Spis treści
Od kilku dni jestem z córką na feriach u mojej mamy. Idę na przedpołudniowy spacer i widzę Karkonosze. Czasem widać tylko ich zarys lekko majaczący zza mgły, a czasem wyglądają tak, jakbym mogła dotknąć je ręką. Wiem, że tam są i nic tego nie zmieni. Taki punkt odniesienia, którego tak bardzo brakuje mi we Wrocławiu. Bo Poltegor mógł runąć, a Śnieżka zawsze będzie na swoim miejscu. Taki życiowy pewnik. I mimo, że mojego domu już nie ma, bo mama mieszka gdzieś indziej, jest mi tu dobrze. W Karkonoszach, jak nigdzie indziej. Czy zatem chcę tutaj wrócić? Nie wiem.
Urodziłam się w Jeleniej Górze. Wychowałam 7 km od niej, w Staniszowie położonym na Wzgórzach Łomnickich z przepięknym widokiem na Karkonosze. Od 13 lat mieszkam we Wrocławiu, czego zawsze bardzo chciałam. To moje miasto. Mam swoje mieszkanie, ulubione sklepy, knajpy, parki. Tutaj urodziłam swoje pierwsze dziecko i chcę urodzić drugie… a mimo to nie czuję się Wrocławianką i tak naprawdę nie wiem, czy kiedykolwiek poczuję.
Kilka tygodni temu spotkałam znajomą, która powiedziała, że Wrocław nie jest dla niej, bo ona nie jest wielkomiejska i tak jakoś zaczęłam się zastanawiać… czy w takim razie ja jestem, skoro mimo tak wielu korzyści jakie oferuje mi duże miasto, tak bardzo brakuje mi „tego mojego powietrza”, „karkonoskiego lasu”, czy po prostu „przestrzeni” i „spokoju”? Przecież tak bardzo kiedyś marzyłam by się stąd wyrwać… wlaśnie do „wielkiego świata”.
BLASK WIELKIEGO MIASTA
Chciałam mieć wszystko w zasięgu ręki: szeroki wybór miejsca pracy, ciekawe wydarzenia, teatry, kina, sklepy, szkoły, przedszkola. Było też prozaicznie, chciałam po prostu, żeby autobus jeździł często. Serio. Tak po prostu chodziło o zwykły czerwony autobus. W miejscowości, w której się wychowałam, autobusy do domu miałam co godzinę. Jeśli spóźniłam się na ten o 7.20, nie miałam szansy już ani na pierwszą, ani na drugą lekcję. Ostatni powrotny był o 20.20. Dla nastolatki to był prawdziwy dramat.
Nie chciałam by moje dzieci też miały podobne pragnienia. Zwykły czerwony autobus – phi! Dlatego zawsze marzyłam, że wychowam je we Wrocławiu. Teraz, po tych kilkunastu latach tutaj, nie jestem już tego taka pewna.
MAMA Z MIASTA WROCŁAW
Dziś jestem mamą z wielkiego miasta. Tak, Wrocław to przecież Europejska Stolica Kultury i czwarte co do wielkości polskie miasto. Złoszczę się kiedy na ulicy nie ma podjazdu dla wózka, a krawężnik jest za wysoki, irytuje kiedy na parkingu w centrum handlowym szukam miejsca do parkowania dla rodzin, albo kiedy tramwaj nie przyjeżdża o czasie. Chodzę na zakupy o 22, często jem „na mieście” i lubię mieć świadomość, że wszystko mam na wyciągnięcie ręki. W czasach „sprzed dziecka”, częste wizyty w kinie, wieczorna sauna, czy włóczenie się po wrocławskim rynku około północy były moją codziennością.
WIELKOMIEJSKIE DZIECKO
Moje dziecko, co prawda nie oddycha świeżym powietrzem, nie raczkuje po trawie i nie patrzy każdego ranka na góry, ale ma inne atrakcje. Podczas gdy „wiejskie” dzieci skaczą w kałużach i puszczają kaczki na stawie, my chodzimy na pływanie dla niemowląt. Mała nurkuje już jak zawodowy pływak. Bardzo to lubi, a ja wierzę, ze taka aktywność wpłynie pozytywnie na jej zamiłowanie i predyspozycje do sportu. Dbamy też o kulturę już od najmłodszych lat, w czwartki chodzimy na „Gordonki” w Centrum Edukacyjnym Narodowego Forum Muzyki. Pod okiem niezwykle utalentowanej Pani Martyny, Sara osłuchuje się z muzyką, poznaje instrumenty i ma kontakt z dziećmi. Później biegiem na seans filmowy podczas Wózkowni w kinie Era Nowe Horyzonty. Jeśli nie mamy ochoty na kino zawsze są zajęcia Buggygym we wrocławskich parkach (pisałam Wam o nich tutaj).
Na wyciągnięcie ręki są też sale zabaw, sensoplastyka, spektakle dla maluchów w Teatrze Lalek, czy też joga dla mam, salsa dla chustujących rodziców i wiele innych rzeczy, na które najzwyczajniej w świecie nie mamy już czasu. Prócz tego duże miasto to szerszy wybór żłobków, przedszkoli i klubów dla dzieci. Placówka państwowa, czy prywatna? Pedagogika Montessori, a może przedszkole katolickie? – naprawdę jest w czym wybierać. Jasne, mogłoby być ich więcej i mogłyby być tańsze, ale jest wybór! Mamy też dostęp do specjalistów. Począwszy od lekarzy, rehabilitantów przez promotorów karmienia piersią na doradców chustonoszenia kończąc.
MiIEJSCA PRZYJAZNE AKTYWNYM DZIECIOM
Na porządku dziennym są restauracje i miejsca przyjazne rodzicom z małymi dziećmi. Do dziś pamiętam pogardliwy wzrok pani z kawiarni w Cieplicach, którą zapytałam, czy przypadkiem nie mają miejsca, w którym mogłabym swobodnie przewinąć 3-miesięczną córkę. Podczas gdy kilka dni wcześniej obsługa nowej restauracji we Wrocławiu sama z siebie przepraszała nas, że jeszcze nie zakupili przewijaka, ale pomogą nam coś zorganizować, tak byśmy czuli się komfortowo. Oczywiście generalizuje, bo zarówno w małych miastach są miejsca przyjazne, jak i w dużych nieprzyjazne. W dużych jest po prostu większy wybór, a w mamłych czasem po prostu czasem nie ma gdzie pójść.
W MIEŚCIE JEST WSZYSTKO… CZY OBY NA PEWNO?
Miasto nakręca do działania. Tutaj nie sposób żyć wolno i nie wypada stać w miejscu. Kiedy wokół tyle możliwości to wstyd z czegoś nie skorzystać. Jarmark bożonarodzeniowy?! – Idziesz, czy tego chcesz, czy nie. No dobra, ja nie byłam :). Szeroki rynek pracy – super! Jednak, kiedy uświadamiasz sobie, że dojazd do biura zajmuje Ci minimum 45 minut, to nie jest już taki plus. W rezultacie, ta ciągła gonitwa sprawia, że miasto wysysa energię, nie dając nic w zamian. Całe dnie spędzasz w zamkniętej przestrzeni. Patrzysz w okno i … widzisz kolejne budynki. Idziesz do parku i napotykasz się na setki spacerujących ludzi, rowerzystów, psów…
Dlatego kiedy wracam „do domu”, w Karkonosze, uświadamiam sobie jak bardzo za tym tęsknię. Za górami, które towarzyszyły mi kiedyś w każdej czynności, patrzyły z oddali jak zaspana jem śniadanie, biegnę na autobus bo przecież nie mogę się spóźnić, czy zaraz po lekcjach idę na relaksujący spacer. I tak jak wtedy, kiedy miałam te naście lat… dopiero tutaj mam czas by spojrzeć w górę i rozkoszować się widokiem ośnieżonych szczytów. By spojrzeć w niebo i oddychać pełną piersią.
Powtarzając zatem pytanie z tytułu: czy kochasz miejsce w którym mieszkasz?
Nie. Nie kocham.
Sky Tower nie zastąpi mi gór. Dźwięki syren w niczym nie przypominają świergotu ptaków o poranku, a świecące całą noc latarnie nie są rozgwieżdżonym niebem. Park jest sztuczny i nie pachnie naturą, a plac zabaw pod blokiem otoczony płotkiem i nadopiekuńczym okiem innych mam i sąsiadek nie sprawi, że moje dziecko poczuje się wolne, samodzielne i nie rozwinie swojej wyobraźni tak samo jak skacząc po karkonoskich skałkach.
Miasto, które z pozoru daje nam nieograniczony wybór, bezpowrotnie coś nam odbiera. A wielkomiejskie atrakcje to tylko nagroda pocieszenia jaką otrzymujemy w zamian za utratę wolności i natury na wyciągniecie ręki. Czy są tego warte? Ja wciąż nie wiem.
A ty?
edit. Po 16 miesiącach, kiedy odświeżam ten tekst wciąż nie znalazłam odpowiedzi. Ciężko mi rozstać się z Wrocławiem, bo naprawdę doceniam jego olbrzymie możliwości i zalety, ale w środku serca wciąż tkwi olbrzymia tęsknota, która z każdym rokiem zamiast blednąć robi się coraz wyraźniejsza.
106 Responses
Urszula Beata Polowczyk
Ja mieszkam w Jeleniej Górze z widokiem na Śnieżkę :)
Kasia Lorenc
My mieszkamy pod Wrocławiem i mi że bardzo lubię to miasto to nie zmieniła bym miejsca zamieszkania.
Zbieraj się
a gdzie mieszkacie? my rozglądamy się po okolicy, żeby choć mieć kawałek ogródka, ale wciąż nas nic nie urzekło :(
Panna w sieci
A ja uwielbiam Wrocław, który po 5 latach wydaje mi się taki niewielki. Kocham to, że mam tyle możliwości na wyciągnięcie ręki. Moja rodzinna miejscowość wydaje mi się za mała i zbyt ograniczona. Autobusy też co godzinę, chociaż obecnie poruszam się już na szczęście autem, kiedy tu jestem. A gdybym miała wybierać gdzie chciałabym zamieszkać, to miałabym trudny wybór pomiędzy Warszawą, a Trójmiastem.
Kamila Modrzejewska
Świetny tekst. Ja też często się nad tym zastanawiam i mimo, że często wracam do domu rodzinnego na wieś i wypoczywam na łonie natury to czuję, że właśnie Wrocław to moje miasto. Już po pierwszym roku studiów wiedziałam, że tu zostanę :)
Zbieraj się
Ja też lubię to miasto, ale nie ma tej miłości. Doceniam wszystkie możliwości jakie daje mi mieszkanie tutaj i chętnie z nich korzystam. A jeśli chodzi o Trójmiasto to rozważamy :) bo tak samo jak góry kochamy morza i oceany :)
Zbieraj się
Ja im dłużej mieszkam tym mniej jestem tego pewna :) Kończąc studia kilka lat temu byłam przekonana, że zostanę tu na zawsze. Ba! nawet przekonałam do tego mojego męża, który miał w planach powrót do rodzinnego Wałbrzycha. Dzisiaj mam mega mieszane uczucia.
Zbieraj się
cudownie! zazdroszczę :) ale tak pozytywnie!
Rykoszetka
Wpis bliski mojemu sercu, bo ja teraz jestem rozdarta między Lubin a Wrocław, chociaż te miasta wcale nie są tak od siebie daleko…
Zbieraj się
trudne to takie, najlepiej byłoby móc być w dwóch miejscach jednocześnie :) A Lubin znamy, przejeżdżamy zawsze w drodze nad morze.
Edyta Bodzioch
Może nie mieszkam w najpiękniejszym miejscu Polski, ale z każdym rokiem lubię swoją wieś coraz bardziej :)
Edyta Bodzioch
Od kilku lat jeżdżę z Mężem właśnie w okolice Jeleniej, dokładnie do Lubiechowej (pisałam o nim u siebie „Pijani powietrzem”). Zakochałam się na amen. Marzy nam się tam dom z ogórdkiem. Z chęcią zamieniłabym miasto (nie, właściwie wieś, bo od kilku lat mieszkam już poza Warszawą) na życie bliżej natury. I choć ja od urodzenia mieszkałam w wielkim mieście (które kocham), to tak jak Ty tęsknię za ciszą, spokojem i zielenią trawy bez psich kolców na każdym kroku.
Urszula Beata Polowczyk
Obecnie Śnieżka pod pierzynką ;)
Magdalena Bodnari
Zazdro, my już po feriach!
Kasia Lorenc
Zbieraj się My mieszkamy w Miękini
Kamil Maka
Pochodzę z Wałbrzycha ale zawsze mi był bliski Walim i okoliczne góry Sowie. Od 27 lat mieszkam we Wrocławiu i jak tylko będę mógł to stąd znikam :)
Kamila Piotrowicz
Ostatnio ktos mnie zapytał czy czuje sie bardziej „karkonoszanką”, „wrocławianką”? Tekst idealnie w punkt :) ale Ty wiesz, ze to moj ulubiony. Myślę, ze każdy potrzebuję taki trwaly grunt jakim dla nas jest to miejsce :)
Aleksandra Wnuczek
Byłam niedawno w Jeleniej Górze. Nawet stworzyłam relację u siebie na blogu z tego wyjazdu :) Ja wręcz odwrotnie. Kocham miejsce w którym mieszkam. Kocham Warszawę i marzyłam o tym, żeby tu mieszkać. Za swoją rodzinną miejscowością nie tęsknię… ale może dlatego, że nie ma tam gór i takich pięknych widoków? Chociaż wątpię, żeby coś to w moim przypadku zmieniło, bo kocham Warszawę z całego serca i to moje miejsce na ziemi. :)
Cheap holiday - perfect stay
Mam podobne odczucia. Z jednej strony człowiek tak już przyzwyczaił się do tempa życia, ciągłego biegu i wyścigu z czasem, że w małym mieście czuje, że czegoś mu brak. A z kolei w rodzinnych stronach (zakładam w mniejszej miejscowości) może się zatrzymać i nie musi nigdzie gonić na złamanie karku, ale po jakimś czasie też zaczyna mu czegoś brakować. Myślę, że problem nie leży w tym gdzie mieszkamy tylko w tym czego oczekujemy od życia… I tak szukamy. Tylko nie wiemy czego… I nie osiągniemy pełni spokoju i równowagi dopóki tego nie znajdziemy. Ale przecież całe życie to podróż, więc szukajmy dalej, ale korzystajmy z wielkomiejskich dobrodziejstw i spokoju jakie oferuje łono natury.
Zbieraj się
Czasem śmiejemy się, że najlepiej byłoby mieć mieszkanie w mieście, a dom w górach na weekendy. Tylko te weekendy powinny wtedy trwać zdecydowanie więcej niż dwa dni :P
Zbieraj się
Góry Sowie, przepiękne i niezwykle tajemnicze :) Jacek pochodzi z Wałbrzycha.
Zbieraj się
wiem <3 ale zobacz, że na wszystko potrzeba czasu, także na to, żeby zrozumieć, jak bardzo się coś kocha <3
Zbieraj się
ooo! to lecimy czytać :) A jak dlugo mieszkasz w Warszawie? masz dzieci? U mnie trochę tęsknota za górami i naturą wzmogła się w momencie kiedy pojawiło się dziecko. ps. Warszawę też lubimy :)
Zbieraj się
Człowiekowi nigdy nie dogodzisz, chciałby najchętniej „i to, i to” :). Myślę też, że magia „powrotów” wynika z tego, że teraz to dla nas czysty relax, zapomnieliśmy trochę o codzienności, trudnościach, jakie bez wątpienia niesie mieszkanie na wsi, czy w małej miejscowości. Dziś wydają nam się takie błahe, kiedyś, często, byłu górami nie do przejścia.
Aleksandra Wnuczek
Zbieraj się W lipcu minie 6 lat. Dzieci jeszcze nie mam, ale szczerze wątpie, żebym i wtedy zatęskniła za domem rodzinnym. Za naturą może bardziej, ale znam miejsca w Warszawie, gdzie mogę ją poczuć. :) A jak tego będzie za mało to zaplanuje się jakiś wypad w góry. :)
Ania Amanowicz-Kluszczynska
Ja ostatecznie wybieram duże miasto. Teraz mieszkam pod Warszawą i to mi najbardziej pasuje. Na co dzień spokój, a kiedy mamy ochotę ruszamy do stolicy.
Zbieraj się
Ja mam trochę problem z mieszkaniem pod dużym miastem, boję się, że dojazdy do centrum zajmą mi wieki. A kiedy ma się małe dziecko i w przyszłości trzeba będzie je wozić do przedszkola, szkoły, na basen itp. to się niestety tego nie uniknie.
Zbieraj się
Aleksandra Wnuczek W Karkonosze <3
Aleksandra Wnuczek
Zbieraj się Mam w planach! :D
Zbieraj się
chociaż chyba powinniśmy kliknąć: nie lubimy! więcej ferii dla rodziny :(
Ania Amanowicz-Kluszczynska
Zbieraj się My mamy to wszystko na szczęscie na miejscu. Dopiero szkoła średnia będzie pewnie w Warszawie, ale mam nadzieję, że moja mała będzie już wtedy samodzielna.
Wilcza Spiżarnia
Lubię moje miasto, lubię całą aglomerację śląską. Ale od czasu do czasu marzy mi się domek na wsi bądź w środku lasu. Żeby tak uciec od ludzi, budynków, smogu… Nie wiem tylko jak długo tak naprawdę wytrzymałabym w takim domku ;)
Zbieraj się
To mamy ten sam dylemat :) Z jednej strony chcielibyśmy ciszy i spokoju wśród zieleni, ale miasto tak bardzo przyzwyczaja do wysokich obrotów, że cisza może być największym hałasem :)
Edyta Bodzioch
Zbieraj się Święte słowa!!
Your CV Today - Profesjonalne CV i List na Zamówienie
Zaraz zrobimy kawę i do lektury:)
Aleksandra Ćmachowska
Jak to się mówi, wszędzie dobrze gdzie nas nie ma. Każde miejsce na swoje wady i zalety. Kocham góry, kocham wędrówki i świeże powietrze, ale boję się, że mając je na co dzień, spowszedniałyby mi. W mieście jest dostęp do wszystkiego, to prawda, o wszystko łatwiej, ale i niebezpieczniej. Staram się kochać Dom gdziekolwiek on jest ;). Pozdrawiam!
Kinga Sołtys
Świetny tekst, mam te same rozterki, większość dnia spędzam w wielki mieście, gdzie wszystko mam na wyciągnięcie reki, ale po całym dniu wracam do małego miasteczka, gdzie wszystko płynie bardziej spokojnie.
Ja tak naprawdę kocham spokój i chciałbym żyć w tym, myślę, że trzeba to jakoś pogodzic i tyle może wakcje i dini wolne spędzać wśród zieleni, a reszte wielkim mieście.
Wpadnę tu jeszcze po naprawde świetny tekst :)
Anna Albrecht
Nie wyobrażam sobie życia w dużym mieście. Przeraża mnie ten ciągły pośpiech i gonitwa nie wiadomo za czym.
Dagmara Rek
Od ponad trzech lat mieszkam w Gdyni. Miasto, w którym mieszkamy nie było naszym wyborem , lecz przymusem – mąż dostał tu pracę. Wcześniej mieszkaliśmy w małym miasteczku 200 km od Gdyni.
Będąc tu pierwszy raz pokochałam je! Spokój, uśmiechnięci ludzie, w Urzędach sprawy załatwiam od ręki… to jest moje miejsce na ziemi :)
Magdalena Moszyńska
Oj, nie dziwię się, że tęskno Ci za górami. Klimat gór jest niesamowity. Ostatnio miałam okazję odwiedzić Jelenią Górę i Karkonosze, było wspaniale! Ja też pochodzę z małego miasteczka i przeniosłam się do miasta. Ale nie zmieniłabym tego, za nic :)
Mama Migotka
Ciężko porównać głośnego miasta, do ciszy górskiej. To jest chyba odwieczny dylemat, gdzie mieszkać? Każde miejsce ma swoje plusy i minusy, dlatego sądzę, że tak modne jest kupowanie małej działki gdzieś na mieście, gdzie mamy ŚWIEZE powietrze, gdzie nie dojeżdża żaden autobus, gdzie nie zobaczymy żadnego biurowca. Ja mieszkam w warszawie, lecz w takiej okolicy, gdzie jest sporo zieleni. To narazie mi wystarcza. A jak bedzie w przyszłości? nie wiem :)
Dorota Hryniewicka
I możesz znowu zmienić opinię za kilka lat :) Pamiętam, jak w podstawówce napisałam wypasioną rozprawkę na temat zalet mieszkania na wsi. W czasie studiów za to bardzo chciałam mieszkać w mieście. Białystok nie jest duży, ale jednak. Dzisiaj, gdy powoli zakładam rodzinę, znów doceniam wieś. Mamy bardzo blisko do miasta, więc nie m problemów z komunikacją, każdy ma prawo jazdy. Na razie problemem jest tylko dziurawa droga, którą na szczęście mają niedługo zrobić.
Każdy nasz wybór ma swoje wady i zalety. Często sobie myślę, ile straciłam w dzieciństwie mieszkając na odludziu. Mnóstwo! Ale też jest druga strona medalu. Jak zawsze.
Zbieraj się
a wiesz, że Gdynia nam się trochę marzy :)
Zbieraj się
W wielu przypadkach to kwestia przyzwyczajenia. Ja już dziś np. nie słyszę, że jest głośno. Miasto ma swoje plusy, ale i spore minusy. Niestety :(
Zbieraj się
taaaak, weekendowa działka i dom jest fajna :) tylko wtedy jest problem, że masz dwa domy, wokół których trzeba jednak chodzić. Frajdy dwa razy więcej, ale obowiązków też.
Zbieraj się
dobrze powiedziane!
Zbieraj się
dziękuję, bardzo mi miło, zapraszam :)
Zbieraj się
cieszę się, że podobały Ci się moje rejony :)
Zbieraj się
pewnie tak będzie, nic nie jest w życiu stałe i często zmieniamy punkt widzenia w zależności od.. punktu siedzenia :)
Marta A. Kraszewska
Nie dziwię się że tesknisz. Piękne widoki. I chociaż miasto daje dużo możliwości to wlasnie w takich malych miejscach się odpoczywa.
Zbieraj się
idealne byłoby duże miasto położone w górach, czyż nie? :)
Magdalena Joanna MiGi
A ja kocham swoją Legnicę gdy wstaję rano i jest dobra pogoda widzę Śnieżkę z sypialni i mam wrażenie że góry mam na wyciągnięcie ręki. Legnica że swoim spokojem jest moim miejscem na Ziemi.
Tyśka Forszpaniak
A ja z całego serca pokochałam Jagniątków (dzielnica Jeleniej Góry) ! Bliskość lasu, szlaków i kawusia na ogródku przekonują, że nie ma piękniejszego miejsca na ziemi ! I do tego klimat, cała wioska trzyma się razem, przyjaciele na których zawsze można liczyć! ;)
Motyw Kobiety
Kocham miejsce, w którym mieszkam! To był prezent od Boga :) Uwielbiam naturę, ciszę którą przedzierają tylko ptasie trele tudzież kosiarka :) I tak mam :)
Zbieraj się
Widzisz Śnieżkę z Legnicy? Wow! to ponad 70 km.
Zbieraj się
Znamy Jagniątków :)Przepiękne miejsce. Kiedyś jeździłam tam na wyjazdy harcerskie. Może w tym roku wybierzemy się w okolicę w ramach naszych oddechów natury.
Zbieraj się
Cudownie :) Oby tak było zawsze.
patrycjastory.pl
Ach cieżki temat mieszkamy w mieście bo jest praca ale kiedyś chciałabym mieszkać w domku na wsi na mazurach;)))
Katarzyna Zarówna
Karkonosze to dla mnie miejsce pełne sentymentów. Brat taty przeprowadził się z rodziną do Szklarskiej Poręby, a teraz mieszka w Piechowicach. Każde wakacje, każde ferie spędzałam w Karkonoszach, budziłam się, a oczom ukazywały się Śnieżne Kotły, a w Piechowicach Chojnik. Co do miejsca, w którym mieszkam, jeszcze jestem na długiej drodze. Od roku mieszkam na Cyprze, czuję się tu dobrze, ale nie mam jeszcze swojego miejsca, mieszkania. Czekam na ten moment, kiedy będę mogła powiedzieć, że w moim domu czuję się jak w domu :)
Magdalena Witek
mieszkam w Jeleniej Górze od urodzenia,był moment ze rozpatrywalismy na poważnie wyjazd do Wrocławia ale na całe szczescie moja malomiasteczkowosc zwycieżyła, szczerze kocham to miejsce i mysle ze mam wielkie szczescie ze tutaj wychowuja się moje dzieciaki bo to naprawde jedno z piekniejszych miejsc jakie znam
Zbieraj się
Piękny pomysł! Najgorsze jest to, że nie ma idealnego rozwiązania (przynajmniej my go jeszcze nie znaleźliśmy) :/
Zbieraj się
Cypr – ciekawie! My w naszej „chałupce” czujemy się dobrze, lubimy wracać do naszego domu, mamy tu swoje korzenie, ale czujemy, że moglibyśmy je gdzieś przenieść i czuć się jeszcze lepiej… Też jeszcze szukamy…
Zbieraj się
Tak, okolice Jeleniej Góry są bez wątpienia przepiękne:). Choć samo miasto mogłoby rozwijać się dynamiczniej.
Magdalena Witek
no jasne tutaj czas sie zatrzymał i nawet sasiedztwo miejscowosci turystycznych czy innych atrybutów nie sprawia zeby cokolwiek sie zadziało, ale ja mowiłam własnie , o pieknych okolicach, o wszechobecnym widoku gór i ich bliskości
Jacek Zbieraj
Magdalena Witek jasne :) ale trochę serducho mnie boli, że mając takie olbrzymie atuty miasto ich nie wykorzystuje. Porównuję sobie z Wałbrzychem, z którego pochodzi Jacek, tam miasto dostało olbrzymiego kopa – promocyjnego, kulturalnego i naprawdę zmienia się na lepsze. A nasza Jelenie, tak jak mówisz, zatrzymała się w miejscu… choć nie… galerie handlowe rosną jak grzyby
Sylwia Ciszyńska
Naprawdę piękny tekst. Nieczęsto trafiam na coś tak czystego i ciepłego (choć w gruncie rzeczy bije z tego również smutek). Większość swojego życia spędziłam w Legionowie – dość sporym mieście pod Warszawą. Mieszkałam na osiedlu bloków, ale tuż przy lesie, więc w zasięgu ręki miałam i cywilizację, i naturę. Myślę, że to dobre rozwiązanie. Po ślubie przeniosłam się do podmiejskiej dzielnicy trochę mniejszego miasta – Nowego Dworu Mazowieckiego. Tutaj również mam dość blisko do cywilizacji, ale jednak muszę sobie już do niej dojechać. Za to tam, gdzie mieszkam panuje raczej klimat małomiasteczkowy. Ludzie przeważnie się znają, chociażby z widzenia. To dobrze i źle zarazem;) Długo nie mogłam się przyzwyczaić do nowego miejsca, bo jednak lubiłam mieć wszystkie udogodnienia miejskie blisko siebie, ale z czasem dostrzegłam, że mieszkanie poza miastem ma duże plusy. Zwłaszcza, gdy ma się małe dzieci. Jest spokojniej, czyściej, wolniej. Choć trochę zazdroszczę tego dostępu do zajęć dla dzieci, jakich dusza zapragnie:)
Amanda Niedrich Rak
A ja mieszkam w …małym miasteczku. Ważniejsze instytucje mam pod reką, ale pod ręka jest również piękny zielony park i las. Tak – kocham te miejsce :)
Nikola Tkacz
Dobrze Cię rozumiem. Ja pochodzę z Bełchatowa, a obecnie mieszkam głównie w Łodzi. I wiem, że Łódź nie jest miejscem, w którym chcę zostać na zawsze. I też ma te liczne zalety, że wszystko jest pod ręką, że tramwaje itd. Ale też zdecydowanie nie kocham tego miejsca. Coś czuję, że wyląduje kiedyś nad morzem :)
Patrycja Sgtokar
Tak, mogę uczciwie stwierdzić że kocham <3 ale mieszkam w Wilczycach dopiero 4 miesiac
..poki co wcale nie tesknie za poprzednia, rodzinną lokalizacja :)
Anna Hapunik
to o mnie:/// Karpacz mojej Babci my love!!!!
Magdalena Witek
hahahaha no wlasnie nawet do heliosa nie trzeba juz jezdzic do wałbrzycha czy wroclawia ;)
Matka w pigułce
Ja wychowałam się w Warszawie, ale bardzo kocham góry. Moim marzeniem jest zamieszkanie w Tatrach, ale pewnie nigdy to nie nastąpi i w Tatry będę po prostu wyjeżdżać. Nie oszukujmy się, życie w mieście jest wygodne, ale z drugiej strony też droższe. Ja akurat mieszkałam w dzielnicy na obrzeżach i miałam skakanie po kałużach i moczenie się w zbirnikach wodnych, latanie po lasach. Teraz czasy trochę się zmieniły i wszędzie mamy blokowiska. Teraz mieszkam w Ząbkach. To prawie Warszawa. Jest blok na bloku i wszędzie ludziom przeszkadzają te zwykłe, dziecięce zabawy, bo dzieci hałasują, rysyją kredą po chodniku (kto by na to kiedyś zwracał uwagę?). Są zakazy gry w piłkę. Posadzono jakieś paskudne krzaki i nawet na trawę stąpnąć nie można. To chyba znak czasów, który do tych mniejszych miejscowości jeszcze nie dotarł.
Zbieraj się
Cudownie :) Małe miasteczka bywają urocze. Niestety my wciąż szukamy, najlepiej takiego w promieniu 60 km od Wrocławia :P
Zbieraj się
Bardzo Ci dziękuję! To miłe czytać takie słowa. A jeszcze lepiej robi się na sercu, kiedy widzę jak wiele osób ma podobne dylematy. Bez wątpienia wszystko ma swoje plusy i minusy, to od nas tylko zależy jakie okulary włożymy na nos, czy będą różowe. Fajnie, że ty widzisz świat w tych jaśniejszych barwach:).
Zbieraj się
Morze jest super :). My też planujemy :) – emerytura na Fuertaventurze :D chociaż Bałtykiem też nie pogardzimy!
Zbieraj się
Super, że wam się dobrze mieszka :) Musimy kiedyś przyjechać na spacer!
Zbieraj się
<3
Zbieraj się
Swoją drogą to przerażające, że ludzie zapomnieli, że kiedyś byli dziećmi i też się śmiali. Dzisiaj, w dużej części, to banda smutasów, którym przeszkadzają maziaje na chodniku, czy piszczące dzieci :(.
Patrycja Sgtokar
Zapraszamy serdecznie!!! :) Antos bardzo chętnie pospaceruje w towarzystwie Waszej Pieknej Damy <3
Patrycja Sgtokar
Niby blisko miasta, ale krajobrazy niczego sobie ;) :D
Marta Ziarko
W punkt. Sama wciaz nie wiem, co lepsze, ale poki co Wrocław wygrywa. Takze tym, ze z pracą jest wiecej opcji. A co do atrakcji dla maluchów-nawet nie wiedzialam, ze jest tego az tyle! Z moim 8-miesieczniakiem jesteśmy na liscie rezerwowej Gordonek:( ale na wozkownie chadzamy regularnie. Do zobaczenia w czwartek:)
Zbieraj się
Tak, rynek pracy jest nieporównywalny :). ps. Też byliśmy na liście rezerwowych :p Trzymam kciuki, żeby coś się zwolniło!
Marina Furdyna
Dylemat rzeczywiście nie jest najłtwiejszy, ale pociesz się tym, że z Wrocławia już tak naprawdę za godzinę można byc w górach. Czego nie mogę powiedzieć sama, bo pochodzę z Brzegu (między Opolem a Wrocławiem właśnie), a mieszkam w Warszawie… To dopiero depresja :)
Wszystko ma swoje plusy i minusy, pewnie gdybyś została w tej wioseczce brakowałoby Ci luzu, możliwości i dostępu do wielu sfer, tymczasem mieszkając w mieście tęsknisz za naturą i wolnością. Doskonale Cię rozumiem i obawiam się, że nie jest łatwo zdecydować na 100 %, bo jakaś część nas zawsze nie będzie w pełni usatysfakcjonowana.
Lidia Ogińska
Myślę, że to kwestia bardzo indywidualna. Niektórzy faktycznie nie nadają się do życia w wielkim mieście, a inni z kolei nie wyobrażają sobie być na dłużej w przestrzeni wiejskiej. Ja zaznalam życia w wielkim, jak również mniejszym (ale nie małym) mieście i dochodzę do wniosku, że na każdym etapie życia możemy mieć inne potrzeby. Młodość ciągnie do wielkomiejskiego zgiełku, morza atrakcji etc., a z wiekiem coraz bardziej szukamy spokoju i odpoczynku. Ja osobiście nie wyobrażam sobie życia w mieście małym (ok. 10-15 tys.), przynajmniej w polskich realiach.
Aleksandra Stabrawa
Od pięciu lat mieszkam z mężem i córką na podkrakowskiej wsi (wcześenij, przed narodzinami Małej mieszkaliśmy w Krakowie). Muszę przyznać że bardzo polubiłam nasze wiejskie życie – to że w lecie dzieci biegają po naszej ulicy (jest ślepa więc tylko mieszkańcy po niej jeżdzą). Ze w niedziele na spacerze wpadamy ja jednych albo drugich sąsiadów i z dwóch słów robi się spotkanie przy kawie, z dziećmi bawiącymi się w ogrodzie. Lubię też to, że Krakow jest na wyciągniecie ręki i kiedy tylko potrzebujemy – możemy podjechać. Często jeździmy na śniadania do Krakowa albo na dłuższy spacer wzdłuż Wisły. Mamy naszą „oazę” ale równie chętnie korzystamy z miejskiego życia. I to jest dla mnie najlepszy blanas.
Zbieraj się
Czasem trzeba się po prostu umieć przestawić :). A jak z dojazdami? Pracujecie w mieście? Dzieci mają na miejscu przedszkole/szkołę, czy będziecie dojeżdżać. Mnie te dojazdy trochę przerażają i wolałabym tego uniknąc.
Zbieraj się
dobrze powiedziane! na każdym etapie życia są różne potrzeby. Idealnie byłoby spróbować wszystkiego i MÓC później samodzielnie zdecydować, gdzie nam najlepiej :)
Zbieraj się
jak to mówią „wszędzie dobrze gdzie nas nie ma” :)
YoucancallmeAnn
Ja uwielbiam duże miasta. Lubię to, o czym piszesz – to, że w mieście jest wszystko. O każdej porze dnia i nocy mam dostęp do jedzenia, opieki medycznej, rozrywek. Jeżeli chcę poobcować z naturą idę do parku (nie odbieram go jako sztucznego tworu) lub jadę odwiedzić rodziców. Dlatego w odpowiedzi na Twoje pytanie: tak, kocham miejsce, w którym mieszkam. I Tobie życzę, abyś się w takim znalazła :)
Aleksandra Stabrawa
Zbieraj się Dojazdy są ok – mamy ok 17km do centrum ale zarówno przedszkole Małej jak i praca męża są na „początku” miasta od naszej strony :) Ja pracuję w domu wiec nie wjeżdżam często w miasto. Szkołę podstawową mamy w naszej wiosce i Mała do niej pójdzie więc będzie jeszcze bliżej
Natalia Front
Bardzo podoba mi się klimat Twoich zdjęć! Zapragnęłam przenieść się w te cudowne strony. Góry, zapach powietrza o poranku uwielbiam takie klimatyczne miejsca.
Adela Jakielaszek
Ja też zawsze cierpię kiedy wracam do Wrocławia. Niby lubię swoje mieszkanie, ale za oknem bloki i cudze okna. Na szczęście nie wycieli nam katalpy z oknem i jest trochę zieleni. W góry wracam z radością. Myślimy o kupnie małego mieszkanka na starość w górach
Zbieraj się
TO super :) życzę Ci by ta miłość została jak najdłużej :)
Zbieraj się
Koniecznie przyjedź do Kotliny Jeleniogórskiej :) Cudna jest!
Zbieraj się
oj tak :) my sobie też planujemy gdzie to nie będziemy mieli domu/mieszkania na starość :P
A Dreamer's Life
Cale zycie mieszkam w miescie, ale powoli dojrzewam do decyzji o przeprowadzce. Chcialabym byc blizej natury, bo wlasnie spacery po lesie, bliskosc wody sprawiaja, ze jestem szczesliwa.
Maria Makowska
Prawdę mówiąc, ja ostatnio dość często zastanawiam się, gdzie jest lepsze miejsce dla mnie do życia. Mieszkam pod Warszawą, ostatnio jednak częściej w niej bywam i chwilami zastanawia mnie jak się tam żyje na co dzień i szczerze mówiąc trochę ambiwalentne odczucia mam wobec tego:)
Katarzyna Rajtar
Pięknie tam :) Świetny wpis
Adela Jakielaszek
Jak patrzę na formę moich rodziców to na starość możemy nie mieć siły chodzić po górach. Co najwyżej oglądanie widoków zostanie.
Olka Zagórska-Chabros
Generalnie pochodzę z Kielc i dopiero doceniłam moje rodzinne strony, jak musiałam wyprowadzić się na Mazowsze. Teraz tęsknię do pagórkowatych Kielc i całego Województwa Świętokrzyskiego oraz chętnie tam wracam. Natomiast Mazowsza chronicznie niecierpię i mam nadzieję, że uda mi się stąd kiedyś wyprowadzić.
Elka W-j
Ale Zakopane się rozrasta a za to się dusi.
Elka W-j
Spokojnie.Lex Szyszko dopadnie i Twoją zieleń
Marta A. Kraszewska
Elka W-j no właśnie, i tak źle i tak niedobrze.
Monika Nowak
Temat dla mnie bardzo na czasie. Mam dokładnie odwrotnie – mieszkałam całe życie w mieście a teraz w małym miasteczku, wsi raczej. Doceniam kontakt z naturą i wszystkie uroki mieszkania tutaj, ale bardzo brakuje mi miasta z wszystkimi jego zaletami i wadami. Wydaje mi się że prędzej czy później wrócę tam, żeby ciepłą nocą spacerować po rynku i mieć wszędzie blisko…
Zbieraj się
wybór nie jest prosty i tak naprawdę na co by się człowiek nie zdecydował zawsze coś straci :( ale najważniejsze to chyba cieszyć się z tego co się ma. ot co.
Dla Bab
A ja kocham Wrocław i nie zamieniłabym go na żadne inne miejsce :) B.J.