Spis treści
Mija nam właśnie 17 lat odkąd zamieszkaliśmy we Wrocławiu. Mimo to wciąż jest wiele miejsc i atrakcji turystycznych, których jeszcze nie widzieliśmy. W codzienności łatwo je przegapić. Przemykamy ulicami miasta do pracy, do przedszkola, do urzędu, czy na zakupy… A kiedy przychodzi upragniony weekend, jedziemy za miasto szukać natury.
Postanowiliśmy to zmienić i wyruszyliśmy na wrocławskie ulice skuterem elektrycznym Super Soco. Dlaczego akurat tak? Chcieliśmy choć przez chwilę poczuć się jak na upragnionych wakacjach… w swoim mieście 😊
DLACZEGO WYRUSZYLIŚMY W MIASTO SKUTEREM ELEKTRYCZNYM SUPER SOCO?
Będąc z dzieciakami w długiej podróży po Azji Środkowo-Wschodniej z zazdrością patrzyliśmy na podróżujących bez dzieci. Bo choć podróże (te dalekie, a ostatnio głównie te bliskie) z naszymi dziewczynkami po prostu uwielbiamy, to trzeba powiedzieć sobie szczerze: Z dziećmi nie zrobisz wszystkiego.
A podróżownie skuterem jest fajne! Pozwala dotrzeć tam, gdzie nie dociera komunikacja zbiorowa (której w wielu miejscach po prostu nie ma). Pozwala odkryć dla siebie miejsca z dala od turystycznych zatłoczonych atrakcji.
W naszej głowie zaczęło tlić się marzenie, że kiedy dziewczyny dorosną na tyle, że wyjadą na jakieś długie kolonie, wpakujemy się w bagaż podręczny i pojedziemy (sami) do Wietnamu, albo do Kambodży i przejedziemy te kraje wzdłuż i wszerz właśnie na jednośladzie.
Tymczasem gdy odezwała się do nas marka skuterów elektrycznych Super Soco, pomyśleliśmy … a może by tak poudawać, że jesteśmy na wakacjach we dwoje… we Wrocławiu 😊
Byliśmy ograniczeni czasowo (pora przedłużonego lunchu), więc nie mogliśmy jechać daleko. Na szczęście mieszkamy w takim mieście, w którym jest co zwiedzać i odkrywać (nawet gdy się mieszka w nim dość długo). Na naszym blogu wrocławskich treści jest bardzo mało, a pytań od Was co jeszcze zobaczyć we Wrocławiu bardzo dużo. To nasza odpowiedź na to pytanie 😊 Miejsca choć znane i popularne to nieoczywiste…
No to jedziemy! Zobacz cztery miejsca, które warto zobaczyć we Wrocławiu!
KOLOROWE PODWÓRKA NA NADODRZU
Nadodrze to dzielnica miasta położona na Przedmieściu Odrzańskim, czyli na północ od Odry. Znajdziecie tu oryginalną XIX i XX wieczną zabudowę gdzieniegdzie poprzecinaną plombami z lat 90-tych. Kiedyś ta okolica nie cieszyła się dobrą opinią, szczególnie po zmroku. I choć dziś można znaleźć tu miejsca, które moglibyśmy określić jako „brzydkie”, to trzeba przyznać, że z roku na rok Nadodrze pięknieje i odzyskuje swój urok za sprawą Programu Rewitalizacji. Jest także miejscem działań artystycznych i rozwoju małego biznesu.
Jeśli ktoś zapuści się w tę część miasta wędrując pośród pięknych kamienic, może nawet nie zauważyć, że w jednym z podwórek znajduje się magiczny świat.
I choć mam wrażenie, że Kolorowe Podwórka na Nadodrzu odwiedzili już wszyscy(!), to z ankiety, którą przeprowadziliśmy na Instagramie okazuje się, że jest to jednak mniejszość. Dlatego na jedną z wycieczek skuterem po mieście wybraliśmy się właśnie tutaj. Trochę wstyd, że był to nasz pierwszy raz! Bo choć Kolorowe Podwórka istnieją już od 2014 roku nigdy wcześniej tu nie byliśmy.
Kolorowe Podwórka na Nadodrzu powstały z inicjatywy trzech wrocławskich artystów: Mariusza Mikołajka, Witolda Liszkowskiego oraz Jana Mikołajka. Zaprosili do swojej artystycznej wizji mieszkańców kamienic oraz innych artystów. W efekcie powstał nieoczywisty, miejscami dość zaskakujący mural (choć precyzyjniej mówiąc to malarstwo naścienne połączone z ceramiką artystyczną) liczący 2000 metrów kwadratowych, a także więź i wspólnota twórców i tutejszych mieszkańców (część z nich malowała mural).
Projekt Kolorowe Podwórka na Nadodrzu składają się z dwóch podwórek:
Pierwszym z nich jest „Podwórko – nasze atelier”. Tu znajdziemy m.in. pupili mieszkańców, czy podobizny samym mieszkańców! A prócz tego m.in. ocean, rajski ogród, góry, wielkiego dinozaura.
Drugie, to „Podwórko – odkrywanie sztuki”. Znajduje się tu wiele ciekawy malowideł, które powstawały w europejskiej kulturze wizualnej przez wieki. Są tu malowidła jaskinioweoraz słynne prace Van Gogha, Muncha, Kahlo, Muchy, Chagalla, Mondriana i innych.
GDZIE ZNAJDUJĄ SIĘ KOLOROWE PODWÓRKA NA NADODRZU?
- Kolorowe Podwórka na Nadodrzu mieszczą się przy ulicy Roosvelta 5A, 2 km od wrocławskiego rynku, 2,6 km od Galerii Dominikańskiej. Tu znajduje się więcej informacji o tym ciekawym projekcie: http://kolorowepodworka.pl/
- Jeśli macie więcej czasu, to na Nadodrzu jest dość dużo nieoczywistych miejsc. Tu zobacz je wszystkie http://www.artystycznenadodrze.pl/
TOR WYŚCIGÓW KONNYCH PARTYNICE
Naprawdę nie wiem jak to się mogło stać, że dopiero niedawno po raz pierwszy pojechaliśmy na Tor Wyścigów Konnych Partynice. Najpierw wyskoczyliśmy tam skuterkiem na lunch po drodze zahaczając o Shrimp House, by później wśród zieleni podziwiając trenujące do wyścigów konie móc rozkoszować się smakiem krewetek w tempurze (prawie jak w Azji :D). A kiedy zobaczyliśmy jak tam fajnie, przyjechaliśmy kolejny raz z dziećmi… i kolejny raz… i kolejny.
Tor wyścigów konnych na Partynicach powstał w 1907 roku. Jednak historia gonitw konnych we Wrocławiu zaczęła się znacznie wcześnie, bo już w średniowieczu. Później w 1833 roku wybudowano pierwszy tor wyścigów konnych na terenie dzisiejszego ogrodu zoologicznego i hali stulecia. Dziś tego toru już nie ma, bo wszystko przeniosło się na Partynice. A jeśli już o Partynicach mowa, to z ciekawostek konie ścigały się tu nawet w trakcie II WŚ.
Wokół Toru Wyścigów została poprowadzona 3,5 km utwardzona ścieżka pieszo-biegowa. Nadaje się idealnie na spacer z dziećmi na hulajnogach, spacer, albo przejażdżkę rowerową. Na terenie tzw. parku linearnego są ławki, miejsce na grill, staw z mostkiem i ścieżka przyrodnicza. Na ścieżce wydzielono 7 stref edukacyjnych z różnymi typami roślinności.
Jeśli chodzi o dzieci, to w tym roku zbudowano tam plac zabaw Konikowo, który jednak moim zdaniem jest dość mały jak na tak popularne i tłumnie odwiedzane miejsce. Nasza 3-latka nie bawiła się na nim zbyt komfortowo, bo wiele atrakcji jest jednak za wysoko. Tuż obok znajduje się park linowy, wesołe miasteczko, a latem i podczas imprez rozstawia się strefa z dmuchańcami.
Jednak to co najfajniejsze można tu spotkać, to konie. Ba! Zarówno podczas treningów jak i wyścigów konnych. Obowiązkowo w kapeluszu* :P
Na terenie Toru Wyścigów Konnych znajduje się bistro bar – Babie lato.
GDZIE NAJLEPIEJ ZAPARKOWAĆ NA PARTYNICACH?
- Na co dzień można wjechać na teren toru i zaparkować przy parku linowym. Jest jeszcze parking przy bramie wjazdowej, od strony ul. Zwycięzkiej lub od strony Wysokiej, przy ul. Radosnej, ale jest dość mały i po drugiej stronie od atrakcji dla dzieci :P
- Wstęp na tor jest bezpłatny, nawet w trakcie wyścigów. Płatne natomiast jest gastronomia, park linowy, program wyścigów i zakłady :)
- Podczas wyścigów mile widziane jest eleganckie ubranie 😊 *Kapeluszów nie trzeba:)
- Park jest dostępny przez 7 dni w tygodniu od 7 do 21.
- Na terenie toru można trenować jazdę konną już od 3. roku życia.
ZAMEK TOPACZ I MUZEUM MOTORYZACJI
Rano spojrzałam na mapę szukając jakiegoś zielonego miejsca na południu Wrocławia. Wybór padł na Park i Zamek Topacz znajdujący się w podwrocławskiej miejscowości Ślęza. W parku byliśmy już nie raz, m.in. podczas fantastycznej zimowej imprezy – Parku Iluminacji (klik) jednak jeszcze nigdy nie odwiedziliśmy mieszczącego się tu Muzeum Motoryzacji.
Dziś w zamku mieści się luksusowy hotel, ART & SPA i Restauracja Brasserie, ale warto będąc tutaj dowiedzieć się więcej o historii tego miejsca. Otóż w XIV wieku istniała tu niegdyś wieża obronno-mieszkalna z fosą zbudowana przez templariuszy aby zapewnić bezpieczeństwo kupców. Przez wiele lat obiekt był wielokrotnie przebudowywany i pełnił różne role, m.in. mieścił się tu magazyn cukru. Aż popadł w ruinę, z której wybawili go aktualni właściciele w 2001 roku. Zamek Topacz znajduje się na Europejskim Szlaku Zamków i Pałaców.
W Muzeum Motoryzacji Zamek Topacz znajduje się unikalna kolekcja ponad dwustu wyjątkowych eksponatów. Można zobaczyć samochody przedwojenne z czasów PRL, motocykle NRD, kolejce Skody, Wartburga, Zaporożca, ale też Bentleye i Rolls Royce, czyinne limuzyny np. radzieckiej i amerykańskiej produkcji. Są też wielkie sportowe akcenty jak Ford Mustang, Maserati, czy Ferrari. Co więcej niektóre modele można wynająć! Aktualnie trwa remont w sali, w której na co dzień znajduje się muzeum, ale nie bójcie się. Cała kolekcja została przeniesiona tuż obok na teren kortów tenisowych.
Przemknęliśmy szybko przez wystawę i poszliśmy nad duży staw z fontanną i wyspą przechodząc wcześniej przez zamkowy dziedziniec i niezwykle malowniczy mostek. Tu rozpoczyna się 30 hektarów lasów i łąk nad rzekami Ślęza i Młynówką z wytyczonymi ścieżkami.
Wśród traw można wiosną dostrzec przebiśniegi, krokusy, narcyzy i tulipany. Później magnolie i wiśnie oraz różaneczniki i azalie. Do tego trawy, byliny, hortensje i kolorowe jesienne liście. Idealne miejsce na dłuższe spacery, na które niestety nie mieliśmy czasu. Ale na pewno wrócimy wkrótce… z dziećmi 😊
WIEŻA WIDOKOWA PRZY BAZYLICE ŚW. ELŻBIETY.
Na koniec jedziemy do centrum miasta. I szczerze mówiąc byliśmy tam w czasie testowania SuperSoco nie raz. Wreszcie odpadł problem z miejscami parkingowymi! O które w okolicy Rynku wcale nie jest tak prosto dlaczego bywamy „w mieście” tak rzadko.
Zatrzymaliśmy się przy Bazylice św. Elżbiety i już mieliśmy skierować się na lunch, kiedy zapytałam Jacka, czy kiedykolwiek był na wieży widokowej. Nie był! Decyzja była zatem szybka.
Wdrapaliśmy się po 300 schodkach na wysokość 75 metrów, by podziwiać Wrocław. Było mega upalnie i wielokrotnie po drodze żałowałam tej decyzji, choć cieszyłam się, że nie zafundowałam tej atrakcji dzieciom – byłoby trudno. Zziajani dotarliśmy na szczyt, a widoki zrekompensowały zmęczenie.
Ponoć w pogodne dni ze szczytu ponoć widać nawet Śnieżkę.
Bazylika św. Elżbiety, zwana także farą miejską, elżbietańską lub kościół garnizonowy to potężna gotycka świątynia. Przez wiele lat była świątynią ewangelicką, a w 1946 roku trafiła w ręce katolików. Wielokrotnie była ofiarą zniszczeń i kataklizmów. Wieża kościelna ma 91,46 m wysokości, a w XV wieku mierzyła 130 metrów! W środku znajduje się wiele dzieł sztuki, m.in. organy Michaela Englera.
A na rynku prócz spacerów w cieniu urokliwych kamienic, podziwiania Wrocławskiej Fontanny, rzeźby Fredry, zabytkowego Pręgieża, czy szukając figurek krasnali. Na wrocławskim rynku znajdują się też ciekawe muzea: Muzeum Pana Tadeusza oraz Muzeum oraz Muzeum Sztuki Mieszczańskiej w Starym Ratuszu.
Warto skorzystać z tutejszej gastronomii :). My uwielbiamy tatara w Przedwojennej, a ostatnio zajadaliśmy się nim w Enigmie podczas Restaurant Week. Prócz tego jest oczywiście Soczewka i Młoda Polska na Placu Solnym, czy Bernard i pod Papugami na Rynku.
O CZYM WARTO WIEDZIEĆ PRZED WIZYTĄ NA WIEŻY W BAZYLICE ŚW. ELŻBIETY
- Nie jest łatwo wejść na szczyt. Jest wąsko.
- Wieża jest otwarta od kwietnia do października od 10 o 19. Wieża nie jest dostępna podczas burzy i deszczu.
- Jeśli będziesz na wrocławskim rynku pierwszy raz, to koniecznie zarezerwuj trochę czasu by móc w spokoju szukać swoich perełek.
Jeśli interesują Cię inne wrocławskie treści na naszym blogu o podróżach zajrzyj tutaj. A jeśli spodoba Wam się ten tekst opiszemy też inne miejscówki w naszym mieście.
6 POWODÓW DLACZEGO JAZDA PO MIEŚCIE SKUTEREM ELEKTRYCZNYM SUPER SOCO TO STRZAŁ W 10!
Pomijając kwestię sentymentów i marzeń, o których pisalam na początku. Teraz konkrety. Napiszę Wam dlaczego pokochaliśmy SuperSoco i poważnie rozważamy zakup takiego pojazdu. Żałujemy, że nie wpadliśmy na ten pomysł kilka lat temu. Oszczędzilibyśmy dużo czasu podczas dojazdów do pracy.
Jazda skuterem eletrycznym Super Soco po mieście ma swoje niezaprzeczalne plusy:
- Jesteś szybszy w korkach.
- Możesz wjechać w strefę zamkniętą dla pojazdów spalinowych, np. droga pomiędzy dworcem PKP a Wroclavią udostępniona jest wyłącznie dla komunikacji miejskiej, taksówkarzy, rowerów i aut elektrycznych. Skutery marki Super Soco to pojazdy elektryczne.
- Nie masz problemu z parkowaniem (a spróbuj znaleźć miejsce parkingowe w okolicach wrocławskiego rynku).
- Skuter Super Soco jest lekki i poręczny. Można go nawet zostawić w mieszkaniu, kiedy nie macie garażu i wyjeżdżacie na dłużej. Albo przespacerować się z nim chodnikiem podczas zwiedzania.
5. Podróżowanie skuterem Super Soco jest tanie. 100km to koszt poniżej 2zł (pełne naładowanie akumulatora zajmuje ok. 7h), a baterię możesz wyciągnąć jedną ręką.
6. Jesteś ekologiczny i zapobiegasz korkom! – podróżując w pojedynkę, albo we dwójkę nie dość, że zajmujesz mniej miejsca na drodze, to jeszcze nie smrodzisz spalinami. Jasne, rowerem lepiej😊 ale w czasie tegorocznych upałów taki wysiłek fizyczny jest nie dla nas.
Nie da się jednak ukryć, że jazda skuterem elektrycznym Super Soco ma też swoje minusy:
- Jesteś uzależniony od pogody – w czasie deszczu, czy śniegu najlepiej by skuter został w garażu.
- Upadek ze skutera boli… a asfalt zdziera skórę – Posiadanie kasku, to oczywista oczywistość! Ale warto pamiętać też, że na wypadek upadku warto mieć na sobie kryte buty i długie rękawy.
- Powetrze w mieście śmierdzi. Ten problem tyczy się także rowerów, czy pieszych. Choć w przypadku skutera był najbardziej dotkliwy. Dlatego przydały się maseczki, które choć trochę ograniczyły dostęp zanieczyszczonego powietrza do naszych płuc.
- Skuter jest raczej dla dorosłych niż dla dzieci, choć może to akurat zaleta 😊 Bo warto sobie zrobić takie, nawet 2-godzinne wakacje bez dzieci. Choć tu według prawa można jeździć z dziećmi, ale po naszym upadku na mokrej nawierzchni (złapał nas deszcz podczas powrotu do domu) na środku skrzyżowania zdecydowanie tego nie polecamy.
***
Tekst powstał przy współpracy z marką Super Soco i jego polskim dystrybutorem firmą Karbon2 sp. z.o.o.
Jeśli chcesz zobaczyć skuter elektryczny Super Soco, udaj się do E#moto na Bartłomieja Strachowskiego 21, 52-200 Wrocław