 3 razy: w 1865 w pobliżu Göteborga, w 1931 w Arösund i w 1936 w Skagen. Od tamtej pory te wielkie zwierzęta omijają Bałtyk.
Finwal, którego szkielet można zobaczyć w Oceanarium, osiąga 27 metrów, a płetwal karłowaty zaledwie 10,7 metrów.
Nie często można zobaczyć te morskie ssaki wygrzewając się na bałtyckiej plaży. Finwale, kaszaloty, czy płetwale wpływają do Bałtyku przez przypadek. Dla nas ich odwiedziny to nie lada atrakcja, dla nich śmiertelne niebezpieczeństwo. Jeśli szybko nie znajdą odpowiedniego pożywienia (a to niestety pewne) oraz odpowiedniej głębokości (to też, bo Bałtyk jest płytki) to giną z wycieńczenia kończąc jako kości na piasku. Co ciekawe, zabić może je także stres spowodowany brakiem możliwości powrotu do znanych wód, bo mimo, że duże, to bardzo wrażliwe zwierzaki.
NIC STRACONEGO – OKO W OKO Z GIGANTAMI W OCEANARIUM W STRALSUNDZIE
W Oceanarium Stralsund możesz jednak stanąć oko w oko z tymi morskimi gigantami za sprawą wystawy zrobionej przy współpracy z Greenpeace. Wszystko za sprawą jedynej na świecie wystawy, na której znajdują się modele z naturalnych rozmiarów wielorybami i innymi gatunkami olbrzymów morskich. Jest tu 26-metrowy płetwal błękitny, 15-metrowy kaszalot, samica humbaka z młodym i oceaniczny samogłów. Modele można oglądać z kilku poziomów, a także podczas prezentacji multimedialnej. Sama prezentacja to kilkunastominutowy relaks w wodach oceanów, tuż pod olbrzymimi ssakami za sprawą gry świateł i śpiewu wielorybów.
Wystawa „Giganci mórz” to taka wisienka na torcie. Po intensywnym zwiedzaniu Oceanarium można choć na chwilę położyć się i przenieść w podwodny świat – to był dla nas mega relaks! Trochę się bałam, czy nasza córka odnajdzie się w takim środowisku, bo zdecydowanie nie lubi siedzieć w jednym miejscu, ale… znalazła sobie swój sposób na odpoczynek, urządzając sobie zjeżdżalnie z leżaka do relaksu. Tak też można ?.
2 – BAŁTYK TO PŁYTKA KAŁUŻA
Pisałam o tym chwilę wcześniej, że jednym z powodów, dla którego w naszym morzu nie pływają płetwale jest brak odpowiedniej głębokości. W Oceanarium możesz przekonać się o tym na własne oczy. Ba! Możesz nawet sprawdzić to palcami na globusie profilowanym, z którego basenów spuszczono wodę.
Świetnie widać tu bogatą strukturę dna mórz i oceanów: łańcuchy górskie, doliny i rozległe niziny. Fascynujące są góry wznoszące się od dna oceanu aż ponad powierzchnie wody. Gdyby nie mierzyć wysokości góry od poziomu morza, ale poprzez faktyczną wysokość, to to nie Mont Everest (8 848 metrów n.p.m.) byłby najwyższą górą świata. Byłaby to hawajska góra Mauna Kea, która ma 10 203 metrów, z czego jedynie 4 205 metrów „wystaje” ponad powierzchnie wody.
Średnia głębokość wszechmorza to 3 800 metrów. Bałtyk na tym tle wypada dość słabo, z zaledwie 52,3 metrami średniej głębokości. Największa głębia Bałtyku ma 459 metry (Głębia Landsort, na północny zachód od Gotlandii).
3 – BAŁTYK TO „NAJSŁODSZE MORZE ŚWIATA”
Przez wiele tysięcy lat Bałtyk nie miał połączenia z oceanem światowym. Dziś, podczas gdy w słodkie wody zaopatruje go 250 rzek i deszcz, słoną wodę dostarcza jedynie Morze Północne, a to i tak dopiero po pokonaniu wąskich duńskich cieśnin. Przez to Bałtyk nazywany jest morzem brachicznym, o stosunkowo niskim zasoleniu. To właśnie ten brak soli sprawia, że bałtyckie małże omułki są takie małe, a flora i fauna uboga. W okolicy Stralsundu na 1 litr wody przypada 10 gramów soli, podczas gdy w otwartym oceanie jest to 35 gramów. Tak małe zasolenie sprawia, że można złowić tu szczupaki!
Nie znaczy to jednak, że życie w Bałtyku jest takie słodkie.
Partnerem muzeum jest Greenpeace, który przybliża tematy związane z ochroną środowiska. Niestety, Bałtyk przez swoje małe zasolenie, utrudnioną wymianę wód oraz olbrzymie zanieczyszczenia odprowadzane do morza przez przemysł, rolnictwo oraz miliony ludzi, którzy zamieszkują jego wybrzeża, jest bardzo zanieczyszczony. Dodatkowo dużo mówi się o tym, że od II WŚ w wodach Bałtyku zalegają olbrzymie ilości broni chemicznej…
Patrząc z tej perspektywy odwiedzanie takich miejsc jak Oceanarium zamiast nurkowania, czy nawet pływania w Bałtyku jest zdecydowanie bezpieczniejsze dla naszego zdrowia. Patrząc jednak szerzej, problem jest o wiele większy.
4 – POŻYWNA WODA Z BAŁTYKU
Łyk wody z Bałtyku to tysiące małych organizmów zwierzęcych i roślinnych tzw. plankton. Małe algi, meduzy, larwy ryb, czy małże – na to wszystko możesz liczyć pijąc wodę z Bałtyku, oczywiście nie specjalnie, ale podczas pływania. Plantkton to pożywienie wielu organizmów morskich, także płetwala błękitnego.
Brzmi smacznie? Dla mnie trochę strasznie! Tym bardziej, że widziałam te stworzonka na własne oczy. W sali poświęconej Morzu Bałtyckiemu można zobaczyć ten łyk wody na własne oczy. Wszystkie organizmu zostały powiększone 25, a nawet 4 tysiące razy.
5 – MAMY SWOJE WALENIE
Pamiętasz ile metrów ma płetwal błękitny? … 34 metry. A płetwal karłowaty? … 10,7 metrów.
A teraz powiem Ci, że Bałtyku też pływają walenie. Są to „odrobinę” mniejsze, bo osiągają 2 metry długości i często są mylone z delfinami. Mowa o morświnach! Rywalizują one z ludźmi o śledzie i makrele, które są ich ulubionym pożywieniem. Są nazywane kotami morza, bo są bardzo płochliwe i trudne do zaobserwowania.
W Oceanarium w Stralsundzie można zobaczyć scenę z życia morświna: jego poród. To dermoplastyczna, wiernie odwzorowana figura na podstawie znaleziska zwłok samicy w trakcie porodu. Mały morświn przychodzi na świat płetwą do przodu (nie tak jak my głową)… Jest to ważne, ponieważ nie potrafi oddychać pod wodą, a żeby wynurzyć się na powierzchnie za matką, aby zaczerpnąć powietrza, konieczne jest takie ułożenie ciała.
6 – BAŁTYK RYBĄ NIE STOI, A JEGO SREBRO SIĘ KURCZY
Ze względu na niskie zasolenie, częste połowy ryb i niestety rosnące zanieczyszczenie, flora Bałtyku jest uboga w porównaniu z innymi akwenami, jak np. z Morzem Północnym. Tam ryb jest więcej i są większe. Mimo to w naszym rodzimym morzu można spotkać takie gatunki ryb jak: rekiny, jesiotry, płaszczki, węgorze, homary i meduzy. Jest tu także turbot niemający łusek, który uwielbia wtapiać się w piasek, dorsz i belona o zielonych ościach. Są też śledzie, o których za chwilę. Wiele z tych ryb można oglądać w 21 akwariach poświęconych właśnie Bałtykowi. W jednym z akwariów w Stralsundzie można wypatrzeć 50 letniego jesiotra!
Ławica płynących śledzi błyszczy i połyskuje. Dawniej, kiedy populacje były liczniejsze, płynąca ławica ryb przy blasku księżyca rozświetlała taflę wody. Jednak śledzie nazywane są srebrem Bałtyku nie tylko przez kolor, ale także przez fakt, że w średniowieczu, to właśnie przez połów śledzi, kupcy z okolicznych portów zarabiali olbrzymie ilości srebrników. Śledzie są bowiem bardzo smaczne i często spożywane. Do dziś są najpopularniejszą rybą wyławianą z Bałtyku.
Im bliżej na zachód, tym woda jest bardziej słona, więc życie podwodne bogatsze. W okolicach cieśniny Kattegat żyje więcej stworzeń typowo morskich, także koralowce, rozgwiazdy, jeżowce, przegrzebki, płaszczki, rekinki psie i ośmiornica. Także tą różnicę, w obrębie jednego morza, można zobaczyć w Oceanarium w Stralsundzie.
Możliwość podziwiania ryb w takiej scenerii to idealne rozwiązanie dla wszystkich ciekawskich! Ale także dla ciepłolubnych (jak ja), którzy nie wyobrażają sobie zanurzenia się w zimnych wodach Bałtyku!
OCEANARIUM STRALSUND PRAKTYCZNIE
Ile kosztują bilety do Oceanarium Stralsund?
W sezonie mogą być duże kolejki do kas, dlatego zdecydowanie lepiej kupić bilety przez Internet.
Warto dorzucić do kosztów biletów po 1 EURO na wypożyczenie audiobooka. Sprzęt dostępny jest do wypożyczenia na miejscu, nie w głównej kasie, więc omijamy kolejkę. Mnóstwo ciekawych informacji, które sprawią, że wyniesiesz z wizyty coś więcej niż piękne obrazki. Dostępna jest wersja po polsku, więc nie obawiajcie się nieznajomości języka. Co ciekawe, przygotowano także specjalną wersję dla dzieci! Możesz też skorzystać z własnego telefonu, wystarczy połączyć się z siecią wifi „audiobook”, a przeglądarka otworzy stronę z dostępnymi ścieżkami dźwiękowymi.
Jak dojechać do Oceanarium Stralsund?
Stralund położone jest 120 km od Świnoujścia (lub 110 km jeśli zdecydujemy się na trasę wzdłuż wybrzeża). Po drodze prócz, pięknych widoków na Achterwaser, czyli Zatokę Uznamską i liczne rozlewiska, jest kilka interesujących atrakcji dla dzieci. Nam niestety nie starczyło czasu, bo weekend nad morzem nie jest z gumy. Interesujące wydaje się być też samo miasto, w którym znajduje się Oceanarium. Podziwialiśmy je jedynie przez okno samochodu oraz z tarasu widokowego na dachu Oceanu.
Następnym razem, po drodze, na pewno odwiedzimy Farmę Motyli w Trassenheide. To 5 tysięcy metrów kwadratowych wypełnionych licznymi motylami oraz tropikalnymi roślinami. Chciałam też zobaczyć Świat Guliwera w miejscowości Pudagla. To olbrzymia, 36 metrowa postać słynnego marynarza. Co ciekawe, można wejść do jego środka i obejrzeć potężne serce, płuca, czy inne organy.
Czy warto jechać do Oceanarium Stralsund?
W Świnoujściu, czy Międzyzdrojach też jest Oceanarium. Pojawia się zatem pytanie, czy tracić cztery godziny na dojazd w dwie strony, stać w kolejce i płacić w euro.
Hmm.. jak zawsze, wszystko zależy, oczywiście od naszych oczekiwań. Oceanarium w Stralsund to część Niemieckiego Muzeum Morza i jest jednym z najpopularniejszych muzeów w Niemczech. Dużo to mówi o jego jakości oraz dbałości o edukacyjny wymiar przedsięwzięcia. To miejsce ma zdecydowanie duży rozmach i dostarczy nam dużo wrażeń i wiedzy. Nie wiem jak jest w mniejszych obiektach na Pomorzu Zachodnim.
Czy warto zabierać tam małe dzieci? Nasza niespełna dwuletnia córka była wręcz oczarowana. Biegała od akwarium do akwarium i oglądała kolorowe, morskie stworzenia. Zaledwie 3 miesiące temu podczas naszej wizyty w Afrykarium we Wrocławiu, nie była tak zainteresowana, mimo, że trzeba przyznać widoki we Wrocławiu były bardziej kolorowe, a sam obiekt bardziej nowoczesny. Jednak chyba najbardziej spodobała jej się latarnia morska na placu zabaw dla dzieci:).
Dla nas wizyta była niezwykle pouczająca. Głowy kipiały nam od nadmiaru wiedzy (zdecydowanie polecam audiobooki), a wzrok od pięknych, podwodnych stworzeń (tu musicie wierzyć nam na słowo, bo zdjęcia zdecydowanie nie oddają tego co widzieliśmy… nie ten sprzęt, nie te umiejętności :P). Innym okiem spojrzeliśmy na nasz rodzimy Bałtyk, który mimo, że płytki i zimny, ma do zaoferowania znacznie więcej niż tylko piękne, szerokie, piaszczyste plaże… dlatego, warto o niego dbać.